26 marca 2021

225. "Rywalizacja" ~ Laurelin Paige

Tytuł:Rywalizacja

Tytuł oryginału:Rivalry

Autor: Laurelin Paige

Data wydania: 10 marca 2021

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Ten facet to diabeł wcielony. Bierze, co chce, i nie ogląda się na nikogo. A teraz chce mieć Celię Werner. Jest zimny, okrutny, wyrachowany, a jednocześnie jego obecność wywołuje w kobiecie dreszcz podniecenia.

Edward Fasbender to największy rywal biznesowy ojca Celii i zarazem jej największe przekleństwo. Żeby zdobyć władzę, nie cofnie się przed niczym. Małżeństwo z Celią jest mu potrzebne jako element transakcji biznesowej. Kto chciałby wychodzić za mąż z takich powodów? Na pewno nie Celia. A przynajmniej nie od razu. Najpierw musi trochę pograć z tym nazbyt pewnym siebie intrygantem.

Problem w tym, że trafiła na naprawdę bezwzględnego przeciwnika. Dokąd zaprowadzą ją igraszki z diabłem?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Rywalizacja” nie ma nic wspólnego z klasycznym romansem i podejrzewam, że nie każdemu przypadnie do gustu. Mimo iż jestem ich dużą fanką i lubię, kiedy są nieco ‘mocniejsze’, to mimo wszystko co do tej powieści mam mieszanie uczucia. Jest do dobra książka pod względem fabuły, wykonania, stylu. Jest naprawdę dobrze napisana i nie można jej zarzucić braku oryginalności. Na pewno też autorka nie tworzy wciąż tego samego, odbiega od historii, które już nam przedstawiła i które już być może znacie. „Rywalizacja” jednak… sama nie wiem, co do końca o niej myśleć.

Z Celią się nie lubiłam, że tak powiem, bo jeśli czytaliście serię „Uwikłani”, to ją znacie. Byłam jednak ciekawa jej historii i choć wciąż nie pałam do niej sympatią, to jednak w pewien sposób jej współczułam. Natomiast w jednej z części „Uwikłanych” poznałam też Edwarda i jego postać mnie zaintrygowała. Czytając „Rywalizację” pomyślałam, że jest to taki główny męski bohater, jakich lubię. Męski, władczy, autorytatywny i taki, który zawsze otrzymuje to, czego chce. Z czasem jednak uznałam, że jest aż za bardzo, nawet jak dla mnie. Nie chcę tu zdradzać za wiele, więc na tym poprzestanę.

Nie spodziewajcie się w tej książce romantyczności, bo jej tu absolutnie nie ma. Jest to powieść wciągająca, owszem i to bardzo, bo przeczytałam ją za jednym razem, również intrygująca, ale musicie się nastawić na twórczość Laurelin Paige w nieco innym wydaniu. Nie jest mroczna ani brutalna, nawet scen seksu nie ma tu jakoś wiele, ale kwiatków i serduszek nie dostaniecie. Tych dwoje łączy jedynie układ, choć zdradzę wam, że Celia nie ma najmniejszego pojęcia, na co się pisze. Zdecydowanie nie ma też pośpiechu w ich relacji, co to, to nie.

Decydując się przeczytać tę książkę myślałam, że seria „Slay quartet” będzie liczyła dwa tomy. Okazuje się jednak, że będą aż cztery, więc będzie się tu na pewno działo, a przynajmniej mam taką nadzieję. Cieszę się też, że drugi tom będzie niedługo, bo nie mogę się doczekać. Zwłaszcza po tym, co autorka zafundowała na sam koniec. Tak się nie kończy książek! A jednocześnie, choć takiego zakończenia się nie spodziewałam, to jakoś specjalnie mnie nie zdziwiło. Może dlatego, że po tej historii oczekiwać można wszystkiego.

 

Zawsze w swojej opinii piszę czy polecam daną powieść czy nie. Tu jednak decyzję pozostawiam wam, bo czuję, że to nie jest lektura dla każdego. Sama wciąż mam mieszane uczucia, ale na pewno przeczytam serię do samego końca. Jeśli już zdecydujecie się przeczytać, to pamiętajcie, że to nie jest typowy romans, nie będzie słodko i uroczo. Na pewno jest oryginalny, tego nie można mu odmówić. Mi pod względem wykonania się podobało, nawet bardzo. Problem chyba leży w bohaterach, do których muszę po prostu przywyknąć, zwłaszcza do Edwarda. Nic więcej jednak nie mówię. Mam za to nadzieję, że moja opinia okaże się dla was przydatna.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.

1 komentarz: