26 maja 2021

242. "Tracker's End" ~ Chantal Fernando

Tytuł:Tracker’s End

Tytuł oryginału:Tracker’s End

Autor: Chantal Fernando

Data wydania: 28 kwietnia 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Lana, dzięki swojej przyjaciółce Annie, poznaje świat członków klubu motocyklowego. Jednym z nich jest Tracker – najgorętszy facet, jakiego w życiu widziała. Już od pierwszej chwili, kiedy się poznają, jest kompletnie zauroczona.

Tracker wie, że niesamowicie atrakcyjna koleżanka Anny zdecydowanie do niego nie pasuje. Jest zbyt nieśmiała i słodka. Nie przywykł do takich dziewczyn a jego styl życia z pewnością by jej się nie spodobał.

Mimo tego mężczyzna nie może zaprzeczyć, że coś bardzo go w niej pociąga. Jednak przekonanie Lany, żeby pozwoliła mu się do siebie zbliżyć – to nie będzie łatwe zadanie.

Ale Trackera nie interesuje tylko przyjaźń.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Trackera poznałam już w poprzednich tomach serii „Wind Dragons MC” i jego postać przypadła mi do gustu. Jest jednym z łagodniejszych bikerów, choć niech pozory nie mylą – potrafi być też bardzo niebezpieczny. Poza tym jest zabawny i szczery. Nie owija w bawełnę, nie gra w żadne gry, a mówi po prostu to, co myśli i czego pragnie.

Lana natomiast to taka cicha myszka. Jest nieśmiała i raczej nie dzieli się otwarcie swoimi tajemnicami, ale też kryje w sobie coś więcej. Życie wśród członków MC ją nieco zmienia, więc możemy w tej książce zaobserwować, jak staje się twardsza i zyskuje więcej pewności siebie.

Relacja pomiędzy bohaterami nie rozwija się szybko, bo Lana, choć pragnie Trackera, nie daje mu się tak łatwo zdobyć, za co plus dla niej. A on widać, że się stara i nie poddaje się szybko. Akcji tu nie brakowało, więc nie można powiedzieć o nudzie, aczkolwiek nie jest to nic szokującego czy trzymającego w napięciu. Uważam jednak, że zarówno jedno i drugie powinno być trochę dopracowane, by to wszystko brzmiało po prostu lepiej. No i autorka miała pole do popisu, biorąc pod uwagę to, jaką tematykę sobie wybrała, ale nie do końca to wykorzystała. Szkoda, bo ta historia ma potencjał i mogłoby z tego wyjść coś naprawdę, naprawdę dobrego, ale! Skoro teraz widać progres, to kolejne książki mogą być coraz lepsze, prawda? Podobało mi się to, jak przebiegają tu rację wśród wszystkich członków MC. Wszyscy są naprawdę zżyci, są dla siebie rodziną i chronią siebie nawzajem. To naprawdę zostało fajnie pokazane.

W porównaniu do poprzednich tomów, „Tracker’s End” podobała mi się bardziej i widać w niej poprawę. Czytało mi się lepiej, łatwiej, ale i tak nie mogłam się wciągnąć w tę historię jakoś bardzo i momentami czytanie szło mi wolno. Brakowało tu czasami naturalności, ale w znacznie mniejszym stopniu niż przy poprzednich tomach i odnoszę wrażenie, że niekiedy była leciutka przesada. Co do scen erotycznych? Były i to niemało, ale nie w sposób zniechęcający do lektury, na szczęście. Choć odnosiłam wrażenie, że czasami seks był ważniejszy od wszystkiego innego, co tam się działo, ale to może tylko takie moje odczucie.

 

Podejrzewam, o kim może być następny tom i jestem go ciekawa, więc po niego sięgnę i to z nadzieją, że to będzie część jeszcze lepsza. „Tracker’s End” to nie jest książka idealna, jak na mój gust wymaga jeszcze dopracowania w kilku aspektach. Nie jest to też historia, do której będę wracać w przyszłości. To powieść, która może się spodobać, ale raczej nie trafi w gust każdego czytelnika. Dlatego też musicie zdecydować sami czy po nią sięgnąć. Nie była zła, to mogę powiedzieć, ale też nie była porywająca. Moim zdaniem jest lepsza od „Dragon’s Lair” czy „Arrow’s Hell”, ale o tym już pisałam. Także decyzja należy do was i mam nadzieję, że jeśli zdecydujecie się sięgnąć po „Tracker’s End”, to okaże się być książką dla was, bo pamiętajmy, że gusta są różne i każdy może odebrać tę samą książkę na różny sposób.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz