19 października 2020

186. "Lucian" ~ Bethany-Kris

Tytuł:Lucian

Tytuł oryginału:Lucian

Autor: Bethany-Kris

Data wydania: 07 października 2020

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Lucian Marcello zdaje sobie sprawę z oczekiwań, które spoczywają na nim jako na najstarszym synu jednego z najpotężniejszych Donów północnoamerykańskiej Cosa Nostry. W jego świecie rodzina to coś więcej niż krew i nazwisko. To honor, szacunek, interesy i życie. Nie ma niczego ważniejszego. Urodził się w tym świecie i w tym świecie umrze.

Jordyn Reese skupia całą siłę i energię na pozostawaniu poza radarem mężczyzny, który nie zawahałby się ani chwili, żeby ją zabić. Jej życie jest zdominowane przez otaczających ją członków niebezpiecznego klubu motocyklowego, a przyszłość zależy głównie od tego, jak użyteczna dla nich będzie. Ostatnie, czego dziewczyna potrzebuje, to żeby jakiś mafioso ściągał na nią jeszcze więcej uwagi.

Niesłychanie okrutny Lucian nie spocznie, dopóki nie zlikwiduje zagrożenia czyhającego na Jordyn. To jednak może go kosztować więcej, niż sądzi.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Opis tej książki mnie zaintrygował, dlatego zdecydowałam się po nią sięgnąć i naprawdę chciałam ją przeczytać, choć jednocześnie to, że jest to romans mafijny, nieco podniosło moje oczekiwania. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że to może być dobra lektura. I wiecie co? W ogóle się nie zawiodłam. Jest dużo plusów i nie wiem czy mogłabym się tu do czegoś przyczepić.

W tej powieści mamy do czynienia z przestępczym światem, gdzie brutalność i krew na rękach nie jest niczym niezwykłym, a władza to potęga. Autorka przedstawia ten świat ‘zza kulis’ i pokazuje, jak to wszystko wygląda. I zrobiła to naprawdę w fajny sposób, przemyślany na pewno. Jednak to, co urzekło mnie w tej książce to więzy rodzinne. Mimo tego, co oznaczało nazwisko Marcello i kim naprawdę byli, rodzinę zawsze stawiano na pierwszym miejscu. Zero sekretów. Ich relacja jest bardzo silna i wszyscy są niesamowicie zżyci, gotowi oddać życie jedno za drugie.

Zarówno tytułowy Lucian, jak i Jordyn mieli skomplikowane życia, a główna bohaterka przeszła przez niezłe bagno. Czyhało na nich niebezpieczeństwo, mieli swoje problemy. A mimo tego w ich relacji, a przede wszystkim w uczuciach, była prostota. Żadnych niedopowiedzeń, żadnych gierek i to niesamowicie mi się podobało. Nie pojawił się tutaj typowy schemat, za co ta historia ma u mnie ogromnego plusa i zyskała w moich oczach więcej. Nie wiem czemu to mi się tak bardzo spodobało, ale tak jest.

Co do samych bohaterów, Lucian to mężczyzna groźny i śmiertelnie niebezpieczny, mający sporo krwi na rękach. A mimo to ma pewne zasady i jeśli chodzi o jego stosunek do Jordyn… Powiem wam, że musicie się przekonać sami, ale ja go pokochałam za to. Natomiast jeśli chodzi o główną bohaterkę, w pewnym momencie bardzo mi zaimponowała. Nie kryła się z uczuciami do młodego Marcello, była tego pewna tego, co on czuje do niej, ale nie była osobą, która pozwoliłaby sobie na złe traktowanie w związku. Wyraziła to bardzo jasno, ale nie chcę wam zdradzać więcej na ten temat i w jakich okolicznościach to nastąpiło, ale to było jak dla mnie godne podziwu.

Lucian” to też nie jest książka, w której wieje nudą a romans jest jedyną częścią w fabule. Jak mówiłam, pojawia się niebezpieczeństwo i chociaż początkowo wydawało mi się, że wiem, z której strony pochodzi, potem się to zmieniło. Może ostateczne wyjaśnienie mnie nie zszokowało, ale myślę, że niejednego może zaskoczyć. Naprawdę świetnie mi się czytało, treść mnie wciągnęła i wywołała emocje. Było też czasami zabawnie, a nawet uroczo, jeśli chodzi o Luciana i Jordyn, oczywiście. I pasowało to idealnie do całości.  Jedyne do czego się przyczepię? Chciałabym więcej i po skończeniu poczułam mały niedosyt i nie mogła mi ta książka wyjść z głowy.

 

Jeżeli lubicie romanse, gdzie pojawia się mafia i świat przestępczy to myślę, że ta historia może wam się spodobać, choć wiem, że niekoniecznie każdemu przypadnie do gustu. Mi się podobała bardzo i polecam z całego serca. Pokochałam nie tylko głównych bohaterów, ale całą rodzinę Marcello. Nie mogę się też już doczekać dalszych części tej serii i chyba mogę powiedzieć, że mam malutkiego kaca po tej książce.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz