20 lutego 2020

131. "Królowa niczego" ~ Holly Black

Tytuł:Królowa niczego
Tytuł oryginału:The Queen of Nothing
Autor: Holly Black
Data wydania: 15 stycznia 2020
Wydawnictwo: Jaguar

Władzę o wiele łatwiej zdobyć, niż utrzymać. Taką bolesną lekcję odebrała Jude, gdy w zamian za królewski tytuł zwolniła złego króla Cardana z przysięgi posłuszeństwa.
Teraz jest królową elfów, lecz na wygnaniu i wyczekuje okazji, by odzyskać, co utraciła. Sposobność pojawia się w osobie Taryn, nielojalnej siostry bliźniaczki, której śmiertelnemu życiu zagraża teraz śmiertelne niebezpieczeństwo.
Aby ją ratować, Jude ryzykuje własnym życiem; zakrada się w przebraniu na elfowy dwór, choć oznacza to konfrontację z Cardanem i własnymi uczuciami. Tymczasem w krainie elfów trwają przygotowania do krwawej wojny. Los rzuca Jude daleko na tyły przeciwnika, czego królowa nie omieszka wykorzystać w swojej własnej grze o tron.
Źródło opisu: okładka książki.

Po zakończeniu w „Złym królu”, jakie zafundowała Holly Black, byłam ciekawa co przygotowała dla swoich bohaterów w ostatnim tomie, a zwłaszcza jakie jest wytłumaczenie tego, co tam się wydarzyło. I tak jak „Okrutny książę” nie bardzo przypadł mi do gustu, tak kolejne części już mi się podobały, aczkolwiek bez zastrzeżeń się nie obyło. W drugim tomie główna bohaterka przyprawiała mnie o lekką irytację, ale w „Królowej niczego” już nie, chociaż małe ‘ale’ będę miała do tej historii.
Książkę czytało mi się przyjemnie i wzbudzała moją ciekawość, a zwłaszcza to co wydarzy się pomiędzy Jude a Cardanem i dlaczego zachował się w ten a nie inny sposób na koniec poprzedniego tomu.
Jeżeli chodzi o samą akcję, zaczęło się coś dziać dość szybko i bardzo dobrze, bo dzięki temu książka się nie ciągnęła, a naprawdę mnie interesowało to, co będzie dalej. Ponownie autorka odpuściła sobie elfowe żarciki, a stworzyła intrygi i różne knucia, co spowodowało, że tak naprawdę nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. I mogę śmiało powiedzieć, że to mi się podobało. Ta historia przypadła mi do gustu, chociaż nie trafi do mojej ulubionej fantastyki.
Królowa niczego” to fantasy z lekką domieszką wątku romantycznego, ale w tej powieści jest to jedynie dodatkiem, bo główną rolę w tej historii przejmuje to, co dzieje się w magicznej krainie i cieszę się, że nie stało się to bardziej romansem niż fantastyką i było więcej akcji, intryg niż uczuć. Aczkolwiek dla mojej miłości do wszelkiego rodzaju romansu w każdym gatunku literackim, troszkę było tego za mało (nie będę się jednak czepiała!).
Niestety, jest też jeden minus, który troszeczkę zepsuł moją ocenę tej książki. Wydaje mi się, że to, co działo się w ostatnich rozdziałach, rozegrało się zbyt szybko. Holly Black mogłaby dodać nieco stron i rozbudować te końcowe wydarzenia. Czegoś mi tam zabrakło i przede wszystkim było za krótkie. Gdyby autorka zrobiła to w nieco inny sposób, ta historia byłaby moim zdaniem jeszcze lepsza.

Seria „Okrutny książę” na pewno spodoba się niejednemu, bo wielu czytelników ją kocha i sama też ją wam polecam mimo, że pierwszy tom podobał mi się najmniej i nie będę wielką miłośniczką tego cyklu, ale druga i trzecia część w moim spojrzeniu tę historię uratowały. Zarówno w Jude, jak i w Cardanie zachodzą zmiany. Zwłaszcza w nim. Widać, że dojrzewa, nie tylko jako postać, ale także – a może przede wszystkim – do swojej roli i to mi się naprawdę podobało. Tak samo jak ciągłe intrygi i knucie za plecami oraz to, że nie wszystko było przewidywalne. A przede wszystkim to, w jaki sposób Holly Black wykreowała ten magiczny świat. Był niepowtarzalny, rządzący się swoimi prawami, pełen knowań i układów. Jeżeli fantastyka to wasz gatunek literacki, może wam się spodobać ta opowieść i mam nadzieję, że moja opinia pomoże wam w podjęciu decyzji czy jest to lektura dla was.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

1 komentarz: