24 lipca 2022

315. Przedpremierowo: "Lonely Heart" ~ Mona Kasten

Tytuł: Lonely Heart

Tytuł oryginału: Lonely Heart

Autor: Mona Kasten

Data wydania: 27 lipca 2022

Wydawnictwo: Jaguar

 

Rosie nie może uwierzyć, że będzie mogła przeprowadzić wywiad z grupą Scarlet Luck dla swojej internetowej audycji radiowej. Nie tylko śledzi od lat działalność zespołu, ich piosenki towarzyszyły jej również w najtrudniejszych momentach życia. Fascynuje ją szczególnie Adam, perkusista, w dużym stopniu dlatego, że wiadomo o nim jedynie, że od lat nie toleruje bycia dotykanym – przez nikogo.

W końcu zespół pojawia się w małym studiu Rosie – a wszystko kończy się jedną wielką klapą. Wywiad musi zostać przerwany, a w sieci zalewa Rosie fala hejtu. Kiedy dochodzi nawet do tego, że zostaje zaatakowana na ulicy przez fanki zespołu, Scarlet Luck zapraszają ją na swój koncert, jako znak, że chcą zostawić całą tę sprawę za sobą. I nagle Rosie stoi powtórnie przed Adamem. Adamem, w którego oczach dostrzega niewyobrażalny ból – i do którego nie wolno jej się zbliżyć, nie wolno go dotknąć ani przytulić…

Źródło opisu: materiały wydawnictwa.

 

nie ma nic złego w unieszczęśliwianiu innych.

grunt, żeby nie unieszczęśliwiać siebie.

 

Mona Kasten to autorka, która swoją twórczością bardzo szybko skradła moje serce. Wystarczyło, że przeczytałam tylko jedną książkę spod jej pióra i wiedziałam, że to nie jest koniec tej przygody.

Dlatego też, kiedy pojawiły się informacje o najnowszej powieści Mony, czyli „Lonely Heart”, to nie podlegało dyskusji, musiałam zapoznać się z tą historią. Co nie ulega wątpliwościom - wydanie jest nieziemskie. Sama okładka, plus twarda oprawa i te barwione brzegi… no niewątpliwie jest to jedna z ładniejszych książek, jakie będą gościły w mojej kolekcji. Na pewno też przyciągną oko niejednej okładkowej sroki. Co jednak w tym wszystkim jest lepsze - historia Rosie i Adama, czy też raczej Bestii, odzwierciedla oprawę.

Spodziewałam się po części klasycznego romansu, choć też oczekiwałam czegoś oryginalnego, bo to Mona Kasten. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona. Naprawdę nie sądziłam, że tak wszystko tutaj będzie wyglądało. Przede wszystkim tempo akcji i relacji pomiędzy głównymi bohaterami. Naprawdę autorka tutaj się nie spieszy, powoli buduje pomiędzy Rosie a Adamem więź, stopniowo zaczynają sobie ufać, zbliżają się do siebie. Jest to też powieść o przyjaźni, a może przede wszystkim o tym. I ta historia nie jest opowieścią wyłącznie o dwójce głównych bohaterów. Mamy też postaci drugoplanowe, którym autorka nadaje 'życie'.

 

Kiedy życie płynie bardzo szybko, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo za kimś tęsknisz. Ale kiedy pomyślisz o tej osobie, przeszywa cię ból, jakbyś został właśnie porażony prądem.

 

Lonely Heart” ma to do siebie, że albo pochłoniesz ją w jeden wieczór, bo tak wciągnie albo czytanie zajmie więcej czasu żeby się jak najdłużej nacieszyć tą historią. U mnie była ta opcja numer dwa, ale też po części dlatego, że bałam się tej historii. Nie wiedziałam co tu się może wydarzyć, ale już po dwóch rozdziałach wiedziałam, że to będzie romans inny niż te, które miałam okazję czytać do tej pory - a było ich sporo. Niewątpliwie jest to poruszająca powieść, która opowiada o atakach paniki, hejcie. Próbuje przekazać wsłuchiwać się w siebie i postępować zgodnie z samym sobą. Chwyta za serce już na początku i trzyma do samego końca. Rosie i Adam są ludźmi po przejściach, dźwigającymi na barkach spory ciężar - o którym od razu się nie dowiadujemy. W niektórych kwestiach nawet potrafiłam się z nimi utożsamiać.

 

Myślę, że miłość nie jest czymś, czego można planowo szukać. Czekasz po prostu, aż nadejdzie, a do tego czasu można tylko liczyć, że się pojawi.

 

Czy ją wam polecam?

Jak najbardziej, tym bardziej, że miałam przyjemność objąć „Lonely Heart” patronatem. Historia jest warta zapoznania i myślę, że na długo ją zapamiętam. A przede wszystkim mam nadzieję, że wam tak samo zapadnie w serduchu jak mi, jeśli się z nią zapoznacie.

Mi tymczasem pozostaje czekać na kontynuację, bo to nie koniec tej przygody, a zakończenie tej części… cóż. Ja potrzebuję więcej!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

08 lipca 2022

314. "Zaproszenie" ~ Vi Keeland

Tytuł:Zaproszenie

Tytuł oryginału:The Invitation

Autor: Vi Keeland

Data wydania: 11 maja 2022

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Stella to nieco szalona, nieprzewidywalna dziewczyna, która zawsze polega na swoim zmyśle węchu i wręcza obcym ludziom czekoladowe batoniki na poprawę humoru. Nie jest jednak typem osoby, która wprosi się na cudzą imprezę, aby najeść się do syta i napić drogiego szampana. No chyba że… owa impreza będzie eleganckim weselem odbywającym się w gmachu Nowojorskiej Biblioteki Publicznej, a zaproszenie wystawione na jej była współlokatorkę i tak by się zmarnowało. Ostatnie wątpliwości rozwiewa drużba – czyli najwspanialszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziała – który prosi ją do tańca. Chemia między nimi grozi wybuchem.

Niestety dobra zabawa urywa się gwałtownie, kiedy jej partner orientuje się, że Stella nie jest tym, za kogo się podaje. Dziewczyna rzuca się do ucieczki, a na pocieszenie zgarnia ze stoły kilka butelek drogiego alkoholu. Przekonana, że to jednorazowy wyskok i nigdy więcej nie spotka tajemniczego mężczyzny ze swoich marzeń, nie zauważa, że zostawiła przy stole coś, dzięki czemu Hudson będzie w stanie ją wytropić…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Książki Vi Keeland to dla mnie must have i nawet się nie zastanawiam, gdy widzę jakąś nowość. „Zaproszenie” to kolejna książka tej autorki, która ma w sobie motyw biurowego romansu. Aczkolwiek! Nie od tego tutaj się zaczyna historia Stelli i Hudsona. Nie można ukryć, że tych dwoje zapoznaje się w sposób niecodzienny. W końcu jeszcze nie spotkałam się z sytuacją, gdzie jedno z głównych bohaterów wbija się na cudzy ślub. A to pociągnie za sobą szereg dalszych wydarzeń.

Tylko… czy aby na pewno wszystko zaczęło się od ślubu? Wierzycie w przeznaczenie? Bo być może ono maczało swoje palce już wcześniej. Jednak z tym was zostawię i nic więcej nie zdradzam!

Nie będę ukrywać, że „Zaproszenie” okazało się być dla mnie przewidywalne. Może nie w stu procentach, ale w większości. Dlatego też nie poszło mi czytanie jej szybko, ale to tylko dlatego, że ja zwlekałam. Bo poza tym to naprawdę łatwo i przede wszystkim przyjemnie przebiegało zapoznawanie się z tą historią – która wywołała kilkukrotnie uśmiech na mojej twarzy. Przyznam, że jeśli o Hudsona chodzi to był moment, że nie wzbudził mojej sympatii, ale potem się wszystko wyjaśniło i oddałam mu swoje serce! Stella natomiast to niesamowicie urocza kobieta, którą po prostu uwielbiam.

Vi opiera tę powieść na pewnych znanych nam schematach, ale mimo wszystko naprawdę mi się ona podobała. W którymś momencie zmierzyła bohaterów z czymś trudnym i to, jakie rozwiązanie zostało tu zastosowane, trochę mnie urzekło. Stella i Hudson też wykazali się dojrzałością i na plus to, w jaki sposób zmierzyli się z tym wszystkim. Jeśli chodzi natomiast o ich relację, to bywało różnie, ale najbardziej podobało mi się to, że był tutaj im dany czas na to, by narodziło się tu coś więcej. Nic nie działo się za szybko ani na siłę.

 

Co ja mogę powiedzieć na koniec? Skorzystajcie z zaproszenia i zapoznajcie się z losami tej dwójki, bo naprawdę warto!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.