21 lutego 2022

298. "Świąteczne obręcze" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Świąteczne obręcze

Tytuł oryginału:Hoops Holiday

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 08 grudnia 2021

Wydawnictwo: Papierówka

 

„Kiedy po raz pierwszy spotykam Avery Hughes, jestem praktycznie nagi i przemoczony.”

Tak zaczyna się historia dziennikarki sportowej i gracza NBA MacKenziego Deckera.

Mija dziesięć lat, a incydent z szatni ciągle odbija się echem w głowie kobiety. Czy były koszykarz zdoła w końcu przełamać lody i zbliżyć się do Avery na tyle, żeby pomóc jej uporać się z demonami przeszłości?

W książce znajdują się również dwa świąteczne opowiadania związane z Iris i Augustem, bohaterami Ryzykownego rzutu, oraz Banner i Jaredem, postaciami z Zablokowanego rzutu.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Ludzie nie mogą nas dopełniać, jednak mogą kochać, nawet jeśli nie jesteśmy idealni, o ile im na to pozwolimy. Można znaleźć szczęście u czyjegoś boku, ale najpierw trzeba poczuć się szczęśliwym z samym sobą. Czerpać radość z dzielenia się problemami, wzlotami, upadkami i każdym „jestem tu dla ciebie” oraz „jesteś tu dla mnie”. To one powodują, że zadowolenie z siebie staje się jeszcze wspanialsze i głębsze.

 

 Świąteczne obręcze” to powieść, która składa się z krótkiej historii oraz dwóch opowiadań i jest to lektura zdecydowanie na jeden wieczór. To książka będąca idealnym dopełnieniem serii „Obręcze”, którą ja wręcz uwielbiam. Jeśli chodzi o klimat świąteczny to już wam mogę powiedzieć, że nie czułam go tu w ogóle i raczej nie chodzi o to, że przeczytałam już jakiś czas po tym okresie. Jasne, wydarzenia dzieją się w tym czasie, ale nie na tym autorka się tutaj skupia.

Przyznaję, że Kennedy Ryan trochę mnie tą lekturą zaskoczyła, ale w pozytywnym sensie. Wiadomo, że po tak krótkich lekturach, jak ta tutaj przedstawiona i dotycząca Avery i Deckera, nie można spodziewać się wiele. A jednak autorka daje nam tu bohaterów po przejściach, którzy nie mają lekko i wyciska z niej najwięcej, jak tylko można. Co więcej, mimo iż da dwójka nie dostaje niewiadomo ile stron swojej historii, to pomiędzy nimi nic nie dzieje się za szybko czy na wyrost. Nie ma tu też niepotrzebnych ‘zapychaczy‘ i ja żałuję, że ta powieść nie była dłuższa, naprawdę.

Fajne jest też to, że mamy tu opowiadania bohaterów, których już znamy z pierwszego i drugiego tomu. Szkoda, że nie dostaliśmy jeszcze jednego o postaciach z trzeciej części, ale spokojnie – oni też trochę się tu pojawiają.

 

Czasem człowiek nie chce być ukojonym. Czasem chce, żeby bolało.

 

Kennedy to jedna z lepszych autorek, z jakimi miałam do czynienia i polecam wam każdą jej książkę. „Świąteczne obręcze” również, ale tylko dla tych, którzy mają serię „Obręcze” za sobą, bo nawet jeśli pojawiają się tu tylko małe spojlery, to jednak mogą nam później co nieco przeszkodzić, prawda? Jak na tak krótką powieść, jest warta przeczytania, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że też tak będziecie uważać, jeśli się z nią zapoznacie.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

1 komentarz: