Tytuł: „Vincent Brothers”
Tytuł oryginału: „The Vincent Brothers”
Autor: Abbi Glines
Data wydania: 12 lutego
2020
Wydawnictwo: Kobiecie
Lana, odkąd pamięta, żyje w cieniu swojej kuzynki. Ash zawsze była tą
ładniejszą, mądrzejszą – prawdziwą duszą towarzystwa i chodzącym ideałem. Do
tego jej wybrankiem jest boski Sawyer Vincent, jedyny chłopak, którego Lana
pragnie.
Kiedy jednak Ash i Sawyer zrywają ze sobą, dziewczyna wreszcie może
odmienić los brzydkiego kaczątka. Sawyer ma złamane serce, a ona wystarczająco
dużo miłości, aby je wyleczyć.
Lana decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce. Czas wejść do gry i
zawalczyć o uczucie, które może zaskoczyć wszystkich.
Źródło opisu: okładka
książki.
Sawyer w „Vincent Boys” wydawał
mi się być zbyt idealny. Grzeczny, ułożony i nikt o nim nie mógł powiedzieć
złego słowa. Wtedy był dla mnie za miękki, po prostu. Jednak rozstanie z Ashton
go zmieniło. Stał się złośliwy, a wszystko przez złamane serce, którego nie
uleczył pomimo upływu czasu. Na pewno też nie pomagał mu widok byłej dziewczyny
w ramionach jego brata, którzy się obściskiwali i ostentacyjnie okazywali swoje
uczucia. Jak się okazało, nie tylko to rozstanie wyzwoliło na wierzch inne jego
cechy, ale również pojawienie się Lany uwolniło w nim coś, o czym sam nie miał
pojęcia. Mogłabym tu powiedzieć, jaki się stał pod jej wpływem, ale Ci, którzy
czytali pierwszy tom, mogą przez to stracić trochę frajdy z odkrywania nowego
Sawyera. Który w tej części bardziej przypadł mi do gustu.
Lana to bardzo miła dziewczyna, którą poznajemy troszeczkę w
poprzednim tomie. Przechodzi metamorfozę pod względem wyglądu oraz ubioru i
przyjeżdża na wakacje do kuzynki z pewnym postanowieniem, które dotyczy
Sawyera. Jest naprawdę sympatyczna, ale też skryta i bardzo szybko można ją
zranić. Stara się nie pokazywać po sobie, że ma problemy, bo nie chce się
obnażać przed innymi, ale też ma inny cel. Może troszkę za szybko wybaczała
Sawyerowi niektóre wybryki, ale w końcu serce nie sługa i podobno trudno się
temu chłopcu oprzeć. Może nie od razu, ale szybko polubiłam jej postać i
czasami było mi jej szkoda, bo naprawdę ta dziewczyna troszkę dostała w kość. I
to od tych, na których jej najbardziej zależało.
„Kiedy się zakochasz w
odpowiedniej osobie, jako jedyna na świecie będzie miała moc doprowadzenia cię
do łez.”
Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź „Vincent Brothers” wiedziałam, że po nią
sięgnę. Przede wszystkim byłam ciekawa, jak potoczy się historia tej dwójki,
ale nie będę też ukrywać, że chciałam zobaczyć, jak układa się Ashton i Beau.
Sawyer w tej części naprawdę cierpi po utracie swojej pierwszej – i jakby się
wydawało: jedynej – miłości. I choć zwykle w tego typu książkach bywa, że po
pojawieniu się tej odpowiedniej osoby złamane serce się goi, tak w tym
przypadku chłopak naprawdę długo ubolewał nad rozstaniem i miał nadzieję, że
dla niego i Ash jeszcze jest nadzieja. Za to Lana musiała na to patrzeć ze
świadomością, że jest na drugim miejscu, ale się nie poddawała. Choć nie zawsze
starcza siły, by walczyć, prawda?
Ta historia opowiada o stracie, o radzeniu sobie z
nią i ruszeniu do przodu. Jednak nie wszystko przychodzi z łatwością i czasem
trzeba więcej czasu i wysiłku. I nie chodzi tu tylko o sprawę Sawyera i Ashton,
bo Lana również w jakiś sposób jej doświadczyła. Chociaż jeśli chodzi o młodego
Vincenta, dość długo żył przeszłością, nie potrafił ruszyć do przodu nawet, gdy
mu się wydawało, że jest inaczej. Z czego tak naprawdę się cieszę, bo Abbi nie
zdecydowała się na szybkie rozwiązanie tej sprawy i nie uleczyła jego duszy już
po kilku spotkaniach ze słodką i seksowną Laną.
Tak naprawdę ta książka nie opowiada tylko o tym,
co dzieje się pomiędzy tą dwójką głównych bohaterów, ale jest to także
zamknięcie rozdziału obu braci Vincent. Obaj przeszli ciężką drogę i nie chodzi
tylko o to, że jeden drugiemu odbił dziewczynę. I podobało mi się to, w jaki
sposób autorka domknęła pewną sprawę, jak rozwiązała to, co wydarzyło się w
życiu… rodzinnym obu tych chłopców. Którzy tworzą naprawdę świetny zespół, ale
tylko wtedy, gdy nie chcą sobie nawzajem skoczyć do gardeł. „Vincent Brothers” to nie tylko opowieść
Lany i Sawyera, ale także Sawyera i Beau. Sawyera i Ashton. Kilka wątków, ale poprowadzonych
w umiejętny sposób, bez tworzenia niepotrzebnego chaosu. Udało się z tego
stworzyć przyjemną lekturę.
Jeżeli lubicie literaturę młodzieżową, to polecam
wam tę książkę, ale zalecałabym jednak sięgnąć najpierw po „Vincent Boys”, bo bez tego możecie się w
tej historii pogubić. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że drugi tom jest bardziej
dojrzalszy od poprzedniego i podobał mi się bardziej, choć jednak jestem sercem
przy Beau, który znów pokazał tą swoją stronę i zaborczość wobec Ashton.
Czytało się tę książkę lekko oraz szybko, a do tego perspektywę mamy zarówno
Sawyera, jak i Lany, co pomaga nam się zagłębić w uczucia ich obojga. Cieszę
się też, że Abbi Glines zdecydowała się też zamknąć całkowicie tę sprawę
pomiędzy Sawyerem i Beau w takim kierunku, jaki obrała. Skończyłam czytać z
uczuciem, że wszystko zostało zamknięte, dopięte na ostatni guzik. I to mi się
podobało. Mam nadzieję, że swoją opinią wam pomogłam i że zdecydujecie się po
tę serię sięgnąć.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.