18 sierpnia 2021

262. "Podkręcony rzut" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Podkręcony rzut

Tytuł oryginału:Hook Shot

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 28 czerwca 2021

Wydawnictwo: Papierówka

 

KENAN

Rozwodnik sprzedany najsłabszej drużynie. Zdradzony, oszukany, wystawiony na pożarcie mediom.

Tak teraz wygląda moje życie, które posypało się w jednej chwili. Staram się poskładać je na nowo i ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ona. Dziki kwiat. Burza. Kobieta, której nie mogę się oprzeć. Od momentu, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, Lotus DePree nie opuszcza moich myśli. Jest ze mną dzień i noc. I choć obiecałem sobie, że już nigdy nie zaufam żadnej kobiecie, pragnę jej jak nikogo innego na świecie.

Nie chciałem tego, ale stało się. Postanowiłem podjąć to ryzyko.

 

LOTUS

Wojownik, koszykarz, ten, którego nazywają Gladiatorem. Kenan Ross wdarł się do mojego życia i usiłował nim zawładać, odkąd spotkaliśmy się po raz pierwszy.

Ale nie dam się tak łatwo. Kenan jest ostatnią osobą, której teraz potrzebuję. Staram się pokonać demony przeszłości i nie mam czasu użerać się z żadnym facetem. Nawet tak nieziemsko przystojnym i zniewalającym jak on. Poza tym nie ufam mu.

Niestety Kenan nie ustępuje. Stopniowo rozbija mur, który zbudowałam wokół siebie, i ani myśli się poddać.

Z czasem uświadamiam sobie, że nie chcę, aby przestawał.

Niech stara się dalej.

Może stanie się moim wybawieniem.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Kennedy Ryan skradła mi totalnie serce w momencie, kiedy przeczytałam pierwszy tom serii, czyli „Ryzykowny rzut”. Uważam, że to jedna z lepszych autorek i po „Podkręcony rzut” sięgnęłam w ciemno ciesząc się, że w końcu poznam historię Lotus, którą mogliśmy poznać już w poprzednich częściach. Zresztą, Kenan to też nie jest nowa postać i już we wcześniejszych tomach jakaś iskra między nimi się narodziła.

Ta książka to świetny romans, już teraz mogę wam to powiedzieć. Liczy sobie niemalże pięćset stron, ale w ogóle nie idzie ich odczuć. Czyta się lekko i szybko, z ciekawością tego, co będzie dalej i jak bohaterowie poradzą sobie… z tym wszystkim. Lotus i Kenan mają problemy z zaufaniem i dźwigają pewien bagaż doświadczeń, który wciąż się za nimi ciągnie i muszą przez to przebrnąć. Bardzo podobało mi się to, jak stawiali czoła różnym sytuacjom. Tutaj nie było mowy o żadnych dramach na siłę. Nie zawsze było idealnie, musieli czasami podjąć trudne decyzje, ale cały czas zachowywali się jak na dwójkę dorosłych ludzi przystało.

Faktem jest to, że od pierwszych stron coś ich do siebie przyciąga. Coś bardzo silnego, czemu jedno nie chce się oprzeć, a drugie od tego ucieka. Ich relacja nie miała szybkiego rozwoju. Wręcz przeciwnie. A dodatkowo była taka… przejrzysta. Żadnych niedomówień i to było przyjemne, bo wiadomo jak to w romansach bywa. Tutaj tego nie było i to mi się niesamowicie podobało.

Mamy tu sporo poruszanych tematów. Między innymi radzenie sobie z traumą. W maleńkim stopniu autorka porusza też kwestię tego, jak kobiety są inaczej traktowane od mężczyzn w świecie sportu. A także dużo innych elementów, które sprawiają, że w tej książce ciągle coś się dzieje, jej treść wciąga i chce się czytać dalej. Jest jednak pewna rzecz, która nie każdemu może przypaść do gustu i jest ona elementem samej Lotus. Zdaje sobie sprawę, że niektórzy mogą kręcić na to nosem, co już na wstępie zaznacza autorka, ale mi osobiście to nie przeszkadzało. Było czymś na pewno innym, ale dla mnie to pasowało do tej historii, po prostu. Muszę też zaznaczyć, że postać Kenana totalnie skradła mi serce. Ten facet stał się moim kolejnym książkowym mężem. Był po prostu… cudowny! Podobało mi się to, jak autorka wykreowała swoich bohaterów, ale też to, jak pokierowała ich historią. Dla mnie było to w punkt. Kenan i Lotus są dla siebie wzajemnie tym, czego dokładnie potrzebują.

 

Pewnie już się domyślacie, ale w razie jakichś wątpliwości – z całego serca POLECAM wam tę powieść. Naprawdę jest warta zapoznania i nie jest to zdecydowanie jakiś pusty romans, gdzie liczą się tylko sceny seksu. Absolutnie. Tu chodzi o coś znacznie więcej i dzieje się tu niemało, a też nie wszystko da się przewidzieć. Jeśli potrzebujecie dobrego romansu, to „Podkręcony rzut” będzie odpowiednią lekturą. A najlepiej cała seria „Obręcze”.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

1 komentarz: