22 października 2020

187. „Racer” ~ Katy Evans

Tytuł:Racer

Tytuł oryginału:Racer

Autor: Katy Evans

Data wydania: 30 września 2020

Wydawnictwo: Kobiece

 

Racer Tate to typowy bad boy uzależniony od szybkiej jazdy – jest dzikim kierowcą wyścigowym. Pewnego dnia poznaje Lanę, która bardzo potrzebuje jego wsparcia. Seksowny i tajemniczy Racer nie wydaje się odpowiedni dla dziewczyny takiej jak ona. Jednak tylko on może jej pomóc.

Nadchodzący wyścig F1 jest dla jej rodziny ostatnią szansą na wygraną. A Racer to ich jedyna nadzieja. Lana musi tylko dopilnować, aby nie wpakował się w żadne kłopoty, ale okazuje się, że ona sama wpada w tarapaty. Bo kiedy się kogoś kocha, to jego prawdy stają się wspólnymi prawdami, a tajemnice mogą się okazać zbawieniem albo doszczętnie zniszczyć wszystko.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Każdy człowiek zostaje zraniony. Pytanie brzmi: kogo kochasz oraz pragniesz dostatecznie mocno i komu wystarczająco ufasz, aby dać mu moc wyrządzenia ci krzywdy?


Nie przeczytałam zbyt wiele książek Katy Evans, ale to, co miałam okazję poznać do tej pory, bardzo mi się spodobało, dlatego byłam pewna, że sięgnę i po tę pozycję. Zaciekawił mnie motyw Formuły 1 i wyścigów. Z tym się jeszcze nie spotkałam w romansach, więc fajnie, że miałam okazję przeczytać coś nieco innego, nowego. Sama treść tej książki zaskoczyła mnie nieco w pozytywny sposób, zaczynając od głównego bohatera.

Racer Tate jest bad boyem, więc spodziewałam się po nim znanego, klasycznego zachowania. Oczywiście jest pewny siebie, momentami aż za bardzo, ale jest urzekający i widać, że troszczy się o Lanę. A dodatkowo nie kryje się w ogóle z zamiarami, jakie ma wobec dziewczyny. I są one naprawdę poważne. Wprawdzie Racer czasami zachowuje się jakby miał obsesję na punkcję dziewczyny, ale gdy poznacie tę historię, to i te zachowanie nieco nabierze sensu.

Jeżeli chodzi o samą Lanę, została zraniona i boi się wchodzić w nowe związki, boi się zaufać. Jednak serce nie sługa i nie postępuje zawsze tak, jak my tego chcemy. Główna bohaterka jest oddana swojej rodzinie, troszczy się o swojego tatę i chce razem z nim spełniać jego marzenia. Przez moment miałam wrażenie, że w tym wszystkim zapomina jednak o sobie i o tym, czego sama by pragnęła. W pewnym momencie daje nawet odczuć, że nigdy nie brała pod uwagę tego, czego sama chce.

Racer” to książka, która jest dość przewidywalna. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie, a do tego naprawdę szybko i nie dało się odczuć, że ma niespełna czterysta stron. Były też elementy humorystyczne i wątek choroby, z którą w romansach także się nie spotykałam, albo po prostu nie pamiętam (choć wątpię), więc fajnie, że tu też autorka postawiła na coś nowego. Nie jest to jednak najlepszy romans, jaki czytałam. Myślę, że w jakiś sposób tę pozycję można nazwać spokojną. Z dużą ilością scen seksu, na to musicie się przygotować. Na szczęście są opisane w sposób subtelny i nie zniechęcający, aczkolwiek trochę takich momentów tutaj znajdziecie. Zabrakło mi jednak samego związku między Racerem a Laną. Zwyczajnego spędzania czasu, luźnych rozmów. Cała fabuła opiera się na wyścigach, dążeniu do zwycięstwa i chemii oraz pożądaniu, jakie jest między głównymi bohaterami – a jest bardzo wyraźne i to od pierwszych stron. Racer na pewno skradł troszkę moje serduszko i mam wrażenie, że to on bardziej był tym otwartym i to on bardziej się angażował. Nie wiem, być może tylko to są moje odczucia i ktoś inny nie będzie tego widział w ten sposób. Myślałam też, że będzie się tutaj więcej działo, bo autorka miała nieco pola do popisu, ale niestety nie było zwrotów akcji czy sytuacji powodujących mocniejsze bicie serca.

 

Polecam wam tę książkę, bo nie jest zła, ale też nie jest to najlepszy romans, jaki miałam okazję czytać , nie wywołał na mnie wielkiego wrażenia i miał swoje minusy. Myślę, że to jedna z tych pozycji, przy których fajnie się spędza czas, czyta się szybko i nie wywołuje wielkich emocji. W sumie troszkę szkoda, ale nie żałuję, że przeczytałam tę historię i na pewno nie powiem, że jest zła – nie jest. Jak mówiłam, jest raczej spokojna i miło spędziłam przy niej czas. Na pewno na plus działa to, że Katy Evans tchnęła w tę lekturę nieco oryginalności. Uważam, że warto przeczytać, jeśli szukacie czegoś luźniejszego.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

1 komentarz: