27 października 2021

278. Przedpremierowo: "Don't Hate Me" ~ Lena Kiefer

Tytuł:Don’t Hate Me

Tytuł oryginału:Don’t Hate Me

Autor: Lena Kiefer

Data wydania: 27 października 2021

Wydawnictwo: Jaguar

 

ON ją okłamał.

ONA chce o nim zapomnieć.

Ale los ma wobec tych dwojga inne plany.

 

KENZIE przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie będzie mieć kontaktu z klanem Hendersonów. Po tym, jak Lyall złamał jej serce chce po prostu skupić się na nauce. Chwilę później otrzymuje jednak kuszącą ofertę od Theodory Henderson, aby pomóc w zaprojektowaniu kurortu na Korfu. Kenzie podejmuje wyzwanie, nie wiedząc, czego może się spodziewać.

LYALL próbuje wszystkiego, by zapomnieć o Kenzie, po tym, jak zdemaskowała jego kłamstwo i go porzuciła. Plany dotyczące rodzinnej firmy są teraz jego najwyższym priorytetem. Kiedy matka potrzebuje pomocy przy projekcie hotelu w Grecji nie zastanawia się dwa razy. Nie ma jednak pojęcia, jak bardzo jego serce zostanie tam wystawione na próbę…

Źródło opisu: materiały wydawnictwa.

 

Nie istnieją żadne zasady mówiące, od której chwili można wierzyć, że ktoś jest tym jedynym parterem.

 

Nareszcie nadszedł czas na drugą część losów Lyalla i Kenzie. Czekałam na ten tom z niecierpliwością, ale totalnie nie wiedziałam czego się spodziewać, zwłaszcza po tym co wydarzyło się na sam koniec „Don’t Love Me”. Szczerze mówiąc, nieco obawiałam się zaczynać „Don’t Hate Me”, ale jednocześnie byłam niesamowicie ciekawa, więc oczywiście – przeczytałam. Im dalej zagłębiałam się w tę historię, to coraz bardziej się wciągałam w to, co tym razem autorka wymyśliła.

Skupię się na początku na głównych bohaterach. Mają sporo do przepracowania, oboje. To co się wydarzyło na koniec pierwszego tomu, miało spory wpływ na ich relację, więc nie jest łatwo. Lena Kiefer wcale nie ułatwia tu sprawy i bardzo dobrze, bo jednocześnie nie pozwala, by ich relacja podążała szybko w danym kierunku. Wszystko rozwija się powoli, stopniowo, a co najważniejsze – w zupełnie naturalny sposób. Oboje, choć młodzi, całkiem sporo przeszli i potrafią wykazać się niezwykłą dojrzałością, choć wiadomo, że popełniać błędy też mogli. Trzymałam za tych dwoje kciuki, ale jednocześnie bałam się, co też jeszcze na nich może spaść. Okazało się to nie do końca bezpodstawne.

Don’t Hate Me” to powieść, która nie tylko skupia się na Kenzie i Lyallu. Absolutnie. Autorka nadaje w tej historii akcji i trochę się tutaj dzieje poza tym co między dwójką głównych bohaterów. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, jak prezentuje się całość tej książki, bo nie można tu powiedzieć o nudzie. Są tu intrygi, tajemnicze wydarzenia. A sam koniec? Tego totalnie się nie spodziewałam i po nim najchętniej sięgnęłabym po trzecią część w trybie natychmiastowym! Już się zastanawiam, co Lena Kiefer przygotowała na finał tej serii i nie mogę się jej doczekać. W tym tomie troszkę odpuszczony został temat rodziny Hendersonów, a mianowicie zasad tam panujących i podążania wyznaczonymi ścieżkami, choć nie całkowicie, bo w pewnym momencie coś się pojawia – coś, co sprawiło, że troszkę mi serducho urosło, ale nic więcej nie zdradzę.

 

[…] nie należy zbyt szybko rezygnować ze swoich marzeń, nawet jeżeli wydają się trudne do spełnienia. Z najbardziej skomplikowanych spraw powstaje często coś pięknego.

 

Tak samo jak w przypadku „Don’t Love Me”, „Don’t Hate Me” to powieść, którą objęłam swoim patronatem i serdecznie wam ją polecam, bo jest to warta przeczytania książka, w której się dzieje i potrafi wciągnąć czytelnika, a do tego nie jest przewidywalna. Cieszę się, że na skrzydełku widnieje moje logo i mam ogromną nadzieję, że jeśli zapoznacie się z tą historią, to spodoba wam się tak samo, jak mnie. Naturalnie pamiętajcie, by czytać od pierwszego tomu!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

20 października 2021

277. "Bezwględny" ~ A.E. Murphy

Tytuł:Bezwzględny

Tytuł oryginału:Vicious

Autor: A.E. Murphy

Data wydania: 15 września 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Jedyne wspomnienia, jakie Imogen Hardy wiąże z Kanem Jessopem, mają kwaśny smak i są przepełnione goryczą. Ten chłopak zmieniał jej i tak niełatwe życie w jeszcze większy koszmar. Jego codzienne tortury przyprawiały ją o ból głowy.

Teraz już dorosła Imogen musi wrócić do rodzinnego miasteczka. Miała nadzieję, że nigdy więcej nie znajdzie się w Faceless w Teksasie, że nigdy nie zobaczy Kane’a, ale niestety… on już na nią czeka.

A co gorsza, wydaje się nienawidzić jej jeszcze bardziej niż kiedyś…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej książce, a jednocześnie z jakiegoś nieznanego mi powodu, bałam się ją zacząć. Mamy tu silny motyw hate-love, bo nienawiść bohaterów ma swój początek już w dzieciństwie, a potem przeniosła się w dorosłe życie. A.E. Murphy potrafi tworzyć romanse inne niż wszystkie, jakie czytałam do tej pory, dlatego naprawdę nie wiedziałam, co tu może się wydarzyć. Dodatkowo mamy w tej powieści pomieszaną przeszłość z teraźniejszością, a rozdziały są oznakowane wiekiem głównej bohaterki. Są one krótkie, niektóre nawet bardzo, przez co czyta się szybko i treść wciąga. Natomiast przez nieświadomość tego, co będzie dalej sprawiała, że byłam ciekawa i chciałam czytać i czytać. Mimo tego przez długi czas nie wiedziałam za bardzo, czy sama fabuła i bohaterowie przypadną mi do gustu. Oboje nie byli najmilszymi ludźmi na świecie i względem nich miałam mieszane uczucia.

Bezwzględny” to nie jest słodki romans, w którym doczekacie się mnóstwa romantycznych gestów. Bynajmniej, więc jeśli szukacie właśnie czegoś takiego, to ta książka nie będzie dla was. Relacja Imogen i Kane’a jest… specyficzna, łagodnie mówiąc. Nie nadążałam za tą dwójką i myślę, że oni sami za sobą czasami też nie. To też przyczyniło się do moich mieszanych odczuć. Nie można jednak powiedzieć, że ich znajomość rozwija się zbyt szybko, zdecydowanie nie.

Autorka początkowo bardziej skupia się na przeszłości bohaterów i teraz, po skończeniu lektury rozumiem, że wprowadzała nas stopniowo w ‘tu i teraz’. Pierwszego wieczora przeczytałam sto stron z małym haczykiem. Drugiego tak samo i miałam książkę odłożyć, ale pomyślałam sobie, że przeczytam jeden rozdział jeszcze. Z tego zrobiło się ich więcej i ostatecznie dotarłam do końca tej historii, więc „Bezwzględny” to zdecydowanie lektura, którą idzie szybko pochłonąć w dwa wieczory, a może i nawet jeden. Odnoszę jednak wrażenie, że kilka – może dwóch – elementów, może i nic nieznaczących dla fabuły, nie zostało tu do końca wyjaśnione. Nie jest to minus, bo to akurat nie miało wpływu na treść, ale pomyślałam, że warto wspomnieć.

 

To powieść o trudnej relacji dwójki ludzi i zdecydowanie jest ona specyficzna – mowa tu o relacji, ale też całej fabule. Ta książka odbiega od romansów, jakie miałam okazję czytać do tej pory i mimo moich początkowych obaw i mieszanych uczuć, A E. Murphy tą powieścią mnie kupiła. Naprawdę polecam – pod warunkiem, że nie szukacie słodkiego romansu. Jednocześnie wiem, że może on nie trafić w gust każdego czytelnika, bo jest… inny. Mi się mimo wszystko podobał i cieszę się, że miałam okazję go przeczytać, a przede wszystkim, że jednak nie odłożyłam książki na bok i dobrnęłam do samego końca losów Imogen i Kane’a. Mam nadzieję, że jeśli zdecydujecie się po nią sięgnąć, to mimo wszystko wam się spodoba.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

16 października 2021

276. "Odrodzenie" ~ Laurelin Paige

Tytuł:Odrodzenie

Tytuł oryginału:Rising

Autor: Laurelin Paige

Data wydania: 25 sierpnia 2021

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Celia i Edward pokonali wspólnie wiele przeszkód. Choć relacja, która połączyła ich na początku, była podszyta mrocznymi intencjami, teraz stała się naprawdę głęboka. Wspólnie dokonana zemsta okazała się słodka, lecz jej niszczycielska moc zwróciła się również przeciw nim samym. Teraz, kiedy odpłacili już za wszystkie krzywdy, mogą skupić się na sobie. Ale została jeszcze jedna sprawa, która nie pozwala im zaznać spokoju.

Celia jest nową osobą. Wreszcie ma szansę, by otworzyć się na miłość. Jednak Edward od tak dawna żyje przeszłością, że nie wie, czy uda mu się w końcu zostawić ją za sobą. Będzie musiał podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Czy tym dwojgu poturbowanym przez los ludziom uda się zbudować rodzinę, jakiej nigdy nie mieli? Stawka jeszcze nigdy nie była tak wysoka. Czy diabeł odnajdzie w sobie dość siły, aby okazać słabość?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Tytuł „Odrodzenie” idealnie pasował do tej części i spodziewałam się, że będzie dotyczył wyłącznie Celii, ale myliłam się, bo do Edwarda poniekąd również to pasowało. Oboje przeszli pewną drogę, rozprawiając się z różnymi demonami. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że polubię historię Celii. Ten, kto czytał serię „Uwikłani” wie, że była tam czarnym charakterem i naprawdę, naprawdę pałałam do niej dużą antypatią. Jednakże „Slay quartet” pomaga nam spojrzeć na oblicze kobiety, jakiego nie znaliśmy wcześniej i nieco ją zrozumieć. Jak podaje nam sam opis – jest ona teraz nową osobą i rzeczywiście tak jest.

Wydaje mi się, że ostatni tom jest spokojniejszy od poprzednich, choć tutaj również sporo się dzieje i po zakończeniu „Zemsty” nie mogłam wręcz się doczekać, aż przeczytam zakończenie losów Celii i Edwarda. Czytało się naprawdę szybko i mimo, że treść nie wciągnęła mnie tak bardzo jak ta poprzednich tomów, to przeczytałam całość w dwa wieczory, bo chciałam wreszcie poznać zakończenie, które – jak dla mnie – lepsze być nie mogło. Zdradzę wam, że nie tylko Celii i Edwarda ta część dotyczyła, ale jest również dopełnieniem pewnych spraw z serii „Uwikłani”, a wydarzenia w tym tomie pokrywają się z tymi w „Uwikłani. Na zawsze”. A z racji, że wciąż pozostaję wielką fanką Hudsona i ma on moje serce to naprawdę cieszę się, że tutaj jego postać się pojawia.

Jestem pozytywnie zaskoczona tym, jak odebrałam „Slay quartet”. Z tomu na tom coraz bardziej mi się podobało i Celia oraz Edward zdobywali bardziej moją sympatię. Oboje są skomplikowanymi ludźmi o ciężkich charakterach i ze swoją niezbyt łatwą przeszłością. Przeszli długą drogę, a ostatnia część jest jej zakończeniem.

 

Zdecydowanie wam polecam całą serię, ale pod warunkiem, że lubicie nieco mroczniejsze romanse. Wiem, że ta opowieść nie trafi w gust każdego czytelnika. Ja sama po pierwszym tomie miałam mieszane uczucia, zwłaszcza względem samych bohaterów, ale moje zdanie się zmieniło i bardzo się cieszę, że sięgnęłam po te książki. Są inne od romansów, jakie miałam okazję czytać do tej pory, ale jak dla mnie – naprawdę dobre.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.

14 października 2021

275. "Gra Matteo" ~ J.T. Geissinger

Tytuł:Gra Matteo

Tytuł oryginału:Ache for You

Autor: J.T. Geissinger

Data wydania: 18 sierpnia 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Narzeczony porzuca ją przed ołtarzem. W dodatku kobieta dowiaduje się, że jej ojciec niedługo może umrzeć. Aby go zobaczyć, musi pojechać do Florencji.

Podczas podróży Kimber poznaje nieziemsko przystojnego Włocha, Matteo Morettiego. Mężczyzna zauważa, że kobieta ma interesujące go szkice projektów ubrań. Wkrótce zawiera z nią układ.

Kimber nie zdaje sobie sprawy, że właśnie oddała swoje plany jednemu z najbardziej znanych projektantów we Włoszech, a on dzięki temu odzyskał coś, czego dawno nie miał – inspirację.

Jakby tego było mało, po przyjeździe do Florencji Kimber dowiaduje się, że ojciec niedawno ponownie się ożenił, a mężczyzna, który tak ją załatwił w Nowym Jorku, to nikt inny jak jej przybrany brat.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Bo prawdziwe życie to nie bajka, kochana, a stworzenie trwałego związku jest trudne. Miłość jest trudne. Miłość wymaga wiele przebaczenia. Ludzie nie są idealni. Zakochać się jest łatwo, ale pozostanie w miłości to wybór. Musisz zdecydować, czy wzloty i upadki są tego warte, bo będzie ich sporo. Będzie też ból. Właśnie tu wszyscy popełniamy błąd, oczekując, że miłość wygląda jak z reklamy, gdzie dwoje ludzie biegnie do siebie przez łąkę pełną czterolistnych koniczyn i żyją razem długo i szczęśliwie, nie żałując niczego. Prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy możesz spojrzeć na kogoś i powiedzieć: „wiem, że mnie zranisz i rozczarujesz, a także zawiedziesz na tysiąc sposobów, ale akceptuję to, bo dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem. Przy tobie staję się całością. Wolę umrzeć, niż przeżyć choć jeden dzień bez ciebie, niezależnie, co się wydarzy”.

 

Nie musiałam czytać opisu, by wiedzieć, że chcę tę książkę przeczytać. Wystarczyło mi, że jest to trzeci tom serii „Slow Burn” i po prostu wiedziałam, że ja muszę poznać tę historię. Tak jak w przypadku poprzednich tomów, w „Gra Matteo” również mamy nawiązanie do pewnej baśni i tym razem jest to „Kopciuszek”. Tylko, że zamiast przyrodnich sióstr, główna bohaterka dostaje przystojnego, seksownego i aroganckiego przyrodniego brata.

J.T. Geissinger po raz kolejny kupiła mnie swoją powieścią. Przyznaję, że Kimber mnie denerwowała swoim podejściem i zachowaniem, miała w sobie dużo złości. Z drugiej strony miała dość ciężki okres, dużo spraw spadło na nią niemalże w jednym czasie, więc starałam się być dla niej wyrozumiała. Natomiast Matteo… ach! Totalnie skradł mi serce. W stu procentach męski, przystojny, pewny siebie – i pewnie jeszcze mogłabym wymieniać. Ich relacja rozpoczyna się od niechęci. Może nawet nienawiści, więc pewnie trafi do fanów wątku hate-love. Ta ciągła ich ‘walka’ naprawdę mnie bawiła i potrafiła poprawić mi nastrój. Tak. „Gra Matteo” może być lekarstwem na smutki – jak i cała seria.

Jest to powieść, która naprawdę przypadła mi do gustu. Jest napisana z humorem, wyczuciem i przede wszystkim – bez pośpiechu. A do tego z nutką tajemniczości, co dla mnie jak najbardziej na plus! Wracając jednak do tempa, to bardzo mi się podobało, jak przebiegała relacja między Kimber a Matteo. Tam naprawdę nie działo się nic za szybko, również w kwestii uczuć, ale napięcie wisiało w powietrzu niemalże od pierwszych stron i  nie było mowy o nudzie. Ta książka niesie ze sobą też pewną lekcję. Może nic odkrywczego, ale czasami warto kogoś poznać lepiej, zanim go ocenimy. I nawet jeśli jest trudno, warto o to walczyć, bo to co przychodzi łatwo – równie łatwo może odejść.

 

Uwielbiam twórczość J.T. Geissinger. Z każdą jej nową książką coraz bardziej! Seria „Slow Burn” totalnie skradła moje serce. Jest czymś idealnym, jeśli chcecie książkę z dawką humoru, przy której uśmiech sam będzie pojawiał się na twarzy. „Gra Matteo” to wciągający romans, który warto poznać i ja wam z całego serca polecam. Dodam jeszcze na koniec, że można czytać bez znajomości poprzednich tomów, w jakiej chcecie kolejności. Naprawdę mam nadzieję, że się skusicie nie tylko na tę część, ale na wszystkie. Jedyny minus – nie licząc tego, że czasami Kimber bywała denerwująca – to fakt, że jak dla mnie ta książka skończyła się za szybko. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby autorka zdecydowała się dodać jeszcze w bonusie kilka rozdziałów.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

11 października 2021

274. "Gorąca sesja" ~ Kristen Callihan

Tytuł:Gorąca sesja

Tytuł oryginału:The Hot Shot

Autor: Kristen Callihan

Data wydania: 25 sierpnia 2021

Wydawnictwo: Muza

 

Najpierw byliśmy przyjaciółmi. Potem zostaliśmy współlokatorami. Teraz chcę czegoś więcej…

Co mogę powiedzieć na temat Chess Copper? Ta kobieta rzuca mnie na kolana. Wiem to po jakichś pięciu minutach od momentu, gdy się dla niej rozebrałam. Chyba nikt nie jest tym zaskoczony bardziej niż ja. Złośliwa fotografka, którą mój zespół zatrudnił, aby zrobiła zdjęcia do naszego dorocznego kalendarza charytatywnego, kompletnie nie jest w moim typie. Broni się przed moimi atakami, na każdym kroku stanowi wyzwanie. Ale kiedy z nią jestem, znikają wszystkie smutki i zmartwienia. Ta dziewczyna sprawia, że życie staje się zabawne.

Chcę poznać Chess, być blisko niej. Ale to kiepski pomysł.

Nigdy nie poświęciłem kobiecie więcej niż jedną noc. Ale kiedy Chess traci swoje mieszkanie, ofiaruję jej pomoc i proponuję swój dom. Teraz jesteśmy współlokatorami. Przyjaciółmi bez seksu. Chociaż coraz trudniej jest nam trzymać ręce przy sobie. Im dłużej razem mieszkamy, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że ona jest dla mnie wszystkim.

Problem w tym, iż uwierzyła, że jestem kiepskim wyborem. Jak mam ją przekonać, by dała mi szansę?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Nie czytałam opisu tej książki. Uwielbiam twórczość Kristen Callihan, a seria „Game On” naprawdę mi się podoba, dlatego wiedziałam, że „Gorąca sesja” również musi zostać przeze mnie przeczytana. I wiecie co? Naprawdę cieszę się, że nie zapoznałam się z tym, o czym ma ta historia być. Dzięki temu już od początku ta powieść była dla mnie czymś, co mogłam odkrywać. To, że opowiadała o Chess, było dla mnie miłą niespodzianką, bo ją kojarzyłam. Natomiast Finna już mniej, bo w poprzednich częściach tych sportowców trochę się przewinęło. Nie wiedziałam co może się wydarzyć i czego się spodziewać po ich relacji – z opisu już bym co nieco wiedziała. Dlatego niezaznajomienie się z nim, w tym przypadku, było dla mnie dobrą opcją.

Chess na początku źle ocenia Finna, ale stopniowo to się oczywiście zmienia. Bohaterowie zaczynają na stopie przyjaźni, która też zaczyna się od małych złośliwości i jest raczej czymś… nieoczekiwanym. Ta dwójka jednak świetnie się ze sobą dogaduje i to co mi się podobało, to ich relacja nie rozwijała się w zbyt szybkim tempie. Miała swój spokojny, naturalny przebieg. Uczucia też nie pojawiły się za szybko, a życie tej dwójki nie było łatwe. Mieli swoje problemy, które musieli rozpracować. Nie zawsze było idealnie i przyznaję, ta powieść była dość przewidywalna, ale też nutka niepewności gdzieś tam była.

Kristen Callihan wykonała po raz kolejny kawał dobrej roboty. Romanse ze sportowcami w roli głównej uwielbia chyba każdy. Napięcie seksualne da się wyczuć między bohaterami, ale jest też dawka humoru, która sprawiała, że uśmiech sam się pojawiał na mojej twarzy. Jednakże, autorka nie zdecydowała się na leciutki, zabawny romans, ale poruszyła też ważniejsze kwestie, o których nie chcę tu pisać, by nic nie zdradzić.

 

Muszę jednak przyznać, że „Gorąca sesja” nie będzie raczej moją ulubioną częścią tej serii, choć bardzo mi się podobała. Napisana dobrze, z wyczuciem. Nic nie dzieje się za szybko, bohaterowie nie irytują, a scen seksu nie ma tu zbyt wiele. Nie jest też nudno – mogę was zapewnić. Polecam wam nie tylko tę część, ale po prostu całą serię, bo uważam, że naprawdę warto zapoznać się z tymi futbolistami, bo są to naprawdę dobre romanse.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.

05 października 2021

273. "Dante" ~ Bethany-Kris

Tytuł:Dante

Tytuł oryginału:Dante

Autor: Bethany-Kris

Data wydania: 11 sierpnia 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Życie Dantego Marcello, następcy tronu Cosa Nostry, od dawna było zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Mężczyzna zawsze marzył jedynie o tym, żeby zostać donem. Tylko tego pragnął.

Teraz nadeszła chwila, kiedy jego ojciec chce zejść mu z drogi do władzy. Dante ma rozpocząć swoje panowanie. Jednak jeżeli u boku przyszłego Dona nie stanie kobieta, jego pozycja będzie niepewna.

Catrina Danzi słynie z niebiańskiej urody oraz zabójczej natury drapieżnika. Związek z Dantem zapewni jej stabilizację oraz ochronę, których potrzebuje. Oboje znają prawa rządzące mafią i na swojej relacji chcą ugrać coś dla siebie. Zasady są proste: żadnej intymności, zero emocji, tylko czysty biznes.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Dante” to ostatnia część serii „Filthy Marcellos” i jak dla mnie – najlepsza. Jest też idealnym domknięciem całej trylogii, choć jeśli mam być szczera, będzie mi brakować braci Marcello. Każdy z nich jest inny, a co za tym idzie, sprawia to, że każda część również się od siebie różni, dzięki czemu nie czytamy tego samego. Uważam, że Bethany-Kris wykonała kawał dobrej roboty. Romanse mafijne coraz częściej pojawiają się na rynku wydawniczym, a jednak autorce udało się stworzyć coś oryginalnego.

Bardzo podobała mi się postać Catriny. Była pewną siebie kobietą, która sama o siebie dbała. Pokazywała pazurki, nie dawała sobą rządzić. W romansach mafijnych często bywa, że kobiety nie biorą udziału w interesach. Tutaj natomiast wszystko wyglądało nieco inaczej, co było fajne, ciekawe i myślę, że też odświeżające. Dante mieliśmy już okazję poznać, ale w tej części wiadomo – poznajemy go dużo lepiej. Jego postać nieco mnie zaskoczyła, ale w jak najbardziej pozytywny sposób. Na tym jednak poprzestanę, by nie zdradzić zbyt wiele.

Ta dwójka pasowała do siebie idealnie. Oboje uparci i zabawnie się patrzyło na ich niektóre utarczki słowne czy sprzeczki. Byli naprawdę dopasowani, a uczucie pomiędzy nimi rodziło się powoli, stopniowo. Natomiast pożądanie… Cóż. To czasami dawało się wyczuć w powietrzu.

Co najważniejsze, tutaj naprawdę sporo się dzieje. Mamy akcję, napięcie rośnie i tak naprawdę nie bardzo wiedziałam, czego po tej książce się spodziewać, niemalże od samego początku, ale też po czasie, kiedy na jaw wyszły pewne fakty, domyślałam się, co może się wydarzyć. Pomimo tego, ta historia naprawdę mnie wciągnęła, bo pochłonęłam ją w dwa wieczory – z czego tego drugiego przeczytałam znaczną większość, bo trzysta pięćdziesiąt stron. Jakoś ciężko było mi się oderwać i chciałam po prostu się dowiedzieć, jak to wszystko się skończy. No i fakt, że nie była to wcale nudna książka, na pewno dużo zrobił.

 

Jeżeli lubicie romanse mafijne – polecam tę serię. Może nie trafi na sam szczyt ulubionych z tego gatunku, ale gdzieś w topce będzie się trzymało, a przynajmniej mam nadzieję. To dobra seria, a każdy kolejny tom lepszy od poprzedniego. Podobał mi się tu sposób, w jaki są traktowane kobiety. Przede wszystkim tym ta seria się różni od innych romansów z tego gatunku. Dlatego nie napiszę, że polecam „Dante”. Ja polecam wszystkie części i najlepiej czytać je oczywiście w odpowiedniej kolejności.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

01 października 2021

272. "Zemsta" ~ Laurelin Paige

Tytuł:Zemsta

Tytuł oryginału:Revenge

Autor: Laurelin Paige

Data wydania: 11 sierpnia 2021

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Małżeństwo Celii i Edwarda uległo niespodziewanej przemianie – z biznesowego układu, który w rzeczywistości miał posłużyć wyłącznie celom mężczyzny, przeistoczyło się w burzliwy, niełatwy, ale prawdziwy związek. Teraz para będzie musiała zmierzyć się ze swoimi słabościami, wadami i demonami przeszłości.

Oboje mają za sobą trudne doświadczenia. Celia została głęboko skrzywdzona i do tej pory mierzy się z traumą. Tak się jednak składa, że planowanie zemsty to coś, co Edward ma we krwi, a dla swojej żony jest gotów zrobić naprawdę wiele. Jakie granice przekroczy, aby zyskać satysfakcję? Czy w ogóle istnieją dla niego jakiekolwiek granice i czy Celia będzie w stanie zaakceptować mroczną stronę Edwarda?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Duży plus tej serii? To, że wydawnictwo nie każe nam zbyt długo czekać na kolejne jej tomy. Naprawdę z tego się cieszę, bo tak jak na początku nieco marszczyłam nos, gdy zapoznawałam się z historią Celii i Edwarda, tak od drugiej części coraz bardziej ona mi się podoba i mnie intryguje. Naprawdę szybko się czytało poprzednie tomy, jak i „Zemstę”. Autorka wciąga nas w tej świat, w którym nie wiadomo czego można się spodziewać, dlatego mi ciężko momentami było się oderwać i chciałam jak najszybciej dowiedzieć się tego, co dalej się wydarzy.

Celia i Edward zaczynają życie jako prawdziwe małżeństwo. Kolejna część i kolejne ich cechy poznajemy. Odkrywamy też kolejne elementy ich historii. Powrót do domu i wspólne życie pozwalają Celii na poznanie męża jeszcze bardziej. On natomiast jak zawsze wydaje się, że zna żonę lepiej, niż ona sama. Pytanie tylko co odkryje Celia na temat swojego męża i czy ten ma jakiekolwiek granice moralności? Cóż, ja też byłam tego bardzo ciekawa, nie ukrywam. Ta książka mnie intrygowała, a zwłaszcza Edward Fasbender.

Laurelin Paige stworzyła coś nowego, ale równie dobrego – choć czuję, że ta seria może nie trafić w gusta każdego. W tej części postawiła na zmieszanie przeszłości z teraźniejszością, co mi się podobało, bo pozwalało odkryć więcej i więcej zrozumieć, chociaż nie wszystko jeszcze zostało zakończone – w końcu jest jeszcze czwarty tom, którego jestem równie ciekawa! Mamy też perspektywę Celii, jak i Edwarda, co bardzo mnie ucieszyło, bo dzięki temu czytelnik może zajrzeć w umysł obojga bohaterów, którzy są nieco… pokręceni. Łagodnie mówiąc, oczywiście.

 

Czy wam polecam? Jak najbardziej! Jak wspomniałam, ta seria może nie trafić do każdego czytelnika, ale myślę, że warto po nią sięgnąć i przekonać się, bo może wam się spodoba. Nie spodziewajcie się tu romantyzmu, słodkiego uczucia i uroczej pary – nie ta bajka. Jest to nieco mroczny romans, ze scenami seksu, które nie zawsze można określić mianem łagodnych, ale spokojnie. Wszystko jest opisane w subtelny sposób, więc nie zrażają.

Zemsta” to naprawdę dobry tom, ciekawy i intrygujący, wciągający. Nie wiadomo za bardzo co może się wydarzyć i do czego bohaterowie się posuną, by dokonać zemsty. Ten, kto czytał poprzednie części wie, na kim i dlaczego ma ona być dokonana. Jak to wszystko się rozegra? Cóż. Przeczytajcie i przekonajcie się sami! Może nie było zaskakujących momentów dla mnie i samo zakończenie też takie nie było, to jednak… nie robi się tak! Naprawdę nie mogę się doczekać, aż sięgnę po „Odrodzenie”. Warto też wspomnieć, że jest poruszony dość ważny i istotny temat, na pewno też trudny, ale… cóż. Więcej nie zdradzę.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.