20 listopada 2022

330. "Credence" ~ Penelope Douglas

Tytuł:Credence

Tytuł oryginału:Credence

Autor: Penelope Douglas

Data wydania: 08 września 2022

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Tiernan de Haas dorastała w przepychu oraz luksusie jako jedyna córka znanego producenta filmowego i jego żony. Miała wszystko z wyjątkiem miłości. Lepiej znała mury internatów niż własny dom. Jej całe dzieciństwo oraz nastoletnie życie upłynęły w samotności i cieniu sławy rodziców.

Więc kiedy jej bliscy nagle umierają, dziewczyna nie jest zaskoczona, że jedyne, co czuje, to pustka. W końcu rodzice byli dla niej tak naprawdę obcymi ludźmi.

Jake Van der Berg, przybrany brat ojca Tiernan, okazuje się jej jedynym żyjącym krewnym. Mężczyzna postanawia wziąć nastolatkę pod swoje skrzydła i zabrać w dzikie góry Kolorado. Razem z dwoma synami będzie ją uczył przetrwania w trudnych warunkach. Wkrótce dziewczynie po raz pierwszy zacznie na czymś zależeć i stanie się ona częścią grupy. Zda sobie też sprawę, że granice między tym, co wypada, a czego nie, mogą się zacierać.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Z twórczością Penelope miałam pierwszy raz styczność, choć nie ukrywam, że wiele o jej książkach słyszałam i to głównie coś dobrego, więc gdy nadarzyła mi się okazja na przeczytanie jednej z jej powieści, to sobie pomyślałam: czemu nie?

Credence” to dość obszerna lektura, bo liczy sobie prawie sześćset stron. Przyznam jednak, że jakoś nie bardzo mi ona podeszła przez motyw, jaki tam panuje. Dziewczyna przeprowadza się do swojego wuja i jego dwóch synów. Jedna dziewczyna z trzema facetami. Nie wiedziałam czego się spodziewać, kto będzie dla niej ‘tym jedynym’, no i nie ukrywam, że czytanie jakoś mi nie szło. Niejednokrotnie zastanawiałam się czy po prostu nie zrezygnować i nie sięgnąć po jakąś inną książkę. Plus jest taki, że wygrał mój faworyt i kiedy już sytuacja się mniej więcej wyklarowała pomiędzy Tiernan a całą męską trójką, czytało mi się zdecydowanie lepiej.

Nie można jednak nie zauważyć, że „Credence” to powieść oryginalna. Nie spotkałam się jeszcze z taką historią, a przeczytałam ich już naprawdę dużo. Penelope ma też przyjemne pióro i treść samą w sobie czytało mi się bardzo przyjemnie. To do samej opowieści nie byłam jakoś przekonana, po prostu nie trafiła w moje gusta czytelnicze, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że ma wielu zwolenników.

Życie Tiernan po przeprowadzce będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nadejdą w nim zmiany i wszystko będzie się teraz różniło niemalże każdym aspektem. Czy wyjdzie jej to na dobre? Cóż. Tego wam oczywiście nie zdradzę. Jednak ta historia nie opowiada tylko o niej, ale o pozostałych bohaterach również. Każdy zagubiony i samotny na swój sposób.

Ta książka to powieść, którą każdy musi przeczytać samemu, by się przekonać o jej wartości. Jedni ją pokochają, innym może nie podejść. W moje gusta niestety bardzo nie wpadła mimo, że doceniam ją pod wieloma względami. Dobrze napisana, przemyślana, oryginalna. Aczkolwiek też nie ukrywam, że motyw jednej dziewczyny i trzech mężczyzn był dla mnie męczący i bardzo zwlekałam z jej poznawaniem. Jeszcze żadnej powieści tak długo nie czytałam. Miesiąc i jeden dzień. Tyle czasu zajęło mi zakończenie tej historii. Nie mówię, że główna bohaterka z każdym z bohaterów męskich nawiązała jakąś bliższą relację. Po prostu sama świadomość takiej możliwości sprawiała, że odkładałam zapoznawanie się z historią.

Także sami musicie zdecydować czy chcecie się przekonać, jak potoczą się losy Tiernan i trzech Van der Bergów. Myślę, że mimo wszystko warto spróbować, bo wy może pokochacie tę książkę.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.