30 sierpnia 2021

265. "Układ z Cameronem" ~ J.T. Geissinger

Tytuł:Układ z Cameronem

Tytuł oryginału:Melf for You

Autor: J.T. Geissinger

Data wydania: 14 lipca 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Nieporadna towarzysko Joellen Bixby w każdą sobotę ma randkę z kotem, kubkiem lodów i fantazjami o niesamowicie przystojnym oraz zakazanym szefie Michaelu Maddoxie. Oddałaby wszystko, żeby zwrócił na nią uwagę. Ale jak ma tego dokonać, kiedy jest przekonana, że Michael nigdy nie zawiesi na niej wzroku?

Kobieta może otrzymać odpowiedź szybciej, niż myśli.

Cameron McGregor – kapitan drużyny rugby – to wytatuowany, pewny siebie Szkot, który właśnie zamieszkał obok Joellen. Chociaż nowy sąsiad w ogóle nie jest w typie Jo, możliwe, że pomoże jej uporać się z pewnym problemem.

Mężczyzna jako niezwykle doświadczony kobieciarz oferuje sąsiadce kilka lekcji uwodzenia. Jednak im bliżej poznaje Jo, tym bardziej dochodzi do wniosku, że nie ma ona w sobie nic z brzydkiego kaczątka, za jakie się uważa, i być może wzbudza w nim uczucia, których nigdy wcześniej nie znał.

Tymczasem właśnie pomógł jej oczarować innego faceta…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Zanim sięgnęłam po „Układ z Cameronem” widziałam, że sporo osób było zawiedzionych, więc tym bardziej byłam ciekawa, o co chodzi z tą książką i musiałam po prostu przekonać się sama. Zgodzę się z tym, że nie jest tak dobra jak „Kontrakt Jacksona”, ale mimo wszystko mi się podobała – nawet mimo pewnych zastrzeżeń.

Faktem jest to, że autorka postawiła tutaj na sporą dawkę humoru, przez co uśmiech bardzo często gościł u mnie na ustach i czytało się naprawdę szybko, choć ja sięgnęłam po tę powieść w czasie, kiedy miałam go… mało. Wracając jednak do meritum. Tak jak pierwszy tom serii „Slow Burn” można porównać do „Pięknej i Bestii”, tak ta część o Joellen i Cameronie idealnie pasuje pod „Brzydkie Kaczątko”, którym jest nasza główna bohaterka, zbyt mało pewna siebie, by zdać sobie sprawę z tego, jak jest piękna. I tutaj przyznaję, że jej samobiczowanie się czasami działało mi na nerwy, ale rozumiem, że o to chodziło w tej książce i taki był jej koncept, bo ta historia opowiada właśnie o zmianach, jakie powoli zachodzą w Jo. Mimo jej nieśmiałości, gdzieś tam w środku czaiła się naprawdę zadziorna i pyskata dziewczyna, którą na wierzch potrafił wydobyć tylko Cameron. Chociaż z czasem, wiadomo, kobieta stawała się coraz bardziej śmielsza. Nie ukrywam jednak, że na początku niezbyt przepadałam za główną bohaterką, bo jej zachowanie czasami było płytkie i jak na mój gust, zbyt szybko oceniła swojego sąsiada.

Podobało mi się to, że akcja tutaj nie rozgrywała się szybko, a przede wszystkim relacja pomiędzy bohaterami nie miała zbyt szybkiego tempa. Tak jak Jo momentami mnie denerwowała, tak Cameron totalnie mnie kupił. Ten facet był po prostu świetny i tyle w temacie. Jego zachowanie względem Joellen mnie kupiło, bo chyba każda kobieta chciałaby mieć w swoim życiu faceta takiego jak on. Nie będę jednak zdradzać zbyt wiele, byście mieli przyjemność z odkrywania jego postaci, jeśli zdecydujecie się na tę powieść.

 

Podsumowując, jak najbardziej wam tę historię polecam. Była nieco słabsza od pierwszego tomu, ale jak wspomniałam, mnie się podobała. Jest to powieść o akceptacji samego siebie. O tym, by być sobą i nie zmieniać się dla nikogo. „Układ z Cameronem” to fajna, zabawna książka i możecie czytać ją bez znajomości poprzedniej części.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

23 sierpnia 2021

264. Przedpremierowo: "Złamane więzi" ~ Cora Reilly

Tytuł:Złamane więzi

Tytuł oryginału:Twisted Bonds

Autor: Cora Reilly

Data wydania: 01 września 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Kiara zawsze marzyła o kochającej się rodzinie. Nigdy nie sądziła, że stworzy ją z jednym z braci Falcone. Teraz ma coś, o co warto walczyć.

Nino i Kiara zostali naznaczeni przez traumatyczne dzieciństwo. Razem próbują zapomnieć o przeszłości i zbudować dla siebie przyszłość. Jednak Kiara jest związana nie tylko z Nino, ale także z jego braćmi. Dziewczyna postara się chronić każdego z nich.

Naprawienie tej rodziny będzie bardzo trudne, szczególnie kiedy na horyzoncie pojawi się matka braci. Kiarze zacznie grozić niebezpieczeństwo, a wtedy może zaryzykować to, co dla Nino jest najcenniejsze – jej własne życie.

Źródło opisu: materiały wydawnictwa.

 

Złe rzeczy nie są dziełem przeznaczenia ani karą wymierzoną przez jakąś siłę wyższą. Złe rzeczy po prostu czasem się zdarzają.

 

Nie ukrywam, że Nino to mój ulubiony bohater z serii „The Camorra Chronicles”. Mam do niego słabość, naprawdę. W części „Złamane emocje” kupił mnie totalnie i póki co, tak już zostało. Byłam bardzo ciekawa, co takiego wydarzy się w tym tomie, tym bardziej, że pojawia się tu matka braci.

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, czego spodziewać się w tej części. Okazała się nieco inna niż poprzednie, ale to wcale nie znaczy, że była gorsza. Myślałam, że autorka skupi się w głównej mierze na Kiarze i Nino, ale tutaj chodziło nie tylko o ich historię, choć to też, ale przede wszystkim całej rodziny Falcone. „Złamane więzi” kładzie mocny nacisk na więzi rodzinne i pokazuje, że dla braci Falcone krew nie ma najmniejszego znaczenia – za co ich uwielbiam, nawet jeśli bywają psychopatami. Ci mężczyźni, choć są pozbawieni skrupułów, udowadniają po raz kolejny, że zrobią wszystko, byle tylko chronić swoją rodzinę.

Ta część serii jest spokojniejsza niż pozostałe i wydarzenia mieszają się z tymi w „Złamana duma”, ale pokazują to, co się tam działo, z nowej perspektywy i jak to wpływało na resztę członków rodziny. Chociaż to, że była to bardziej łagodna historia niż wcześniejsze, nie znaczy wcale, że była nudna. W końcu o czymś świadczy fakt, że całą powieść pochłonęłam jednego wieczora, a liczy sobie niemalże czterysta stron. I wcale tego nie odczułam. Może na początku jakoś nie bardzo się wciągnęłam, ale potem im dalej byłam, tym większą chęć czytania miałam. Akcji nie zabrakło, a bohaterowie stanęli w obliczu zagrożenia. Poza tym w życiu Nino i Kiary też nieco się zadziało, mieli małe problemy, ale nie chcę zdradzić o co chodziło. Za to mężczyzna skradł mi serce jeszcze bardziej w tej części tym, jak się zachowywał i co robił.

 

Niektóre wydarzenia nas zmieniają i choćbyśmy bardzo starali się zapomnieć o tym, co się wydarzyło, pewne rzeczy z nami zostają.

 

Zaczynając tę serię, nie sądziłam, że polubię braci Falcone, bo w serii „Złączeni” mają swoją opinię i nie jest pochlebna. Jednak ci faceci totalnie mnie kupili i naprawdę ich uwielbiam. A czwarty tom serii „The Camorra Chronicles” polecam wam z całego serca. Zalecałabym jednak czytać części po kolei, by uniknąć spojlerów. Zwłaszcza sporo ich tu jest z trzeciego tomu.

 

Problem z uczuciami jest taki, że kiedy się je ma, wtedy się wie, ile można stracić.

 

Złamane więzi” to historia o więziach rodzinnych między braćmi Falcone, a tymi, których przyjmują do swojej rodziny. Oni wszyscy są ze sobą niesamowicie blisko i tak jak cała seria kładzie nacisk na te relacje między braćmi, tak w tym tomie chodzi o… wszystkich. Żeby jednak się przekonać o czym mówię, musicie tę część po prostu przeczytać i mam nadzieję, że spodoba wam się tak bardzo, jak mi. Jest to kolejna część serii, którą mam przyjemność obejmować swoim patronatem i bardzo się z tego powodu cieszę.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

20 sierpnia 2021

263. "Bromance. Pod przykrywką" ~ Lyssa Kay Adams

Tytuł:Bromance. Pod przykrywką

Tytuł oryginału:Undercover Bromance

Autor: Lyssa Kay Adams

Data wydania: 30 czerwca 2021

Wydawnictwo: Kobiece

 

Liv Papandreas marzyła o karierze cukiernika. Pracuje w najpopularniejszej restauracji w Nashville. Jej życie jednak nie jest tak słodkie, jak to, co przyrządza w kuchni. Szef restauracji okazuje się tyranem i nałogowym kłamcą, który w wolnym czasie molestuje kobiety. Kiedy Liv przyłapuje go na gorącym uczynku, najpierw jest zastraszana, a następnie zwolniona z pracy. Ale nie zamierza się poddać i poprzysięga zemstę.

Walka z kochanym przez miliony fanów kucharzem-celebrytą wymaga solidnego wsparcia. Do akcji nieoczekiwanie przystępuje Braden Mack, który nie tak dawno pomagał Gavinowi, szwagrowi Liv, uratować jego małżeństwo.

Tajemniczy Klub książki musi się ponownie uaktywnić. Gra toczy się o ogromną stawkę, a najmniejszy nawet błąd może zaważyć na życiu wielu kobiet.

Co się kryje pod przykrywką lokalnego podrywacza?

Czy z niechęci Liv do Bradena zrodzi się uczucie?

Źródło opisu: okładka książki.

 

Książka o książkach i mężczyźni, którzy czytają romanse. To brzmi tak samo dobrze, jak za pierwszym razem! Tym razem zagłębiamy się w historię Macka i Liv. Oboje mogliśmy poznać już w pierwszej części. Mack to mężczyzna, który mnie denerwował w poprzednim tomie, ale teraz, gdy poznałam jego prawdziwe oblicze, wszystkie negatywne emocje uleciały. Okazuje się, że Mack jakiego znamy z „Bromance. Klub książki” to tak naprawdę pewna maska, przykrywka. Pod nią kryje się naprawdę wartościowy, wrażliwy człowiek o wielkim sercu i… z pewnym ciężarem. Liv natomiast to taka trochę tygrysica. Ma bardzo cięty język i jest dość zamknięta w sobie, ale to wszystko z jakiejś przyczyny, którą również poznajemy, ale nie od razu. Dziewczyna ma też poważne problemy z zaufaniem, nienawidzi kłamców, więc Mack nie będzie miał łatwego zadania. Tym bardziej, że na początku Liv za nim nie przepada i w ogóle tego nie ukrywa. Jednak, gdy poznaje mężczyznę coraz bardziej, jej niechęć stopniowo kruszeje, aż w grę wchodzą poważniejsze uczucia. Podobało mi się to, że relacja pomiędzy nimi została rozegrana powoli i bez żadnej przesady czy sztuczności. Przyjemnie się obserwowało, jak między żarty a docinki wkrada się wzajemnie pożądanie.

Lyssa Kay Adams skupia się nie tylko na relacji pomiędzy głównymi bohaterami, ale przekazuje tą powieścią, jak czasami silny potrafi być strach i jak kieruje naszymi emocjami. Co więcej, autorka przedstawia tutaj też temat molestowania seksualnego i jak często społeczeństwo potrafi odwrócić wzrok w takiej sytuacji. Na szczęście wkracza tu klub książki razem z Liv i postanawiają zdemaskować pewnego mężczyznę.

 

Zdecydowanie polecam dla osób, które poszukują fajnego romansu z nutką namiętności, ale za to z dużą dawką humoru. „Bromance. Pod przykrywką” czytało mi się naprawdę przyjemnie i szybko, a także ta lektura mnie wciągnęła i byłam ciekawa, jak sytuacja się rozwinie. Obserwowanie starć pomiędzy Liv a Mackiem też było fajne, bo ta dwójka wywoływała uśmiech na mojej twarzy i uważam, że stworzyli świetny duet. Nie zabrakło też wielkiego gestu! Na pewno sięgnę po kolejne tomy tej serii, a wam ją polecam!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

18 sierpnia 2021

262. "Podkręcony rzut" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Podkręcony rzut

Tytuł oryginału:Hook Shot

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 28 czerwca 2021

Wydawnictwo: Papierówka

 

KENAN

Rozwodnik sprzedany najsłabszej drużynie. Zdradzony, oszukany, wystawiony na pożarcie mediom.

Tak teraz wygląda moje życie, które posypało się w jednej chwili. Staram się poskładać je na nowo i ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ona. Dziki kwiat. Burza. Kobieta, której nie mogę się oprzeć. Od momentu, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, Lotus DePree nie opuszcza moich myśli. Jest ze mną dzień i noc. I choć obiecałem sobie, że już nigdy nie zaufam żadnej kobiecie, pragnę jej jak nikogo innego na świecie.

Nie chciałem tego, ale stało się. Postanowiłem podjąć to ryzyko.

 

LOTUS

Wojownik, koszykarz, ten, którego nazywają Gladiatorem. Kenan Ross wdarł się do mojego życia i usiłował nim zawładać, odkąd spotkaliśmy się po raz pierwszy.

Ale nie dam się tak łatwo. Kenan jest ostatnią osobą, której teraz potrzebuję. Staram się pokonać demony przeszłości i nie mam czasu użerać się z żadnym facetem. Nawet tak nieziemsko przystojnym i zniewalającym jak on. Poza tym nie ufam mu.

Niestety Kenan nie ustępuje. Stopniowo rozbija mur, który zbudowałam wokół siebie, i ani myśli się poddać.

Z czasem uświadamiam sobie, że nie chcę, aby przestawał.

Niech stara się dalej.

Może stanie się moim wybawieniem.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Kennedy Ryan skradła mi totalnie serce w momencie, kiedy przeczytałam pierwszy tom serii, czyli „Ryzykowny rzut”. Uważam, że to jedna z lepszych autorek i po „Podkręcony rzut” sięgnęłam w ciemno ciesząc się, że w końcu poznam historię Lotus, którą mogliśmy poznać już w poprzednich częściach. Zresztą, Kenan to też nie jest nowa postać i już we wcześniejszych tomach jakaś iskra między nimi się narodziła.

Ta książka to świetny romans, już teraz mogę wam to powiedzieć. Liczy sobie niemalże pięćset stron, ale w ogóle nie idzie ich odczuć. Czyta się lekko i szybko, z ciekawością tego, co będzie dalej i jak bohaterowie poradzą sobie… z tym wszystkim. Lotus i Kenan mają problemy z zaufaniem i dźwigają pewien bagaż doświadczeń, który wciąż się za nimi ciągnie i muszą przez to przebrnąć. Bardzo podobało mi się to, jak stawiali czoła różnym sytuacjom. Tutaj nie było mowy o żadnych dramach na siłę. Nie zawsze było idealnie, musieli czasami podjąć trudne decyzje, ale cały czas zachowywali się jak na dwójkę dorosłych ludzi przystało.

Faktem jest to, że od pierwszych stron coś ich do siebie przyciąga. Coś bardzo silnego, czemu jedno nie chce się oprzeć, a drugie od tego ucieka. Ich relacja nie miała szybkiego rozwoju. Wręcz przeciwnie. A dodatkowo była taka… przejrzysta. Żadnych niedomówień i to było przyjemne, bo wiadomo jak to w romansach bywa. Tutaj tego nie było i to mi się niesamowicie podobało.

Mamy tu sporo poruszanych tematów. Między innymi radzenie sobie z traumą. W maleńkim stopniu autorka porusza też kwestię tego, jak kobiety są inaczej traktowane od mężczyzn w świecie sportu. A także dużo innych elementów, które sprawiają, że w tej książce ciągle coś się dzieje, jej treść wciąga i chce się czytać dalej. Jest jednak pewna rzecz, która nie każdemu może przypaść do gustu i jest ona elementem samej Lotus. Zdaje sobie sprawę, że niektórzy mogą kręcić na to nosem, co już na wstępie zaznacza autorka, ale mi osobiście to nie przeszkadzało. Było czymś na pewno innym, ale dla mnie to pasowało do tej historii, po prostu. Muszę też zaznaczyć, że postać Kenana totalnie skradła mi serce. Ten facet stał się moim kolejnym książkowym mężem. Był po prostu… cudowny! Podobało mi się to, jak autorka wykreowała swoich bohaterów, ale też to, jak pokierowała ich historią. Dla mnie było to w punkt. Kenan i Lotus są dla siebie wzajemnie tym, czego dokładnie potrzebują.

 

Pewnie już się domyślacie, ale w razie jakichś wątpliwości – z całego serca POLECAM wam tę powieść. Naprawdę jest warta zapoznania i nie jest to zdecydowanie jakiś pusty romans, gdzie liczą się tylko sceny seksu. Absolutnie. Tu chodzi o coś znacznie więcej i dzieje się tu niemało, a też nie wszystko da się przewidzieć. Jeśli potrzebujecie dobrego romansu, to „Podkręcony rzut” będzie odpowiednią lekturą. A najlepiej cała seria „Obręcze”.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

14 sierpnia 2021

261. "Ten, którego szukam" ~ Kennedy Fox

Tytuł:Ten, którego szukam

Tytuł oryginału:Chasing him

Autor: Kennedy Fox

Data wydania: 07 lipca 2021

Wydawnictwo: Muza

 

Zupełnie niespodziewanie dowiaduje się, że jest ojcem – malutka dziewczynka zostaje podrzucona na prób jego domu. Nawet z pomocą braci i rodziców trudno mu zajmować się niemowlęciem, więc kiedy jego mam znajduje opiekunkę do dziecka, Milę Carmichael, jest wdzięczny za dodatkowe wsparcie.

Mila to piękna i ekscentryczna dziewczyna z prawdziwym bzikiem na punkcie futbolu. Jest w Teksasie od niedawna. Nie spodziewa się, że praca opiekunki, którą właśnie przyjęła, będzie się wiązała z poznaniem atrakcyjnego i uwodzicielskiego południowca. Na jego widok serce Mili od razu zaczyna szybciej bić. John ma jasne zasady – żadnych romansów w pracy. Jednak wspólne przebywanie z młodą piękną kobietą pod jednym dachem sprawia, że coraz trudniej zachować mu dystans…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Ten, którego szukam” to w rzeczywistości trzeci tom z serii, ale u nas wydany został jako drugi. Opowiada historię Johna, jednego z bliźniaków i jej początek mieliśmy w zakończeniu „Ten, którego pragnę”, więc wiedziałam, czego mniej więcej tu się spodziewać. No i nie ukrywam, że już w poprzedniej części bardzo polubiłam tego Bishopa, więc byłam bardzo ciekawa jego historii.

Opowieść Johna i Mili, a także Maize, jest bardzo spokojna. Mimo iż zdarza się tam parę małych zwrotów akcji czy elementów zaskoczenia, w głównej mierze jest to historia dość przewidywalna, ale bardzo przyjemna i wciągająca. Miewała zabawne momenty, ale też chwile, w których łza mi się w oku zakręciła. Bywały sceny seksu, ale niewiele i naprawdę bardzo subtelne. Autorki skupiły się tu na swoich bohaterach, którzy mają coś do przepracowania, ważne decyzje do podjęcia i właśnie ta powieść jest ich drogą do zrozumienia pewnych kwestii, do zamknięcia niektórych rozdziałów.

Nie wiem czy wiecie, ale Kennedy Fox to tak naprawdę pseudonim literacki, pod którym kryją się dwie autorki i moim zdaniem spisały się bardzo dobrze, pisząc tę powieść. Wykreowały świetnych bohaterów, tych głównych, ale również pobocznych i stworzyły cudowną, rodzinną atmosferę. Aż chce się wkraczać w ten świat Bishopów. Nie ukrywam, że początkowo Mila troszkę mnie złościła swoim zachowaniem, ale szybko mi przeszło, bo to naprawdę świetna dziewczyna, która jest rzeczywiście zaklinaczką dzieci i widać, że ma do maluchów ogromne serce i cierpliwość, a one ją uwielbiają. John to seksowny kowboj i samotny ojciec, ale też niesamowity człowiek, który myślę, że niejednej czytelniczce skradnie serce.

Podobało mi się bardzo to, w jaki sposób została przedstawiona ich relacja. Wiadomo, że zaczęło się wszystko od stopy zawodowej, bo Mila była opiekunką córki Johna, ale jeśli chodzi o uczucia, nic tu nie było za szybko, ani żadne decyzje nie zostały podjęte pochopnie. A przede wszystkim, tutaj działo się to w sposób naturalny, swobodny. I przyjemnie się obserwowało, jak zwykła znajomość przemienia się powoli w coś więcej.

 

Naprawdę wam polecam tę książkę, która opowiada o tym, by walczyć o swoje marzenia, by za nimi podążać, ale to jednocześnie nic złego jeśli one się zmieniają. „Ten, którego szukam” to bardzo dobra historia, warta przeczytania. Tak więc dla każdego fana romansów – naprawdę polecam! Oczywiście fajnie też było spotkać Evana i Emily z poprzedniej części, no i czekam teraz na tom kolejny. Coś czuję, że tam się będzie działo!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.

08 sierpnia 2021

260. "Miłość szuka właściciela" ~ Abby Jimenez

Tytuł:Miłość szuka właściciela

Tytuł oryginału:The Happy Ever After Playlist

Autor: Abby Jimenez

Data wydania: 14 lipca 2021

Wydawnictwo: Muza

 

Dwa lata po tragicznej śmierci narzeczonego Sloan Monroe nadal nie potrafi przywrócić swojego życia do normalności. Pewnego dnia spotyka jednak wesołego psiaka, którego oczy mówią „zabierz mnie do domu”, i od tego momentu wszystko się zmienia. Z kudłatym przyjacielem u boku jest jej łatwiej wziąć się w garść i wreszcie otrząsnąć z marazmu. Po kilku tygodniach kontaktuje się z nią właściciel, który wcześniej nie odpowiadał na wiadomości i nie odbierał telefonów. Okazuje się, że to muzyk, który wyjechał do Australii w trasę koncertową. Chciałby odzyskać swojego pupila.

Sloan polubiła Tuckera i nie ma zamiaru się z nim rozstawać. Dręczą ją jednak wyrzuty sumienia: a co jeśli Jason naprawdę kocha swojego psa? Zaczyna się wymiana SMS-ów, a potem długie rozmowy telefoniczne. Sloan czuje, że Jason nie jest jej obojętny: to naprawdę miły, przystojny i zabawny facet. Co się stanie, kiedy w końcu spotkają się twarzą w twarz? Niestety kariera muzyczna Jasona szybko się rozwija i czeka go kolejne tournee. W takich okolicznościach niełatwo budować nowy związek. Czy Sloan przeżyje kolejną emocjonalną katastrofę?

 Źródło opisu: okładka książki.

 

Wydaje nam się, że wiemy, jak wygląda miłość. Czytaliśmy baśnie i oglądaliśmy romantyczne filmy, które miały nas na nią przygotować. Kiedy jednak naprawdę się zakochamy, odkrywamy to uczucie na nowo, jakbyśmy wcześniej nic o nim nie wiedzieli.

 

Przyznam szczerze, że na początku miałam zrezygnować z tej książki, dopóki się nie zorientowałam, że jest o Sloan, przyjaciółce Kristen, głównej bohaterce książki „To tylko przyjaciel”. Ci, którzy czytali tom pierwszy wiedzą więc, co przydarzyło się Sloan i z czym będzie się zmagała. Dlatego musiałam sięgnąć po „Miłość szuka właściciela”. Spodziewałam się mega smutnej powieści i w jakimś stopniu rzeczywiście tak było, ale autorka dała tutaj też sporą dawkę humoru, która sprawiała, że uśmiech aż sam cisnął się na usta.

Mniej więcej po przeczytaniu stu stron, wciągnęłam się w tą historię i wciąż myślałam o tym, co będzie dalej. Z kolei, gdy do końca zostało mi już tylko te sto stron, zaczęłam zwlekać. Wiecie, to jest zazwyczaj ten moment, kiedy w życiu głównych bohaterach coś się zaczyna niemiłego dziać i ja zawsze przeżywam takie sceny, więc przyznaję bez bicia – rozwlekałam skończenie tej książki. Czy była ta drama? Oczywiście, że wam tego nie zdradzę.

Jason ujął mnie swoją postacią, a przede wszystkim zachowaniem w stosunku do Sloan. Naprawdę skradł mi serce i myślę, że niejedna czytelniczka się w nim zakocha. To dobry człowiek, który w pewnej chwili swojego życia staje się nieco pogubiony. Wydaje mi się, że po prostu za dużo na niego spadło. Mimo wszystko, jestem za nim totalnie i to jeden z tych męskich bohaterów, który został moim książkowym mężem. Co do Sloan, spotkała ją niesamowita tragedia, której nikomu nigdy bym nie życzyła w prawdziwym życiu. Musi się po tym pozbierać i choć zajmuje jej to nieco czasu, gdy w końcu się do tego bierze, naprawdę dobrze jej idzie i dopingowałam jej na tym polu.

Zazwyczaj w romansach zmiany w życiu głównego bohatera czy bohaterki początkuje… poznanie się, po prostu. Jednak „Miłość szuka właściciela” to nie taka zwyczajna książka o miłości, więc życie Sloan zaczyna się zmieniać, gdy poznaje pewnego słodkiego, czworonożnego Tuckera. Spodziewałam się, że Abby stworzy historię, w której głównym problemem będzie to, co wydarzyło się w życiu Sloan. Nic bardziej mylnego, jak się okazało. Autorka postanowiła nam też pokazać mroczniejszą stronę sławy, że nie wygląda to zawsze tak idealnie, jak może się wydawać biernemu obserwatorowi.

 

Naprawdę bardzo wam polecam tę książkę, bo jest po prostu niesamowicie urocza, a na samym końcu to już totalnie mnie kupiła. Sprawiła też, że w niektórych momentach serce mocniej mi biło i często wywoływała uśmiech na mojej twarzy. „Miłość szuka właściciela” to powieść, która jest jak najbardziej warta przeczytania. Jest to tego typu powieść, po której skończeniu mam chęć przeczytać ją jeszcze raz.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.

03 sierpnia 2021

259. "Poza kontrolą" ~ Jay Crownover

Tytuł:Poza kontrolą

Tytuł oryginału:Escape

Autor: Jay Crownover

Data wydania: 16 czerwca 2021

Wydawnictwo: Kobiece

 

Lane Warner doskonale zna życie w cieniu. W końcu jest najmłodszym bratem i najmniej poważaną osobą w rodzinie. Bardzo niewiele rzeczy potrafi go wkurzyć i przebić jego grubą skórę. Na szczycie tej listy znajduje się przyjaciółka z dzieciństwa – Brynn. Kiedy związane z nią niezaspokojone pragnienia stają się nie do zniesienia, Lane postanawia odejść.

Życie nigdy nie oszczędzało Brynn, ale nie straciła nadziei na znalezienie swojego bezpiecznego schronienia. Chciała je zbudować z Lane’em, ale choć był wszystkim, czego kiedykolwiek pragnęła, wiedziała, że jest również tym, czego nie może zdobyć. Jednak dziewczyny takie jak ona zawsze walczą do końca.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Poza kontrolą” to historia najmłodszego i ostatniego z braci Warnerów oraz Brynn, którą również mieliśmy okazję poznać w poprzednich częściach. Nie ukrywam, że gdy zaczynałam czytać ten tom, niezbyt pamiętałam z wcześniejszych, ale w miarę jak się zagłębiałam w lekturę, dużo elementów wskakiwało na swoje miejsce i większość potrafiłam sobie przypomnieć. Pomagało też to, że Jay Crownover troszkę nawiązywała do pierwszego i drugiego tomu, a co za tym idzie, jeśli zamierzacie przeczytać całą serię, to najlepiej zacząć od pierwszej części, czyli „Dzikie pragnienie”.

Brynn i Lane’a łączy już wspólna historia. Oboje mają swoje problemy, z którymi muszą się zmierzyć i je przepracować. Tym razem otrzymują ponowną szansę od losu i jak ją wykorzystają? Cóż. Musicie o tym przekonać się sami, ale jeśli ja mam być szczera, to dla mnie było tu za mało romansu. Poważnie. Czegoś w tej kwestii mi zabrakło. Tak samo jak w przypadku tomu pierwszego i drugiego, tak i tym razem mamy nieco grozy i losy bohaterów przybierają nieoczekiwany obrót. Po przeczytaniu jakiejś połowy powiedziałabym, że mamy tutaj trochę niebezpieczeństwa i akcji w tle, ale po zapoznaniu się z całością, to właśnie na tym skupiła się w głównej mierze Jay i to bardziej sytuacja pomiędzy Brynn a Lane’em była na drugim miejscu. Może ktoś inny odbierze to inaczej, ale ja czuję się poniekąd rozczarowana.

Mamy też niemało części opisowej i wiem, że niektórym to może wadzić. Mimo tego czytało się w miarę szybko i przyjemnie. Odnośnie tej całej akcji, jaką wymyśliła tu autorka, niekiedy jakby mi zabrakło realizmu, ale starałam się na to przymknąć oko, bo w ogólnym rozrachunku „Poza kontrolą” to nie jest zła książka. Aczkolwiek na pewno nie stanie się moją ulubioną.

 

Jeśli lubicie tego typu książki, gdzie dzieje się coś poza tym, co między głównymi bohaterami, gdzie bywa niebezpiecznie, to jak najbardziej polecam. Myślę, że musicie po nią sięgnąć i najzwyczajniej w świecie się przekonać, czy ta lektura jest dla was czy raczej sobie odpuścicie. Mimo, że „Poza kontrolą” nie trafi na listę moich ulubieńców, to nie żałuję, że ją przeczytałam. Miała minusy, owszem, ale to nie jest zła książka. I choć to historia ostatniego z braci, to po zakończeniu, jakie autorka zafundowała, coś czuję, że jeszcze Warnerów spotkam.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.