16 listopada 2018

60. "Mikołaj na zamówienie" ~ Jenika Snow & Jordan Marie

Tytuł: Mikołaj na zamówienie
Tytuł oryginału: Jingle My Balls (Hot-Bites Novela)
Autor: Jenika Snow & Jordan Marie
Data wydania: 16 listopada 2018
Wydawnictwo: Kobiece

Frima Nicka zajmuje się spełnianiem różnych fantazji. Przed świętami został on wynajęty, aby spełnić świąteczne życzenie Holly. W grę wchodzą tylko uwodzenie i flirt.
Kiedy Nick zobaczy rudowłosą piękność, zrozumie, że szybko złamie niektóre zasady. Chociaż powinien być zawodowcem, to zapragnie dać Holly w prezencie niezapomniane chwile.
Szybko okaże się, że ta znajomość nie skończy się na jednej nocy, a Nick będzie chciał o wiele więcej.
Źródło opisu: okładka książki.

Jak tylko zobaczyłam, że ta książka liczy około 150 stron to wiedziałam już, że będzie to historia na raz, nic powalającego, aczkolwiek miałam nadzieję, że będzie to fajna historia, przy której przyjemnie będzie spędzić wieczór.

O głównych bohaterach nie mogę powiedzieć wiele, bo prawda jest taka, że przez tyle czasu nie mogłam poznać ich osobowości, ale są to bardzo typowe postaci. Holly jest kobietą, która postanowiła wyrzec się mężczyzn – jakież to naturalne. Natomiast Nick to facet przystojny, z tatuażami, pewny siebie. Czyli to, co kobiety lubią najbardziej.
Relacja między tym dwojgiem przebiega naprawdę szybko. Spotkali się raz, a jednak nie mogli o sobie zapomnieć. Połączyło ich coś, czego sami nie rozumieli. Oczywiście scen erotycznych nie zabrakło, ale nie były one jakieś przesadzone, wulgarne, ale raczej takie wyważone, bym powiedziała. Nie powiem wam ile czasu minęło zanim się znowu spotkali: dzień, tydzień, miesiąc czy rok. Holly i Nick to bardzo, ale to bardzo proste postaci i taka też jest ich historia.

Trafiłam na tę książkę w odpowiednim momencie. Naprawdę chciałam przeczytać coś takiego lekkiego, bez wielkich dram. Coś, z czym uporam się szybko, a dodatkowo będzie to przyjemnie spędzony czas. Choć nie ukrywam, że troszeczkę żałuję, że ta króciutka historia nie dostała czegoś więcej, że nie była jednak grubsza, bo mógłby wyjść z tego naprawdę fajny, świąteczny romans.
Mikołaj na zamówienie” to bardzo króciutka książka, która zajęła mi dwie bądź trzy godziny. Choć mamy tu dwoje autorów, to jednak tego nie odczuwałam. Była napisana prosto, lekkim piórem, z humorem i naprawdę czytało się ją szybciutko. Nie było wielkich dram, nie było zwrotów akcji i przyspieszonego bicia serca, ale jak mówię – nie spodziewałam się tego, widząc ile ma stron. Mimo to jako historyjka na wieczór mi się spodobało.

Polecam ją osobom, które szukają erotyka na jeden wieczór, przyjemnego i szybkiego, jak wymieniłam powyżej. Wiadomo, że to nie jest książka dla każdego, ale jak również wspominałam, mnie się podobała, choć szkoda, że ta historia nie dostała czegoś więcej. Natomiast jeżeli szukacie książki, która wywoła w was milion emocji, w której będzie się wiele działo, to niestety, ale „Mikołaj na zamówienie” wam tego nie da.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

15 listopada 2018

59. "Korona Przeznaczenia" ~ Monika Magoska-Suchar & Sylwia Dubielecka

Tytuł:Korona Przeznaczenia
Autor: Monika Magoska-Suchar & Sylwia Dubielecka
Data wydania: 25 października 2018
Wydawnictwo: NieZwykłe

Były Mistrz Walk i jego ukochana uciekają ze Związku, aby rozpocząć wspólne życie na śnieżnej Północy, jednakże Przeznaczenie okazuje się silniejsze od marzeń. Przeszłość żąda od kochanków zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy.
Severo, by ratować Ariadnę, zostaje zmuszony do zawarcia krwawego paktu oraz wzięcia udziału w politycznej rozgrywce, której stawką jest tron Cesarstwa. Tymczasem Mrok, wykorzystując naiwność wybranki byłego Mistrza, uwalnia się z wiekowego więzienia, aby dopełnić zemsty i zmienić los Kontynentu. Czy miłość może usprawiedliwić zbrodnię? Czy każdą krzywdę można wybaczyć?

Korona Przeznaczenia” jest drugim tomem serii i jak może wiecie, na tą część musieliśmy się sporo naczekać, ale przez cały czas trzymałam mocno kciuki za autorki, że w końcu uda im się wszystko i pewnego dnia będą mogły się pochwalić wydaniem kolejnej pozycji na swoim koncie. I choć łatwe to nie było, udało się! Także już nie przedłużając, może przejdźmy do moich wrażeń.

Największą rolę w tej książce niezaprzeczalnie odgrywa Severo, który musi poświęcić wiele i jeszcze więcej zrobić, by zapewnić ukochanej szczęście, a przede wszystkim życie. Choć jest byłym Związkowcem, dla którego uczucia nie były znane, a miłość to coś zakazanego. Teraz jednak pokazuje, że zależy mu na Ariadnie i jest w stanie poświęcić dla niej wszystko. A to, co będzie musiał zrobić, nie należy do łatwych rzeczy. Przed nim naprawdę długa i krwawa droga.
Natomiast jeżeli chodzi o ukochaną byłego Mistrza… No cóż, czasami jej zachowanie mnie naprawdę, naprawdę irytowało. Dziewczyna jest naiwna, ale nie ma się co temu dziwić, bo zanim poznała Severa, była rozpieszczaną ukochaną córeczką tatusia. I zarazem jedyną. Co później wpływa również na to, że niektóre jej zachowania nie wykazują się dojrzałością lecz dziecinnością. Chociaż niewątpliwie jej zachowanie na końcu mnie całkowicie rozeźliło, ale to na pewno rozumie każdy, kto przeczytał tę książkę. Chętnie bym wam wyjaśniła swój powód takiego uczucia, ale nikt nie lubi spojlerów, a ja w swoich opiniach chcę ich unikać.

A teraz spróbuję wam opowiedzieć o swoich ogólnych wrażeniach na temat „Korony Przeznaczenia”, choć w głowie mam totalny chaos jeśli chodzi o tę książkę i mam nadzieję, że uda mi się to poskładać w spójną całość.
Korona niewątpliwie nie jest typową książką z tego gatunku. Jest to historia, w której akcja naprawdę rozgrywa się od pierwszej strony i to do ostatniej. Jak pisałam powyżej, Severo musi zrobić wiele by zapewnić szczęście i życie ukochanej. Zawiera układ, który dla każdego normalnego człowieka jest niewykonalny, ale przecież Severo taki nie jest. Czy mu to się uda? Tego nie powiem. Aczkolwiek akcji w tej historii jest wiele i ciągle coś się dzieje. Jest tutaj wiele zdrajców, wiele intryg, a plany nie zawsze się powodzą. Nie jest to typowa lektura, której schematów możecie się dopatrzyć w co drugiej pozycji z tegoż gatunku. Dodatkowo niewątpliwie „Korona Przeznaczenia” to nie powieść na leniwy wieczór. Nie czyta jej się szybko – mi się tak nie czytało. Język też nie jest tutaj jak w każdej książce, która teraz wpada w nasze ręce, ale! Właśnie to nie do końca typowe pióro bardziej pozwala nam się wczuć w te czasy, które mamy w książce.
Wiele z tego co się tutaj dzieje jest działaniem z miłości. By zapewnić szczęście, życie. Aczkolwiek miłość tutaj nie jest… nie jest jej wiele. Owszem, mamy tutaj chwile uniesienia kochanków, ale to właśnie akcja jest na pierwszym planie. Dążenie do ostatecznego celu jest dla Severa obecnie ważniejsze niż chwile z ukochaną sam na sam, bo wie, że to może mieć zbyt duże konsekwencje.

Powiem jeszcze, że ta historia nie rozegrała się do końca tak, jak się tego spodziewałam.  Nie mówię, że to źle. Autorki stworzyły nietypową historię, nietypowy jej koniec, któremu swoją drogą winna jest Ariadna i miałam ochotę ją zrzucić za to z balkonu. Po prostu nie spodziewałam się, że wszystko potoczy się w tym kierunku. A kiedy byłam pewna, że to jednak pójdzie w tym myślałam, że będzie o wiele, wiele gorzej, więc tu jestem ukontentowana. Wspomnę jeszcze o jednym, bo po prostu muszę.
Miłość Aradny i Severa od początku ich przygody rozpoczętej już w pierwszej części przeszła wiele, wiele prób i wyrzeczeń. Wydawała się być bardzo silna, nierozerwalna wręcz i gotowa przejść wszystko, skoro ich uczucie nie miało łatwo. I nie wiem jak odnieść się do tego, że choć mieli za sobą tak wiele przeszkód i to nie wszystkie dało się tak łatwo pokonać, to jednak w pewnym momencie coś błahego – w porównaniu do wcześniejszych wydarzeń – zdołało jednak wprowadzić duży zgrzyt między tę parę. A czy udało się im to naprawić? Nie powiem. O tym musicie się przekonać sami.

I najważniejsze pytanie. Czy polecam?
Jeżeli szukacie książki fantastycznej, gdzie będzie magia, będzie krwawo i wiele akcji to niewątpliwie ta książka może wam się spodobać. Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu taka fabuła może odpowiadać. Najlepiej więc byście sami zdecydowali czy to coś dla was i mam nadzieję, że osoby, które gustują w takich książkach, udało mi się choć trochę przekonać do „Korony Przeznaczenia”.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe oraz Autorkom.

10 listopada 2018

58. "Pocałunek szpiega" ~ Erin Beaty

Tytuł: Pocałunek szpiega
Tytuł oryginału:  Traitor’s Ruin
Autor: Erin Beaty
Data wydania: 26 września 2018
Wydawnictwo: Jaguar

Sage Fowler dowiodła już swojej wartości jako utalentowana swatka i przebiegły szpieg. Obecnie cieszy się zasłużonym spokojem w roli guwernantki królewskich dzieci.
Z kolei kapitan Alex Quinn ma za zadanie zająć się wyszkoleniem nowego oddziału – ale czy rzeczywiście tylko o to chodzi?
Gdy Sage domyśla się prawdziwego celu tego zadania, wykorzystuje okazję, by ponownie przysłużyć się królestwu, a przy tym towarzyszyć swojemu narzeczonemu, który wcale nie jest zachwycony jej obecnością…
Źródło opisu: okładka książki.

Poprzednia część tej serii, czyli pierwszy tom, skradła moje serce i nie będę oszukiwać, że od tej wymagałam wiele, a dodatkowo słyszałam, że jest lepsza, więc jak sami możecie się domyślić, moje oczekiwania nie były niskie. Czy się zawiodłam? Cóż, nie.

Sage Fowler, tak samo jak w „Pocałunku zdrajcy”, tak i w „Pocałunku szpiega” wykazuje się niezwykłą  spostrzegawczością. Naprawdę podziwiałam ją za to jak potrafi łączyć niektóre fakty i wyciągnąć z nich odpowiednie wioski. Dodatkowo główna bohaterka jest naprawdę inteligentną dziewczyną, co w pewnym momencie okaże się być świetną cechą, a dodatkowo jest odważna. Która nastolatka rzuciłaby się w wir wojny albo potrafiła przeciwstawić rozkazom? Sage to potrafi.
Natomiast Alex Quinn… jest mężczyzną, na którego widok wzdycha niejedna, wierzcie mi. Jest przystojny, ale także odważny i uważany za bohatera. Jednak jest też po prostu człowiekiem i za maską pewności siebie oraz rycerskości kryje się strach i sekret.
Bohaterowie nie są idealni. Ani inteligentna Sage ani kapitan Quinn. Oboje popełniają błędy, oboje mają swoje sekrety, ale moim zdaniem to właśnie dzięki temu nie byli nudnymi postaciami. Byli ciekawi i nie wiedzieliśmy do końca jak mogą postąpić w pewnych sytuacjach, co dodawało nuty tajemniczości.

Pocałunek szpiega” to nie jest różowa historyjka, gdzie wszystko będzie szło idealnie, a po wypełnieniu planu bohaterowie będą sobie żyli długo i szczęśliwie, a z każdej walki wyjdą niedraśnięci. O nie. To była książka pełna akcji i niewiadomych. Im bliżej byłam końca tym akcja coraz bardziej się zagęszczała, a ja nie wiedziałam, w którym kierunku wszystko się potoczy. Już od pierwszych stron coś zaczęło się dziać, ale to był tylko zalążek tego, co dostawaliśmy później – a było tego sporo. Były intrygi, a także przeszkody napotkane na drodze przez głównych bohaterów.
Nie nudziłam się ani przez chwilę. Ta książka pobudziła we mnie wiele emocji, ale przede wszystkim strach, a w pewnym momencie zostałam tak wystraszona, że musiałam się od razu podzielić swoimi wrażeniami z drugą osobą i chciałam jak najszybciej dobrnąć dalej z nadzieją, że coś się lepszego wydarzy i chociaż na chwilkę będę mogła odetchnąć.
Wspomnę jeszcze o bardzo ważnej kwestii, choć mówiłam o tym wcześniej już po przeczytaniu „Pocałunku zdrajcy”. W tej historii mamy romans, a raczej dość głębokie uczucie, które dzieli dwójkę głównych bohaterów. I chociaż tutaj mamy to już od pierwszych stron, nadal ta miłość nie gra pierwszych skrzypiec. Owszem, kładzie leciutki cień na niektóre działania głównych bohaterów, ale przede wszystkim pierwszą rolę w tej historii gra misja, którą wypełnia Sage, Alex i cały batalion wojowników.
Ta książka pokazała mi coś jeszcze. A raczej przypomniała, że miłość w takim świecie jak ten przedstawiony w „Pocałunku szpiega” wygląda inaczej i działa na innych zasadach niż w normalnych romansach, do których ja przywykłam. Tutaj jest ona niewątpliwie silniejsza i może przetrwać wiele burz.

Bardzo wam tę pozycję polecam, jeśli lubicie tego rodzaju historie. Zawirowana akcja, dużo wydarzeń i myślę, że nie sposób byście się nudzili. Krótkie rozdziały i prosty styl sprawiają, że książkę czyta się szybko. A to, co autorka nam przedstawia w tej historii sprawia, że nie sposób się od niej oderwać. Będziecie chcieli więcej i więcej. A im bliżej końca, tym mocniej napięte nerwy.
Zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, w świat Sage i Alexa, w ich życie i miłość. Mam nadzieję, że jeśli sięgnięcie po tę książkę, także na to pozwolicie. To książka, o której łatwo nie zapomnę i nie mogę się doczekać aż będę mogła sięgnąć po kolejny tom.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

05 listopada 2018

57. "Pocałunek zdrajcy" ~ Erin Beaty

Tytuł: Pocałunek zdrajcy
Tytuł oryginału:Traitor’s Kiss
Autor: Erin Beaty
Data wydania: 25 października 2017
Wydawnictwo: Jaguar

Sage Fowley, w której ojciec rozbudził pasję do książek i której wpajał, że sama może decydować o sobie, jest inteligentna, odważna i nie zamierza wychodzić za mąż. Przyjmuje więc propozycję swatki i zaczyna szpiegować potencjalnych kandydatów na mężów dla wpływowych panien. Kiedy podczas jednej z misji potyka przystojnego księcia, sprawy się komplikują…
Źródło opisu: okładka książki.

Pocałunek zdrajcy” to książka, o której słyszałam już naprawdę dawno temu, ale wtedy nie wzbudziła mojego zainteresowania. Potem o tej pozycji przestało być mówione, a już na pewno nie tyle co w okolicach premiery i sama o niej zapomniałam. Jak pewnie jednak wiecie, niedawno na rynek wskoczył drugi tom tej serii, więc na instagramie znów zrobiło się o tej serii głośno. I właśnie dzięki poleceniu przez jedną z bookstagramer postanowiłam sięgnąć po te książki, choć nie ukrywam, że miałam lekkie obawy. Czy słuszne?

Nie będę bardzo skupiała się na postaci głównej bohaterki, bo to co mamy napisane w opisie jest prawdą, ale chciałabym to jednak troszkę uzupełnić.
Sage nie została wykreowana na olśniewającą piękność, nad którą każdy się zachwyca. O nie. Była przeciętna, nierzucająca się w oczy, choć znajdą się również tacy, którzy nazwą ją piękną, ale to nie na jej wyglądzie chciałabym się skupić. Jak mamy już podane, dziewczyna jest inteligentna. I tutaj się zgadzam w pełni. Jest niezwykle mądra jak na swój wiek i przede wszystkim nie rozpuszczona, tak jak niektóre damy pojawiające się w książce. Podziwiałam ją momentami za to jak udawało jej się łączyć niektóre fakty i wyciągać odpowiednie wnioski. Była bystra, ale także sprytna i odważna. Nie była jednak postacią niezwyciężoną, która udźwignie wszystko i da radę wszystkiemu. Dzika Sage, która nie boi się wyrazić swojej opinii i pragnie żyć według drogi, którą sama sobie wyznaczy. Bardzo ją polubiłam, za mądrość, dobre oraz waleczne serce. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś ją spotkacie, to także obdarzycie ją sympatią.
Co do męskiej postaci, nie będę wam tutaj nic pisała. Jedyne co wam mogę powiedzieć to to, że w pewnym momencie może pojawić się przystojny młodzieniec, który być może skradnie wasze serce.

Przechodząc już do samej fabuły, „Pocałunek zdrajcy” to historia, w której nie wiesz co czeka cię za zakrętem, a dokładniej – za następną stroną. Akcja zaczyna się już po kilku rozdziałach i tak naprawdę nie ustępuje do ostatnich stron, tylko coraz bardziej się zagęszcza. Wydaje się momentami, że wiesz wszystko, ale ta lektura potrafi zaskoczyć niejednokrotnie. Nie możesz być także pewien czy plan pójdzie zgodnie z założeniem czy po drodze coś się wydarzy. Z samego opisu nie dowiadujemy się wiele, ani także z pierwszych stron, ale z biegiem wydarzeń odkrywamy kolejne karty
Krótkie rozdziały działały na korzyść tej książki, bo ja osobiście długich nie lubię. W pewnym momencie wpadłam nawet w tryb jeszcze jednego rozdziału by dowiedzieć się jak najwięcej zanim odłożę książkę i pójdę spać. Akcja nie skupia się też wyłącznie na dwójce bohaterów, ale z czasem poznajemy bliżej inne postaci, ich plany i to, jacy są, a dzięki temu mamy szerszy obraz na fabułę, co bardzo mi odpowiadało.
Wnioskując po opisie spodziewałam się wielkiego romansu i tragedii w tle, ale było wręcz odwrotnie. Wszelkie spiski, intrygi i akcja były głównym wątkiem akcji, wokół tego wszystko się kręciło i na tym skupiał się czytelnik, a także bohaterowie. Romans? Tylko po godzinach. Wiecie, nie grał on pierwszych skrzypiec tej historii, przebiegał sobie powolutku, będąc tak naprawdę dodatkiem. Nie spodziewajcie się go też na pierwszych stronach. O nie, zapewniam was.

Myślę, że powiedziałam już wszystko co chciałam na temat „Pocałunku zdrajcy” i od razu wam mówię, że jeśli lubicie książki tego typu to gorąco polecam. Jest to historia, w której dużo się dzieje i romans tego nie przyćmi, gdzie nie bardzo możemy być pewni co się wydarzy za rogiem i które przedstawiane nam informacje są prawdą.
Bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tę książkę i mogłam poznać bohaterów oraz ich świat.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

01 listopada 2018

56. "Jak poderwać drania. Sebastian" ~ Sara Ney

Tytuł: Jak poderwać drania. Sebastian
Tytuł oryginału: How to Date a Douchebag: The Studying Hours
Autor: Sara Ney
Data wydania: 23 października 2018
Wydawnictwo: Kobiece

Nigdy nie oceniaj dziewczyny po jej kardiganie

Sebastian „Oz” Osborne to najlepszy zapaśnik w szkole, a zarazem prawdziwy drań. Od dziewczyn wymaga, aby były łatwe i ładne. Jameson Clark to ułożona uczennica, która nie lubi, kiedy ktoś jej przeszkadza w nauce.
W wyniku głupiego zakładu poznają się bliżej. Ich pierwsze spotkanie sprawia, że nie mogą o sobie zapomnieć. Sebastian nie chce kończyć przelotnej znajomości, a Jameson nie chce być zraniona. Przecież Oz to same mięśnie i góra kłopotów.
Czy chłopak przekona Jameson, że nie jest tylko jego kolejnym celem? Czy taki facet może zakochać się w szarej myszce?
Źródło opisu: okładka książki.

Ta książka pokazuje nam, że nie należy oceniać człowieka po pozorach. Zarówno Oz jak i Jameson nie są takimi, jak się wydają na początku.
James Clark wydaje się być nieśmiałą dziewczyną, której w głowie jedynie nauka. A to wszystko przez jej wygląd i częste odwiedziny w bibliotece. Prawda jest taka, że kardigan i sznur pereł to tylko pozory. Dziewczyna na pewno nie jest grzeczną bibliotekarką, za jaką początkowo ma ją główny bohater. Panna Clark jest pewna siebie, zadziorna i ma cięty język, jest dziewczyną z poczuciem humoru. I przede wszystkim potrafi się oprzeć Sebastianowi, chyba jako jedyna z całej uczelni.
No i tu przechodząc do Oza, według niego to niemożliwe, że ona go nie pragnie, że nie jest w jej typie. Przecież każda go pragnęła! Przyznaję, że momentami jego odzywki nie przypadały mi do gustu. Jak mamy w opisie, jest prawdziwym dupkiem i tutaj się z tym zgodzę. W głowie mu tylko seks i naprawdę, każdą rozmowę potrafi przekserować na ten temat. Natomiast związki to ostatnie o czym myśli. Bywał arogancki, zadufany w sobie, a niekiedy bywał chamem – takie odniosłam wrażenie.  Co jednak muszę mu przyznać, to był szczery z Jameson przez cały czas, nawet z tym, że ma ochotę położyć ją na stole i przelecieć. Od samego początku do końca. Zwłaszcza w tym pierwszym przypadku mógłby ją w czymś okłamać, a jednak zdobył się na prawdę. Dlatego ma u mnie za to dużego plusa. No i choć dziewczyna często mu się opierała, uszanował jej zdanie. Nie próbował niczego na siłę, nawet jeśli nie rozumiał, że mu się opiera, bo przecież jest Ozem Osbornem!

Co do Jameson i Sebastiana, była to naprawdę bardzo zabawna para. Zabrakło mi jednak nieco rozwinięcia ich życia poza swoją relację. Na dobrą sprawę nie wiemy zbyt wiele o ich rodzinach, o tym jak wyglądało ich życie. Nie są to też postaci jakoś bardzo skomplikowane i z jednej strony mogłabym to uznać za minus, bo lubię, kiedy postaci są skomplikowane, z biegiem wydarzeń możemy odkrywać ich osobowość, ale z drugiej… to sprawia, że książka jest inna, bo teraz prawie w każdej książce mamy ten element.
Kolejnym plusem tej dwójki jest to, że nie było pomiędzy nimi takiego wielkiego bum. Ich relacja rozwijała się powoli. Naprawdę powoli. Dużo czytelników będzie musiało uzbroić się w cierpliwość.

Jak poderwać drania. Sebastian” to książka z humorem, napisana lekkim, prostym i przyjemnym stylem. Fabuła jest oparta głównie wokół głównych bohaterów, ale zdarzają się też wątki z postaciami drugoplanowymi, jak znajomi Sebastiana czy Jameson.
To była fajna, zabawna historia, ale raczej nie będzie należała do dziesiątki ulubieńców, choć będę pewnie myślami czasami do niej wracała. Nie była ambitna, nie była jakaś bardzo skomplikowana, aczkolwiek skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie wywołała we mnie emocji. Wywołała zatrzymanie akcji serca – ja naprawdę przeżywam książki! I na koniec Oz powiedział coś, co skradło moje serce, ale oczywiście nic wam nie powiem!

Teraz najważniejsze pytanie i najtrudniejsze, jeśli chodzi o tę książkę. Czy ją polecam?
Bez wątpienia ta książka ma wady, ale także zalety. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, zabawnego i przyjemnego, to tak, jak najbardziej. Natomiast jeżeli chcielibyście od tej książki czegoś więcej… być może nie przypadnie wam do gustu.
Powiem wam tak.
Jest to książka, która jednej części się spodoba, a drugiej nie przypadnie do gustu. I ja wam ją polecam, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli sami po nią sięgniecie i wyrobicie swoje zdanie i przekonacie się, do której grupy należycie.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.