Tytuł: „Bromance. Klub książki”
Tytuł oryginału: „The Bromance Book Club”
Autor: Lyssa Kay Adams
Data wydania: 10 stycznia 2021
Wydawnictwo: Kobiece
Małżeństwo Gavina Scotta ma poważne problemy. Mężczyzna dowiedział się, że jego żona udawała WSZYSTKIE orgazmy. To prawdziwy cios w serce, zwłaszcza dla członka drużyny Nashville Legends. Pod wpływem chwili podejmuje on najgorszą z możliwych decyzji – robi żonie awanturę! Kiedy Thea uznaje, że to dla niej za dużo, prosi go o rozwód. Gavin nie może pogodzić się z rozpadem małżeństwa i chce zrobić wszystko, żeby naprawić swój błąd.
Zrozpaczony mężczyzna znajduje pomoc w tajnym klubie, w którym zasiadają najwięksi samce alfa z Nashville. I to nie jest byle jaki klub. Klub książki! Jego członkowie biorą na czytelniczy tapet najpopularniejsze romanse i przy ich pomocy próbują uratować małżeństwo Gavina.
Czy mężczyzna odzyska zaufanie żony, zanim jego związek całkowicie się rozpadnie?
Źródło opisu: okładka
książki.
Książka o książkach. Faceci czytający romanse. Pewien przystojniak gotów zrobić wszystko, by ratować swoje małżeństwo. Czy to nie brzmi dobrze? Dla mnie owszem. I miałam nadzieję, że właśnie takie się okaże. Już na wstępie ta powieść zyskiwała, bo motyw ratowania małżeństwa jest raczej dość rzadko spotykany. No i w którym romansie zdarza się, że główny bohater nie może zaspokoić swojej parterki? Zawsze jest raczej w tym najlepszy, prawda? Ja osobiście chyba jeszcze nie czytałam takiej historii, więc „Bromance. Klub książki” już na wstępie zyskuje na oryginalności.
Ale jak z wykonaniem?
Na początku przyczepię się tylko troszeczkę do tego, że Thea mnie nieco irytowała swoim postępowaniem, choć trzeba przyznać, że miała swoje powody, a przede wszystkim sama później się przyznała do tego sama przed sobą. No i inni bohaterzy drugoplanowi też mi troszkę działali na nerwy, ale to może tylko mi, więc proszę – nie zrażajcie się tym.
Cała reszta? Jak dla mnie – super! Naprawdę. Treść wciągała i czytało się bardzo szybko. Książka liczy ponad trzysta pięćdziesiąt stron, ale to nie było dla mnie odczuwalne. Dobrze się bawiłam przy tej lekturze i trzymałam kciuki za głównego bohatera, któremu widać, że bardzo zależy na żonie. I jak wspomniałam wyżej, zrobi wszystko, by ją odzyskać. W tej książce Thea i Gavin mają sporo problemów, które muszą przepracować i jeszcze wielu rzeczy muszą się dowiedzieć. Nie tylko o sobie nawzajem, ale też o sobie samych. Jeśli chcą, by ich małżeństwo przetrwało i miało szansę, muszą zajrzeć w głąb siebie. Autorka pokazuje też, że mężczyźni również mają uczucia, mogą się bać, płakać i nie czyni ich to mniej atrakcyjnymi.
Gavin to przystojny sportowiec, a co się kojarzy z takim bohaterem? Seksowny, pewny siebie, często też dupek. Właśnie. Lyssa Kay Adams z tego zrezygnowała. Postanowiła wykreować swojego głównego bohatera na seksownego, ale też uroczego i czasami nieśmiałego. W ten pozytywny sposób. I bywał dupkiem, ale tylko dlatego, że popełniał błędy, a nie dlatego, że taka już była jego osobowość. Ja go pokochałam i coś czuję, że nie tylko moje serce może skraść. Natomiast Thea jest twarda, stanowcza i… zaczyna od początku. Ale o tym nic więcej nie powiem, bo musicie dowiedzieć się sami, o co chodzi.
Sam pomysł, jak i wykonanie, bardzo mi się podobały i dla fanów romansów serdecznie polecam. Nie jest to erotyk, choć scen seksu nie zabraknie, ale są bardzo subtelne i napisane ze smakiem. Autorka bardziej skupia się na swoich bohaterach, na nadaniu im historii i przeprowadza ich przed drogę, której unikali do tej pory. „Klub książki. Bromance” jest napisana prostym, przyjemnym piórem i czytanie to sama przyjemność. Ta historia jest też urocza, zabawna i dobra. A dodatkowo jest to książka w książce, więc… naprawdę polecam i mam nadzieję, że się zdecydujecie po nią sięgnąć, bo ja na pewno przeczytam kolejne części, na które już się nie mogę doczekać.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Być może kiedyś będę miała możliwość przeczytania tej książki. 😊
OdpowiedzUsuń