08 sierpnia 2021

260. "Miłość szuka właściciela" ~ Abby Jimenez

Tytuł:Miłość szuka właściciela

Tytuł oryginału:The Happy Ever After Playlist

Autor: Abby Jimenez

Data wydania: 14 lipca 2021

Wydawnictwo: Muza

 

Dwa lata po tragicznej śmierci narzeczonego Sloan Monroe nadal nie potrafi przywrócić swojego życia do normalności. Pewnego dnia spotyka jednak wesołego psiaka, którego oczy mówią „zabierz mnie do domu”, i od tego momentu wszystko się zmienia. Z kudłatym przyjacielem u boku jest jej łatwiej wziąć się w garść i wreszcie otrząsnąć z marazmu. Po kilku tygodniach kontaktuje się z nią właściciel, który wcześniej nie odpowiadał na wiadomości i nie odbierał telefonów. Okazuje się, że to muzyk, który wyjechał do Australii w trasę koncertową. Chciałby odzyskać swojego pupila.

Sloan polubiła Tuckera i nie ma zamiaru się z nim rozstawać. Dręczą ją jednak wyrzuty sumienia: a co jeśli Jason naprawdę kocha swojego psa? Zaczyna się wymiana SMS-ów, a potem długie rozmowy telefoniczne. Sloan czuje, że Jason nie jest jej obojętny: to naprawdę miły, przystojny i zabawny facet. Co się stanie, kiedy w końcu spotkają się twarzą w twarz? Niestety kariera muzyczna Jasona szybko się rozwija i czeka go kolejne tournee. W takich okolicznościach niełatwo budować nowy związek. Czy Sloan przeżyje kolejną emocjonalną katastrofę?

 Źródło opisu: okładka książki.

 

Wydaje nam się, że wiemy, jak wygląda miłość. Czytaliśmy baśnie i oglądaliśmy romantyczne filmy, które miały nas na nią przygotować. Kiedy jednak naprawdę się zakochamy, odkrywamy to uczucie na nowo, jakbyśmy wcześniej nic o nim nie wiedzieli.

 

Przyznam szczerze, że na początku miałam zrezygnować z tej książki, dopóki się nie zorientowałam, że jest o Sloan, przyjaciółce Kristen, głównej bohaterce książki „To tylko przyjaciel”. Ci, którzy czytali tom pierwszy wiedzą więc, co przydarzyło się Sloan i z czym będzie się zmagała. Dlatego musiałam sięgnąć po „Miłość szuka właściciela”. Spodziewałam się mega smutnej powieści i w jakimś stopniu rzeczywiście tak było, ale autorka dała tutaj też sporą dawkę humoru, która sprawiała, że uśmiech aż sam cisnął się na usta.

Mniej więcej po przeczytaniu stu stron, wciągnęłam się w tą historię i wciąż myślałam o tym, co będzie dalej. Z kolei, gdy do końca zostało mi już tylko te sto stron, zaczęłam zwlekać. Wiecie, to jest zazwyczaj ten moment, kiedy w życiu głównych bohaterach coś się zaczyna niemiłego dziać i ja zawsze przeżywam takie sceny, więc przyznaję bez bicia – rozwlekałam skończenie tej książki. Czy była ta drama? Oczywiście, że wam tego nie zdradzę.

Jason ujął mnie swoją postacią, a przede wszystkim zachowaniem w stosunku do Sloan. Naprawdę skradł mi serce i myślę, że niejedna czytelniczka się w nim zakocha. To dobry człowiek, który w pewnej chwili swojego życia staje się nieco pogubiony. Wydaje mi się, że po prostu za dużo na niego spadło. Mimo wszystko, jestem za nim totalnie i to jeden z tych męskich bohaterów, który został moim książkowym mężem. Co do Sloan, spotkała ją niesamowita tragedia, której nikomu nigdy bym nie życzyła w prawdziwym życiu. Musi się po tym pozbierać i choć zajmuje jej to nieco czasu, gdy w końcu się do tego bierze, naprawdę dobrze jej idzie i dopingowałam jej na tym polu.

Zazwyczaj w romansach zmiany w życiu głównego bohatera czy bohaterki początkuje… poznanie się, po prostu. Jednak „Miłość szuka właściciela” to nie taka zwyczajna książka o miłości, więc życie Sloan zaczyna się zmieniać, gdy poznaje pewnego słodkiego, czworonożnego Tuckera. Spodziewałam się, że Abby stworzy historię, w której głównym problemem będzie to, co wydarzyło się w życiu Sloan. Nic bardziej mylnego, jak się okazało. Autorka postanowiła nam też pokazać mroczniejszą stronę sławy, że nie wygląda to zawsze tak idealnie, jak może się wydawać biernemu obserwatorowi.

 

Naprawdę bardzo wam polecam tę książkę, bo jest po prostu niesamowicie urocza, a na samym końcu to już totalnie mnie kupiła. Sprawiła też, że w niektórych momentach serce mocniej mi biło i często wywoływała uśmiech na mojej twarzy. „Miłość szuka właściciela” to powieść, która jest jak najbardziej warta przeczytania. Jest to tego typu powieść, po której skończeniu mam chęć przeczytać ją jeszcze raz.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.

1 komentarz: