28 lutego 2022

300. "Twój Carter" ~ Whitney G.

Tytuł:Twój Carter

Tytuł oryginału:Sincerely, Carter

Sincerely, Arizona

Autor: Whitney G.

Data wydania: 19 stycznia 2022

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Carter i Arizona przyjaźnią się od czwartej klasy podstawówki. A może od piątek? To kwestia sporna. W dzieciństwie byli największymi wrogami, a ich relacja zaczęła się od dokuczania sobie na szkolnych korytarzach.

Z czasem sprzeczanie się coraz bardziej ich bawi i powoli prowadzi do nawiązania przyjaźni, która trwa przez kilkanaście lat. Nieustannie wymieniają wiadomości. Dziś on jest kobieciarzem, który nie musi się zbytnio starać, żeby kobiety wskakiwały mu do łóżka. Ona prowadzi arkusz kalkulacyjny i na jego podstawie podejmuje decyzję, czy to odpowiedni momenty, żeby przenieść znajomość ze swoim chłopakiem na „kolejny poziom”.

Wiele ich dzieli, ale są nierozłączni, chociaż nigdy nie było między nimi przyciągania. Pewnego dnia wszystko się jednak zmienia…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Czy przyjaźń damsko-męska istnieje?

Cóż. Według Cartera i Arizony, tak. To dwójka przyjaciół od czwartej bądź piątej klasy – zależy kogo zapytacie. Znają się na wylot, dosłownie i są nierozłączni. I nigdy nie przeszło im przez myśl, by tę przyjaźń przerodziła się w coś więcej.

Wiadomo jednak, że teraz wszystko jest już kwestią czasu.

Lubię książki Whitney G. bo są napisane z humorem i w tym przypadku też tak było. „Twój Carter” to niewątpliwie książka na raz bądź dwa. Mimo, że liczy sobie te czterysta stron to powiem wam, że ja w ogóle tego nie odczuwałam. Prawdą jest, że zanim się obejrzałam, pierwsza setka była już za mną, a następnego wieczora bez problemu pokonałam całą resztę. Jest to jedna z tych książek, które ‘czytają się same’.

Nie będę jednak ukrywać, że ta książka idealna nie jest. W moim odczuciu kilka rzeczy należałoby bardziej dopracować, na przykład w przypadku relacji tych dwoje, bo w kilku momentach czułam, że coś jakbym przeoczyła – a nie przeoczyłam. Tak samo z zakończeniem, mogłoby być jak dla mnie dłuższe, bardziej rozwinięte. Mimo wszystko Arizona i Carter tworzyli bardzo zgrany i dopasowany duet i fajnie się ‘obserwowało’ tę dwójkę, naprawdę.

 

Ostatecznie, czy polecam? Czy żałuję, że przeczytałam?

Cóż. Nie żałuję ani trochę. Jak wspomniałam, ta historia idealna nie była, ale cieszę się, że ją przeczytałam i mimo tego mi się podobała. Była luźna, lekka i wciągająca. Czytało się ją bardzo szybko, co już pisałam. „Twój Carter” to jedna z tych niezobowiązujących lektur, która nie każe za dużo myśleć i wywołuje niekiedy uśmiech na twarzy. Jeśli szukacie czegoś takiego na raz bądź dwa, to ta książka będzie odpowiednia.

Jeszcze taka mała ciekawostka na sam koniec. „Twój Carter” ma w sobie również tom 1.5, czyli z oryginału „Sincerely, Arizona” i jest to też seria, która będzie miała kolejną część, ale o kimś innym.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.

23 lutego 2022

299. Przedpremierowo: "Złamane pragnienia" ~ Cora Reilly

Tytuł:Złamane pragnienia

Tytuł oryginału:Twisted Cravings

Autor: Cora Reilly

Data wydania: 09 marca 2022

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Adamo, jako najmłodszy z owianego złą sławą klanu Falcone, szybko zrozumiał, jakimi prawami rządzi się świat, w którym żyje. Świat pełen krwi i przemocy. Wkrótce narkotyki stały się dla niego sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością.

Pójście w ślady braci było jego przeznaczeniem, którego najchętniej by uniknął. Ale gdy mężczyzna staje na czele jednego z nielegalnych biznesów rodziny – wyścigów samochodowych – nagle odkrywa, że być może właśnie odnalazł swoje miejsce w magii.

Dinara Michajłow jest dziewczyną biorącą udział w niezgodnych z prawem wyścigach. Jednak nie tylko dlatego trudno przejść obok niej obojętnie. Dinara jest też księżniczką Braci. Kobietą, która otrzymała zgodę na przebywanie na terytorium wroga…

Kiedy drogi tych dwojga się przetną, oboje szybko przekonają się, że są dla nich ważniejsze rzeczy niż wyścigi, ale za nie trzeba zapłacić straszliwą cenę.

Źródło opisu: materiały wydawnictwa.

 

„– Nic nie może cię złamać, chyba że pozwolisz, by cię złamało.

 

Złamane pragnienia” ma inny klimat od reszty serii czy pozostałych książek Cory. Tutaj mamy do czynienia z nielegalnymi wyścigami bardziej niż z samym życiem mafii. Choć główny bohater to Falcone, więc nie zawsze jest łagodnie. Muszę przyznać, że ta część zaczyna się dość spokojnie, bardziej autorka skupia się na relacji Adamo i pewnej rudowłosej, ale z czasem nowe tajemnice wychodzą na jaw i dla całości ma to jednak sens, bo potem… sytuacja nieco się zmienia.

Adamo Falcone kojarzy mi się ze słodkim, zagubionym dzieciakiem, jakim był w poprzednich częściach. W „Złamane pragnienia” jest już jednak kimś innym. To już nie ten sam chłopiec, a dorosły mężczyzna, pewny siebie i mimo, że sprawia wrażenie wyluzowanego, to jest równie groźny, co jego bracia. Denira z kolei jest ciekawą postacią i na pewno charyzmatyczną. Początkowo jest nieco tajemnicza, ale szybko zyskała moją sympatię. Tych dwoje połączy nie tylko pasja do wyścigów, jednak nie chcę zdradzać nic więcej, ale powiem wam tylko, że pasują do siebie idealnie. Problem polega tylko na tym, że dla nich przyszłości po prostu nie ma, jednak… Adamo jest z rodziny Falcone. Dla tych facetów chyba nie ma rzeczy niemożliwych.

Podoba mi się to, że mimo iż jest to szósty tom, to różni się od poprzednich – historią, klimatem jak i charakterem bohaterów. Tego, co autorka przygotowała tutaj się nie spodziewałam. Miałam pewne podejrzenia, ale… no nie sądziłam, że to idzie w takim kierunku.

 

Wszyscy potrzebujemy czegoś, co da nam korzenie, dzięki którym będziemy mogli rozwijać się w przyszłości.

 

Może i ten tom nie jest najlepszy z całej serii, jest spokojniejszy, ale bardzo mi się podobał mimo wszystko i wam go polecam. Przede wszystkim tym, o czym wspomniałam, że był inny od reszty i nie obraca się aż tak wokół świata mafii, a bardziej wyścigów, no i muszę też zaznaczyć, że w Camorze panują zupełnie inne zasady niż te znane nam na przykład z serii „Złączeni”. Cora nie daje czytelnikowi po raz kolejny tego samego, co naprawdę doceniam i cieszę się, że również tę część mogłam objąć swoim patronatem. Czytało się ją szybko, zajęła mi jedynie dwa wieczory, choć jestem pewna, że i w jeden dałoby radę. Fajnie było poznać losy kolejnego z braci i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła o nich znów przeczytać.

                                                                                                                                   

Ze egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

21 lutego 2022

298. "Świąteczne obręcze" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Świąteczne obręcze

Tytuł oryginału:Hoops Holiday

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 08 grudnia 2021

Wydawnictwo: Papierówka

 

„Kiedy po raz pierwszy spotykam Avery Hughes, jestem praktycznie nagi i przemoczony.”

Tak zaczyna się historia dziennikarki sportowej i gracza NBA MacKenziego Deckera.

Mija dziesięć lat, a incydent z szatni ciągle odbija się echem w głowie kobiety. Czy były koszykarz zdoła w końcu przełamać lody i zbliżyć się do Avery na tyle, żeby pomóc jej uporać się z demonami przeszłości?

W książce znajdują się również dwa świąteczne opowiadania związane z Iris i Augustem, bohaterami Ryzykownego rzutu, oraz Banner i Jaredem, postaciami z Zablokowanego rzutu.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Ludzie nie mogą nas dopełniać, jednak mogą kochać, nawet jeśli nie jesteśmy idealni, o ile im na to pozwolimy. Można znaleźć szczęście u czyjegoś boku, ale najpierw trzeba poczuć się szczęśliwym z samym sobą. Czerpać radość z dzielenia się problemami, wzlotami, upadkami i każdym „jestem tu dla ciebie” oraz „jesteś tu dla mnie”. To one powodują, że zadowolenie z siebie staje się jeszcze wspanialsze i głębsze.

 

 Świąteczne obręcze” to powieść, która składa się z krótkiej historii oraz dwóch opowiadań i jest to lektura zdecydowanie na jeden wieczór. To książka będąca idealnym dopełnieniem serii „Obręcze”, którą ja wręcz uwielbiam. Jeśli chodzi o klimat świąteczny to już wam mogę powiedzieć, że nie czułam go tu w ogóle i raczej nie chodzi o to, że przeczytałam już jakiś czas po tym okresie. Jasne, wydarzenia dzieją się w tym czasie, ale nie na tym autorka się tutaj skupia.

Przyznaję, że Kennedy Ryan trochę mnie tą lekturą zaskoczyła, ale w pozytywnym sensie. Wiadomo, że po tak krótkich lekturach, jak ta tutaj przedstawiona i dotycząca Avery i Deckera, nie można spodziewać się wiele. A jednak autorka daje nam tu bohaterów po przejściach, którzy nie mają lekko i wyciska z niej najwięcej, jak tylko można. Co więcej, mimo iż da dwójka nie dostaje niewiadomo ile stron swojej historii, to pomiędzy nimi nic nie dzieje się za szybko czy na wyrost. Nie ma tu też niepotrzebnych ‘zapychaczy‘ i ja żałuję, że ta powieść nie była dłuższa, naprawdę.

Fajne jest też to, że mamy tu opowiadania bohaterów, których już znamy z pierwszego i drugiego tomu. Szkoda, że nie dostaliśmy jeszcze jednego o postaciach z trzeciej części, ale spokojnie – oni też trochę się tu pojawiają.

 

Czasem człowiek nie chce być ukojonym. Czasem chce, żeby bolało.

 

Kennedy to jedna z lepszych autorek, z jakimi miałam do czynienia i polecam wam każdą jej książkę. „Świąteczne obręcze” również, ale tylko dla tych, którzy mają serię „Obręcze” za sobą, bo nawet jeśli pojawiają się tu tylko małe spojlery, to jednak mogą nam później co nieco przeszkodzić, prawda? Jak na tak krótką powieść, jest warta przeczytania, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że też tak będziecie uważać, jeśli się z nią zapoznacie.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

18 lutego 2022

297. "Piękny gangster" ~ J.T. Geissinger

Tytuł:Piękny gangster

Tytuł oryginału:Beautifully Cruel

Autor: J.T. Geissinger

Data wydania: 15 grudnia 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Za każdym razem siadał przy stoliku, który ona obsługiwała. Za każdym razem śledził ją wzrokiem i wywoływał u niej dreszcze. Pewnej nocy stał się kimś więcej niż tylko stalkerem – stał się jej wybawcą.

Pojawił się znikąd i ją ocalił. Był nieznajomym, ale dziwnym trafem jedynie w jego ramionach czuła się bezpieczna. Jednak do czasu…

Kiedy ktoś taki jak Liam Black uratuje komuś życie, z pewnością będzie chciał coś w zamian.

W myślach nazywała go wilkiem. W rzeczywistości był kimś znacznie groźniejszym.

Gangsterem.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Seria „Slow Burn” od J.T. Geissinger bardzo mi się podobała, dlatego widząc zapowiedź tej książki, nawet się nie zastanawiałam. Spodziewałam się, że mimo iż mamy tu do czynienia z mafią, to ten romans będzie w stylu, jaki autorka nam zaprezentowała w poprzedniej serii. Cóż. Nie do końca tak było i muszę przyznać, że czuję się trochę rozczarowana.

Piękny gangster” zapowiadał się dobrze, pojawiła się odrobina humoru, ale potem… cóż. Nawet nie wiem jak mam ułożyć swoje odczucia w słowa, bo mam mały mętlik w głowie. Na pewno mogę powiedzieć, że ta powieść jest przewidywalna, a świat mafijny to raczej dodatek do romansu. Odczuwałam w niektórych scenach, że są naciągane. Tak, zdaję sobie sprawę, że w fikcji wszystko jest możliwe, ale tutaj… po prostu mi to nie pasowało. Sami bohaterowie, wydarzenia, trochę to było sztuczne momentami.

Początkowo Tru mamy wykreowaną jako introwertyczkę, nieśmiałą dziewczynę. Po czym się okazuje, że te cechy w niej są tylko wtedy, gdy o tym mówi. Poza tym jest kimś zupełnie innym. Relacja pomiędzy głównymi bohaterami też mogłaby być bardziej rozbudowana, lepiej poprowadzona. Może gdyby napisał tę książkę ktoś inny… ale wiem, że J.T. Geissinger dobrze pisze i tym bardziej nie do końca rozumiem, co tu się wydarzyło. I to nie chodzi o to, że postawiła na romans mafijny. Nie. Zachowania bohaterów, rozwód wydarzeń… to wszystko mogłoby być moim zdaniem lepiej wykreowane.

 

Nie mówię, że „Piękny gangster” to zła książka, ale znając już twórczość autorki wiem, że mogłaby być lepsza. Czuję się trochę rozczarowana, to fakt i nie potrafiłam się wciągnąć w tę powieść, ale po drugi tom na pewno sięgnę, bo mimo wszystko może się okazać lepszy, prawda? Co do tej książki, to najgorsza nie była, jak wspomniałam. Uważam też, że wam może się spodobać. Dlatego też ani nie polecam, ani nie zniechęcam. Najlepiej będzie, jeśli sami postanowicie się przekonać na własnej skórze.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

12 lutego 2022

296. "To, co za nami" ~ Vi Keeland & Dylan Scott

Tytuł:To, co za nami

Tytuł oryginału:Left Behind

Autor: Vi Keeland & Dylan Scott

Data wydania: 08 grudnia 2021

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Zack od małego dobrze wiedział, jak potoczy się jego przyszłość. Będzie wiódł szczęśliwe życie u boku swojej najlepszej przyjaciółki. To właśnie ona, Emily, miała już zawsze być przy nim. Nieoczekiwana tragedia przekreśliła wszystkie plany chłopaka, pogrążając go w żałobie, z której nie potrafił się uwolnić.

Nikki, od kiedy pamięta, bez przerwy zmaga się z licznymi przeciwnościami. Czy istnieje coś trudniejszego niż codzienność w towarzystwie matki cierpiącej na chorobę dwubiegunową? Dziewczyna nie przewidziała, że po jej śmierci będzie jeszcze gorzej. Na jaw wychodzą skrywane od lat sekrety. Nikki nie ma wyjścia – rusza w podróż do Kalifornii, aby odkryć prawdę o swojej rodzinie.

Czy Zack i Nikki będą w stanie uleczyć się nawzajem? A może prawda, do której tak dążyli, po raz kolejny zniweczy ich plany na przyszłość?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Uwielbiam twórczość Vi Keeland i nie jest to żadną tajemnicą. Tak samo jak książki, które pisze w duecie z Penelope Ward. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po „To, co za nami”, zastanawiając się jednocześnie jak wypadnie pisanie z innym autorem.

Na początku ta historia mnie wciągnęła, choć poczułam się zaskoczona, gdy się okazało, że jest to literatura młodzieżowa – czyli coś innego, niż Vi ma w zwyczaju pisać. Nie zraziło mnie to jednak, absolutnie. Przyznam, że czytając, przypominała mi się książka „Hopeless” od Colleen Hoover. Nie mówię, że są one takie same – absolutnie! Może troszkę klimat jest podobny i dlatego. Wracając jednak do lektury, czytało mi się naprawdę dobrze. Podobało mi się też to, że na początku jest wprowadzenie w historie bohaterów, poznajemy Zacka oraz Nikki i dowiadujemy się o tym, co ich spotkało, tym bardziej, że mamy tutaj pespektywę ich obojga.

Wiadomo, że ich relacja z czasem się rozwija. Właśnie. Tutaj, niestety, mam pewne zastrzeżenia. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że coś przegapiłam, że coś mnie ominęło w przebiegu ich znajomości. Zabrakło mi tu tego elementu od przyjaźni do czegoś więcej. Coś tam było, ale według mnie – za mało. Czytając wspólne momenty Zacka i Nikki czułam, że czegoś brakuje. Mianowicie tej naturalności. Właśnie jeśli chodzi o ich relacje to jak dla mnie wydaje się nie do końca dopracowana.

Sama historia i pomysł? Jak najbardziej na plus. Podobało mi się to, co zostało wymyślone i wykreowane. Pojawia się też pewna tajemnica i może nie wszystkie jej elementy były dla mnie oczywiste, ale ten najważniejszy przyznaję, był dla mnie pewniakiem od początku, więc muszę przyznać, że „To, co za nami” to powieść przewidywalna.

Troszkę się tutaj dzieje, fakt. Ale jest to ogólnie spokojna historia i na pewno nie spodziewajcie się tutaj pikantnych momentów.

 

Czuję się troszeczkę rozczarowana, nie ukrywam. Uwielbiam twórczość Vi. Jest autorką, po której książki sięgam w ciemno. Jednak to… to nie jest to, do czego Vi Keeland mnie, jako czytelnika, przyzwyczaiła. Być może wy nie odniesiecie wrażenia, że czegoś tu brakuje, że niektóre elementy mogłyby zostać bardziej dopracowane, więc najlepiej, jeśli sięgniecie sami i się przekonacie. W moim przypadku… nie jest to najgorsza książka jaką czytałam, na pewno nie. Jest po prostu… niedopracowana. Choć mam nadzieję, że wam się spodoba, jeśli postanowicie ją przeczytać!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.

08 lutego 2022

295. "Twórczyni Królów" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Twórczyni Królów

Tytuł oryginału:The Kingsmaker

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 24 listopada 2021

Wydawnictwo: Papierówka

 

W świecie, w którym liczą się zyski, moja rodzina posiada dosłownie wszystko, lecz ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Skłócony z ojcem podążam własną drogą, przez co staję się czarną owcą. Jestem zdeterminowany, by stworzyć własne imperium. Mam swoje zasady, ale Lennix Hunter stanowi wyjątek od każdej z nich. Od chwili naszego spotkania coś iskrzy między nami. Problem w tym, że moja rodzina okradała jej rodzinę, a mój ojciec jest człowiekiem, którego Lennix nienawidzi najbardziej na świecie. Kłamałem, żeby ją zdobyć, i zrobiłbym wszystko, aby ją zatrzymać. A choć ona próbuje ode mnie uciec, nie potrafi zignorować nieubłaganego magnetyzmu, który nas do siebie przyciąga.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Już po przeczytaniu wstępu od autorki wiedziałam, że ta książka będzie się różniła od romansów, które miałam okazję czytać do tej pory. Przede wszystkim dlatego, że mamy tu do czynienia z tematem plemion, co nie jest zbyt częstym przypadkiem, prawda? Może to nie jest coś dla mnie, ale mimo wszystko dałam szansę tej powieści, bo uwielbiam twórczość Kennedy Ryan. Jeszcze się nie zawiodłam i miałam nadzieję, że tym razem też tak będzie, choć nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej lekturze.

W „Twórczyni Królów” mamy również poruszone kwestie klimatyczne, a także polityczne, co nie do końca jest w moim guście, ale w tym przypadku naprawdę mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Ta powieść to zupełnie inny klimat niż seria „Obręcze” od tej autorki. Powiedziałabym, że ta książka jest w połowie romansem, przede wszystkim stara się nam coś przekazać. Akcja nie kręci się tylko wokół relacji Maxima i Lennix, tu dzieje się dużo więcej. Maxim zrobił na mnie już na wstępie wrażenie, bo nie dał z siebie zrobić marionetki, nie bał się wyrażać swojego zdania, ani tym bardziej podążać za tym, co uważał za słuszne. Nie uginał się też przed oczekiwaniami innych – w tym przypadku ojca. Lennix to z kolei dziewczyna waleczna, zdecydowana, która broni tego, w co wierzy i co dla niej ważne. Każde z nich ma swoją drogę, własne wyznaczone cele. Jedno z nich walczy o dobro planety, drugie chce, by mniejszość narodowa została dostrzeżona, usłyszana – między innymi. Jednak tego, co między nimi zaiskrzyło, nie da się ignorować.

Sporo się tutaj dzieje, ale nie tylko wokół relacji głównych bohaterów. Mamy w ogóle tę książkę podzieloną na trzy części, a rozdziały są z pespektywy Maxima i Lennix, więc jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się u naszych bohaterów. Przez cały czas nie wiedziałam, czego się spodziewać. Tym bardziej, że ta historia ma swoją kontynuację, więc obstawiałam, że coś się wydarzy na końcu. Wiecie co wam powiem? Zakończenia się nie spodziewałam. Po drugą część sięgnę bez wahania i mam nadzieję, że szybko ukaże się u nas.

 

Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać o tej książce, by was przekonać, a jednocześnie nie zdradzić zbyt wiele. Uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Jest to historia inna niż wszystkie, jakie do tej pory przeczytałam. Kennedy po raz kolejny udowodniła, jak dobrą jest autorką i stworzyła – moim zdaniem – świetną historię. Niezaprzeczalnie jest ona oryginalna, ale też wartościowa. Myślę więc, że najlepiej będzie, jeśli przeczytacie „Twórczyni Królów” sami i przekonacie się czy w wasze gusta też się wpasuje. Mam nadzieję, że tak.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

01 lutego 2022

294. "Wyzwanie" ~ Elle Kennedy

Tytuł:Wyzwanie

Tytuł oryginału:The Dare

Autor: Elle Kennedy

Data wydania: 03 listopada 2021

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

 

College miał sprawić, że Taylor Marsh pozbędzie się kompleksu brzydkiego kaczątka i rozwinie skrzydła. Tymczasem trafiła do gniazda podłych dziewcząt ze stowarzyszenia siostrzanego. Z trudem przychodzi jej dostosowanie się do ich stylu bycia, więc gdy siostry z Kappa Chi rzucają jej wyzwanie, nie może im odmówić.

Conor Edwards jest stałym bywalcem imprez w domach stowarzyszeń… i łóżek w tych domach. To ten typ faceta, w którym zakochujesz się, zanim sobie uświadomisz, że tacy goście jak on nawet nie zerkną drugi raz na dziewczynę taką jak Taylor. Ale Pan Popularny robi coś zaskakującego, bo zamiast wyśmiać ją prosto w twarz, wyświadcza jej przysługę i pozwala zabrać się na piętro, by reszta towarzystwa uwierzyła, że poszli się kochać.

Potem robi się jeszcze dziwnie, bo on chce udawać dalej. Okazuje się, że Conor uwielbia gierki i uważa, że zabawnie jest mydlić oczy niby-przyjaciółkom dziewczyny. Tyle że Taylor chyba nie zdoła się oprzeć jego nonszalanckiemu urokowi i seksownej posturze surf era. Choć im dłużej trwa ten blef, zaczyna zdawać sobie sprawę, że za piękną fasadą w historii Conora kryje się znacznie więcej, niż to, co widzi jego fanklub…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Wielkie gesty i szczere przeprosiny nie mają wtedy znaczenia, bo czasem ranisz ludzi zbyt głęboko i posuwasz się za daleko. Istnieje granica, do której możesz prosić kogoś, by wytrzymywał twoje popapranie.

 

Wyzwanie” to dowód na to, że nie należy oceniać książki po okładce. Patrząc na oprawę tej powieści możemy od razu wnioskować, że będzie w niej chodziło w dużej mierze o seks. Nic bardziej mylnego.

Wszystko zaczyna się od układu, ale z czasem granica pomiędzy tym, co jest grą a tym, co prawdą, zaciera się. Dzieje się to w sposób stopniowy, niewyczuwalny. Nagle bohaterowie, jak i czytelnik, zdają sobie sprawę, że to już nie tylko zagrywka. Co też za tym idzie, nie ma tu zbyt szybkiego tempa. Taylor i Conor poznają się powoli, stają się kimś więcej niż tylko dwójką znajomych, których łączy układ.

 

– Ja też mam swoje lęki – upiera się. – Tylko dlatego, że ich nie dostrzegasz, nie oznacza, że ich nie ma. Wszyscy nosimy w środku blizny.

 

Jak wspomniałam wyżej, okładka nie odzwierciedla tej książki, więc zanim ocenimy po oprawie, zapoznajmy się ze środkiem. A myślę, że naprawdę warto, bo ta historia była moim zdaniem po prostu dobra. Elle postawiła w tym przypadku na bohaterkę, która nie jest jak inne dziewczyny, nie ma idealnego ciała i zmaga się z kompleksami z tym związanymi. Także czasem z nieprzyjemnościami. Niestety, takie sytuacje też mają miejsce w rzeczywistości, więc uważam, że autorka poruszyła dość istotny temat. Co do Conora, to wydaje się być na początku wyluzowanym sportowcem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, ale z biegiem czasu odkrywamy razem z Taylor, że ten facet ma w sobie coś znacznie więcej i takiego chłopaka chciałaby niejedna.

Nie brakuje tu też problemów, które stają na drodze obojga bohaterów i nie jest to nic takiego błahego, ale nic więcej nie zdradzę prócz tego, że będę musieli stawić czoła niejednej sprawie. Czy ta książka jest przewidywalna? Powiem wam, że nie tak do końca. Sytuacja tutaj rozwinęła się inaczej, niż ja się spodziewałam, więc jak najbardziej na plus!

 

Czasem podejmujemy złe decyzje, kończymy w niewłaściwych miejscach i mimo to odnajdujemy się dokładnie tam, gdzie powinniśmy się znaleźć.

 

Jeśli czytaliście poprzednie tomy z tej serii, to jak najbardziej polecam również i ten! Jeśli nie… to zawsze można nadrobić! „Wyzwanie” to dobra książka napisana w sposób przyjemny, dzięki czemu czyta się szybko, a sama treść wciąga. Nie ukrywam, że wywołała mój uśmiech, ale również mocniejsze bicie serducha i po jej skończeniu stęskniłam się już za bohaterami.

Mam nadzieję, że jeśli przeczytanie to wam również się spodoba!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.