12 lutego 2022

296. "To, co za nami" ~ Vi Keeland & Dylan Scott

Tytuł:To, co za nami

Tytuł oryginału:Left Behind

Autor: Vi Keeland & Dylan Scott

Data wydania: 08 grudnia 2021

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

 

Zack od małego dobrze wiedział, jak potoczy się jego przyszłość. Będzie wiódł szczęśliwe życie u boku swojej najlepszej przyjaciółki. To właśnie ona, Emily, miała już zawsze być przy nim. Nieoczekiwana tragedia przekreśliła wszystkie plany chłopaka, pogrążając go w żałobie, z której nie potrafił się uwolnić.

Nikki, od kiedy pamięta, bez przerwy zmaga się z licznymi przeciwnościami. Czy istnieje coś trudniejszego niż codzienność w towarzystwie matki cierpiącej na chorobę dwubiegunową? Dziewczyna nie przewidziała, że po jej śmierci będzie jeszcze gorzej. Na jaw wychodzą skrywane od lat sekrety. Nikki nie ma wyjścia – rusza w podróż do Kalifornii, aby odkryć prawdę o swojej rodzinie.

Czy Zack i Nikki będą w stanie uleczyć się nawzajem? A może prawda, do której tak dążyli, po raz kolejny zniweczy ich plany na przyszłość?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Uwielbiam twórczość Vi Keeland i nie jest to żadną tajemnicą. Tak samo jak książki, które pisze w duecie z Penelope Ward. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po „To, co za nami”, zastanawiając się jednocześnie jak wypadnie pisanie z innym autorem.

Na początku ta historia mnie wciągnęła, choć poczułam się zaskoczona, gdy się okazało, że jest to literatura młodzieżowa – czyli coś innego, niż Vi ma w zwyczaju pisać. Nie zraziło mnie to jednak, absolutnie. Przyznam, że czytając, przypominała mi się książka „Hopeless” od Colleen Hoover. Nie mówię, że są one takie same – absolutnie! Może troszkę klimat jest podobny i dlatego. Wracając jednak do lektury, czytało mi się naprawdę dobrze. Podobało mi się też to, że na początku jest wprowadzenie w historie bohaterów, poznajemy Zacka oraz Nikki i dowiadujemy się o tym, co ich spotkało, tym bardziej, że mamy tutaj pespektywę ich obojga.

Wiadomo, że ich relacja z czasem się rozwija. Właśnie. Tutaj, niestety, mam pewne zastrzeżenia. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że coś przegapiłam, że coś mnie ominęło w przebiegu ich znajomości. Zabrakło mi tu tego elementu od przyjaźni do czegoś więcej. Coś tam było, ale według mnie – za mało. Czytając wspólne momenty Zacka i Nikki czułam, że czegoś brakuje. Mianowicie tej naturalności. Właśnie jeśli chodzi o ich relacje to jak dla mnie wydaje się nie do końca dopracowana.

Sama historia i pomysł? Jak najbardziej na plus. Podobało mi się to, co zostało wymyślone i wykreowane. Pojawia się też pewna tajemnica i może nie wszystkie jej elementy były dla mnie oczywiste, ale ten najważniejszy przyznaję, był dla mnie pewniakiem od początku, więc muszę przyznać, że „To, co za nami” to powieść przewidywalna.

Troszkę się tutaj dzieje, fakt. Ale jest to ogólnie spokojna historia i na pewno nie spodziewajcie się tutaj pikantnych momentów.

 

Czuję się troszeczkę rozczarowana, nie ukrywam. Uwielbiam twórczość Vi. Jest autorką, po której książki sięgam w ciemno. Jednak to… to nie jest to, do czego Vi Keeland mnie, jako czytelnika, przyzwyczaiła. Być może wy nie odniesiecie wrażenia, że czegoś tu brakuje, że niektóre elementy mogłyby zostać bardziej dopracowane, więc najlepiej, jeśli sięgniecie sami i się przekonacie. W moim przypadku… nie jest to najgorsza książka jaką czytałam, na pewno nie. Jest po prostu… niedopracowana. Choć mam nadzieję, że wam się spodoba, jeśli postanowicie ją przeczytać!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki.

1 komentarz: