
Tytuł oryginału: „The Queen of Nothing”
Autor: Holly Black
Data wydania: 15 stycznia
2020
Wydawnictwo: Jaguar
Władzę o wiele łatwiej zdobyć, niż utrzymać. Taką bolesną lekcję
odebrała Jude, gdy w zamian za królewski tytuł zwolniła złego króla Cardana z
przysięgi posłuszeństwa.
Teraz jest królową elfów, lecz na wygnaniu i wyczekuje okazji, by
odzyskać, co utraciła. Sposobność pojawia się w osobie Taryn, nielojalnej
siostry bliźniaczki, której śmiertelnemu życiu zagraża teraz śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Aby ją ratować, Jude ryzykuje własnym życiem; zakrada się w przebraniu
na elfowy dwór, choć oznacza to konfrontację z Cardanem i własnymi uczuciami.
Tymczasem w krainie elfów trwają przygotowania do krwawej wojny. Los rzuca Jude
daleko na tyły przeciwnika, czego królowa nie omieszka wykorzystać w swojej
własnej grze o tron.
Źródło opisu: okładka
książki.
Po zakończeniu w „Złym królu”,
jakie zafundowała Holly Black, byłam ciekawa co przygotowała dla swoich
bohaterów w ostatnim tomie, a zwłaszcza jakie jest wytłumaczenie tego, co tam
się wydarzyło. I tak jak „Okrutny książę”
nie bardzo przypadł mi do gustu, tak kolejne części już mi się podobały,
aczkolwiek bez zastrzeżeń się nie obyło. W drugim tomie główna bohaterka
przyprawiała mnie o lekką irytację, ale w „Królowej
niczego” już nie, chociaż małe ‘ale’ będę miała do tej historii.
Książkę czytało mi się przyjemnie i wzbudzała moją ciekawość, a
zwłaszcza to co wydarzy się pomiędzy Jude a Cardanem i dlaczego zachował się w
ten a nie inny sposób na koniec poprzedniego tomu.
Jeżeli chodzi o samą akcję, zaczęło się coś dziać dość szybko i bardzo
dobrze, bo dzięki temu książka się nie ciągnęła, a naprawdę mnie interesowało
to, co będzie dalej. Ponownie autorka odpuściła sobie elfowe żarciki, a
stworzyła intrygi i różne knucia, co spowodowało, że tak naprawdę nie bardzo
wiedziałam, czego się spodziewać. I mogę śmiało powiedzieć, że to mi się
podobało. Ta historia przypadła mi do gustu, chociaż nie trafi do mojej
ulubionej fantastyki.
„Królowa niczego” to fantasy
z lekką domieszką wątku romantycznego, ale w tej powieści jest to jedynie
dodatkiem, bo główną rolę w tej historii przejmuje to, co dzieje się w
magicznej krainie i cieszę się, że nie stało się to bardziej romansem niż
fantastyką i było więcej akcji, intryg niż uczuć. Aczkolwiek dla mojej miłości
do wszelkiego rodzaju romansu w każdym gatunku literackim, troszkę było tego za
mało (nie będę się jednak czepiała!).
Niestety, jest też jeden minus, który troszeczkę zepsuł moją ocenę tej
książki. Wydaje mi się, że to, co działo się w ostatnich rozdziałach, rozegrało
się zbyt szybko. Holly Black mogłaby dodać nieco stron i rozbudować te końcowe
wydarzenia. Czegoś mi tam zabrakło i przede wszystkim było za krótkie. Gdyby
autorka zrobiła to w nieco inny sposób, ta historia byłaby moim zdaniem jeszcze
lepsza.
Seria „Okrutny książę” na
pewno spodoba się niejednemu, bo wielu czytelników ją kocha i sama też ją wam
polecam mimo, że pierwszy tom podobał mi się najmniej i nie będę wielką
miłośniczką tego cyklu, ale druga i trzecia część w moim spojrzeniu tę historię
uratowały. Zarówno w Jude, jak i w Cardanie zachodzą zmiany. Zwłaszcza w nim.
Widać, że dojrzewa, nie tylko jako postać, ale także – a może przede wszystkim
– do swojej roli i to mi się naprawdę podobało. Tak samo jak ciągłe intrygi i
knucie za plecami oraz to, że nie wszystko było przewidywalne. A przede
wszystkim to, w jaki sposób Holly Black wykreowała ten magiczny świat. Był
niepowtarzalny, rządzący się swoimi prawami, pełen knowań i układów. Jeżeli
fantastyka to wasz gatunek literacki, może wam się spodobać ta opowieść i mam
nadzieję, że moja opinia pomoże wam w podjęciu decyzji czy jest to lektura dla
was.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Recenzje świetna, ale to nie mój gatunek czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuń