
Autor: Monika
Magoska-Suchar & Sylwia Dubielecka
Data wydania: 25
października 2018
Wydawnictwo: NieZwykłe
Były Mistrz Walk i jego ukochana uciekają ze Związku, aby rozpocząć
wspólne życie na śnieżnej Północy, jednakże Przeznaczenie okazuje się
silniejsze od marzeń. Przeszłość żąda od kochanków zadośćuczynienia za
wyrządzone krzywdy.
Severo, by ratować Ariadnę, zostaje zmuszony do zawarcia krwawego
paktu oraz wzięcia udziału w politycznej rozgrywce, której stawką jest tron
Cesarstwa. Tymczasem Mrok, wykorzystując naiwność wybranki byłego Mistrza,
uwalnia się z wiekowego więzienia, aby dopełnić zemsty i zmienić los
Kontynentu. Czy miłość może usprawiedliwić zbrodnię? Czy każdą krzywdę można
wybaczyć?
„Korona Przeznaczenia” jest
drugim tomem serii i jak może wiecie, na tą część musieliśmy się sporo
naczekać, ale przez cały czas trzymałam mocno kciuki za autorki, że w końcu uda
im się wszystko i pewnego dnia będą mogły się pochwalić wydaniem kolejnej
pozycji na swoim koncie. I choć łatwe to nie było, udało się! Także już nie
przedłużając, może przejdźmy do moich wrażeń.
Największą rolę w tej książce niezaprzeczalnie odgrywa Severo, który
musi poświęcić wiele i jeszcze więcej zrobić, by zapewnić ukochanej szczęście,
a przede wszystkim życie. Choć jest byłym Związkowcem, dla którego uczucia nie
były znane, a miłość to coś zakazanego. Teraz jednak pokazuje, że zależy mu na
Ariadnie i jest w stanie poświęcić dla niej wszystko. A to, co będzie musiał
zrobić, nie należy do łatwych rzeczy. Przed nim naprawdę długa i krwawa droga.
Natomiast jeżeli chodzi o ukochaną byłego Mistrza… No cóż, czasami jej
zachowanie mnie naprawdę, naprawdę irytowało. Dziewczyna jest naiwna, ale nie
ma się co temu dziwić, bo zanim poznała Severa, była rozpieszczaną ukochaną
córeczką tatusia. I zarazem jedyną. Co później wpływa również na to, że
niektóre jej zachowania nie wykazują się dojrzałością lecz dziecinnością.
Chociaż niewątpliwie jej zachowanie na końcu mnie całkowicie rozeźliło, ale to
na pewno rozumie każdy, kto przeczytał tę książkę. Chętnie bym wam wyjaśniła
swój powód takiego uczucia, ale nikt nie lubi spojlerów, a ja w swoich opiniach
chcę ich unikać.
A teraz spróbuję wam opowiedzieć o swoich ogólnych wrażeniach na temat
„Korony Przeznaczenia”, choć w głowie
mam totalny chaos jeśli chodzi o tę książkę i mam nadzieję, że uda mi się to
poskładać w spójną całość.
Korona niewątpliwie nie jest typową książką z tego gatunku. Jest to
historia, w której akcja naprawdę rozgrywa się od pierwszej strony i to do
ostatniej. Jak pisałam powyżej, Severo musi zrobić wiele by zapewnić szczęście
i życie ukochanej. Zawiera układ, który dla każdego normalnego człowieka jest
niewykonalny, ale przecież Severo taki nie jest. Czy mu to się uda? Tego nie
powiem. Aczkolwiek akcji w tej historii jest wiele i ciągle coś się dzieje.
Jest tutaj wiele zdrajców, wiele intryg, a plany nie zawsze się powodzą. Nie
jest to typowa lektura, której schematów możecie się dopatrzyć w co drugiej
pozycji z tegoż gatunku. Dodatkowo niewątpliwie „Korona Przeznaczenia” to nie powieść na leniwy wieczór. Nie czyta
jej się szybko – mi się tak nie czytało. Język też nie jest tutaj jak w każdej
książce, która teraz wpada w nasze ręce, ale! Właśnie to nie do końca typowe
pióro bardziej pozwala nam się wczuć w te czasy, które mamy w książce.
Wiele z tego co się tutaj dzieje jest działaniem z miłości. By
zapewnić szczęście, życie. Aczkolwiek miłość tutaj nie jest… nie jest jej
wiele. Owszem, mamy tutaj chwile uniesienia kochanków, ale to właśnie akcja
jest na pierwszym planie. Dążenie do ostatecznego celu jest dla Severa obecnie
ważniejsze niż chwile z ukochaną sam na sam, bo wie, że to może mieć zbyt duże
konsekwencje.
Powiem jeszcze, że ta historia nie rozegrała się do końca tak, jak się
tego spodziewałam. Nie mówię, że to źle.
Autorki stworzyły nietypową historię, nietypowy jej koniec, któremu swoją drogą
winna jest Ariadna i miałam ochotę ją zrzucić za to z balkonu. Po prostu nie
spodziewałam się, że wszystko potoczy się w tym kierunku. A kiedy byłam pewna,
że to jednak pójdzie w tym myślałam, że będzie o wiele, wiele gorzej, więc tu
jestem ukontentowana. Wspomnę jeszcze o jednym, bo po prostu muszę.
Miłość Aradny i Severa od początku ich przygody rozpoczętej już w
pierwszej części przeszła wiele, wiele prób i wyrzeczeń. Wydawała się być
bardzo silna, nierozerwalna wręcz i gotowa przejść wszystko, skoro ich uczucie
nie miało łatwo. I nie wiem jak odnieść się do tego, że choć mieli za sobą tak
wiele przeszkód i to nie wszystkie dało się tak łatwo pokonać, to jednak w
pewnym momencie coś błahego – w porównaniu do wcześniejszych wydarzeń – zdołało
jednak wprowadzić duży zgrzyt między tę parę. A czy udało się im to naprawić?
Nie powiem. O tym musicie się przekonać sami.
I najważniejsze pytanie. Czy polecam?
Jeżeli szukacie książki fantastycznej, gdzie będzie magia, będzie
krwawo i wiele akcji to niewątpliwie ta książka może wam się spodobać.
Natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu taka fabuła może
odpowiadać. Najlepiej więc byście sami zdecydowali czy to coś dla was i mam
nadzieję, że osoby, które gustują w takich książkach, udało mi się choć trochę
przekonać do „Korony Przeznaczenia”.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe oraz Autorkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz