26 października 2020

188. "Grzeszne gierki" ~ Laurelin Paige

Tytuł:Grzeszne gierki

Tytuł oryginału:Dirty Sexy Games

Autor: Laurelin Paige

Data wydania: 30 września 2020

Wydawnictwo: Kobiece

 

Ślub z Westonem Kingiem miał być tylko transakcją biznesową. Elizabeth nie przewidziała jednak, że zacznie się w mężczyźnie zakochiwać.

On sam skrywa dużo więcej tajemnic, niż chce przyznać. Nie może uwierzyć, że jest w stanie… kochać.

Teraz, kiedy znają swoje prawdziwe pragnienia, sekrety stają się jeszcze bardziej uciążliwe i mogą przekreślić wszystko. Prawda prędzej czy później musi jednak wyjść na jaw.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Już teraz mogę powiedzieć, że „Grzeszne gierki” była lepsza niż „Grzeszny zdobywca”. W pierwszym tomie mieliśmy bardzo dużo powtórzonych wydarzeń z serii „Kuszący duet”. Natomiast tym razem nie było nic takiego. Wszystko, co się działo w tej części było, że tak powiem, nowe. A sytuacja Westona i Elizabeth była niepewna przez to, co działo się w ich życiu. W poprzednim tomie, na sam koniec, autorka zrzuciła bombę na czytelnika i młodego Kinga. Byłam więc bardzo ciekawa, jak to wszystko się rozwinie i jak sobie z tym poradzą.

Bohaterowie poznają się tutaj na nowo. Wiedzą, że chcą być razem. Coś, co miało być na początku tylko układem, zmieniło się w coś prawdziwego. Na drodze do ich szczęścia stają jednak przeszkody, których na początku żadne z nich nawet nie podejrzewało. I najprostsze rozwiązanie sytuacji niekoniecznie było najlepsze. Każda obrana droga musiała oznaczać pewne poświęcenie. Więcej wam nie będę zdradzała, bo być może ktoś nie czytał pierwszej części, ale powiem wam, że mieli niemały orzech do zgryzienia.

Weston słynął z bycia playboyem, jednak jego postawa ulega zmianie przez pewne niespodzianki w jego życiu. Przede wszystkim jego żona miała na niego ogromny wpływ, ale nie tylko. W „Grzeszne gierki” poznajemy jego inną stronę, tę wrażliwszą, rodzinną. Natomiast Elizabeth pokazała, że potrafi być naprawdę zimna, gdy się postara. Jednak była też wyrozumiała i gotowa do poświęcenia dla kogoś, kogo kochała. Co jest inne od pozostałych romansów, tutaj to kobieta ma więcej pieniędzy, choć oboje są oczywiście bogaci. Było to coś odmiennego, ale też nowego, więc fajnie, że Laurelin zdecydowała się na coś takiego.

 

Ta część jest zdecydowanym zakończeniem wszelkich spraw między głównymi bohaterami, jak i tych związanych z przeszłością. I tak jak w pierwszym tomie było dużo Donovana i Sabriny, tak tym razem nie było ich praktycznie wcale. Muszę przyznać, że trochę ich mi brakowało, ale to nie ich historia, więc dobrze, że tym razem autorka odpuściła. Te dwie serie znacznie się od siebie różnią. Ta jest bardziej delikatna i autorka kładzie nacisk na sprawy rodzinne. Jeśli czytaliście „Grzesznego zdobywcę” to kontynuację również wam polecam, bo jest na pewno lepsza, choć dla mnie była nieco przewidywalna i nie uważam, by była to najlepsza książka Laurelin, ale też mi się podobała i miała coś w sobie. A do tego czyta się w bardzo szybkim tempie i przyjemnie, choć muszę was ostrzec, że scen seksu trochę tu znajdziecie, ale na szczęście są opisane w sposób subtelny i bez przekraczania granic. Mam nadzieję, że moja opinia wam pomogła!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz