Tytuł: „Stara miłość nie rdzewieje”
Tytuł oryginału: „The Player”
Autor: Denise Grover Swank
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Wydawnictwo: Kobiece
Adwokatka rozwodowa Blair Hansen jest przekonana, że podstawę małżeństwa stanowi praktyczność, a nie namiętność. Kiedy czeka na własny ślub, w jej życiu niespodziewanie pojawia się Garrett, kolega ze szkoły prawniczej i jednocześnie jedyny facet, którego naprawdę kochała. Dlaczego właśnie teraz, gdy lada moment ma przysiąc innemu, że będzie z nim aż do śmierci?
Garrett Lowry nie może znaleźć kobiety, która pasowałaby do niego prawie tak dobrze jak ta, którą kochał i stracił. Złamał jej serce, czego zawsze żałował. Po miesiącach prób skontaktowania się z nią, kiedy dziwny zbieg okoliczności znów stawia ich na swojej drodze, mężczyzna jest przekonany, że to znak i powinni dać tej miłości drugą szansę. Aby zakończenie okazało się szczęśliwe, trzeba jeszcze odczepić jeden wagon…
Źródło opisu: okładka
książki.
Tytuł książki idealnie odwzorowuje to co jest pomiędzy Blair a Garrettem. Mimo tego, że nie widzieli się kilka lat, to gdy znów ich drogi się krzyżują, uczucia dają o sobie znać. Nie tylko te pozytywne. Mężczyzna wierzy, że dostał od losu drugą szansę i zamierza zrobić wszystko, by odzyskać dawną dziewczynę. Nie ma jednak łatwego zadania, bo ma tylko parę dni, zanim Blair poślubi innego mężczyznę i straci ją na zawsze. Tu się właśnie na tym zatrzymam. Całość rozgrywa się w jakiś tydzień, a mimo tego wcale nie odczuwałam, że coś dzieje się za szybko. Autorka tak rozłożyła wszystko, że nie odczuwałam żadnego pośpiechu, ale tak samo było również w przypadku pierwszej części. Można więc powiedzieć, że trochę wszystko rozwleka, ale tego też w ogóle nie czułam. Jak dla mnie tempo było odpowiednie. Dużo się działo mimo tego, jak niewiele czasu bohaterowie mieli.
„Stara miłość nie rdzewieje” to przewidywalna pozycja, ale były też intrygi i zwroty akcji, wywołała we mnie niewątpliwie emocje i w pewnym momencie się wciągnęłam, bo po prostu musiałam skończyć. Była to przyjemna lektura, choć nie ukrywam, że byli bohaterowie, którzy naprawdę działali mi na nerwy. Czasami sama Blair. Już w „Przypadkowy narzeczony” pokazała, że ma mocny charakter i nie da sobie w kaszę dmuchać. Dlatego właśnie nie rozumiałam, dlaczego w pewnych momentach tak się dawała i miałam ochotę nią potrząsnąć. Za to Garrett to facet, który czasami popełnia błędy i się gubi, ale nie poddaje się łatwo, co tutaj zdecydowanie zostało pokazane.
Mimo, że czułam czasami irytację na niektóre zachowania pewnych postaci, to były też chwile, kiedy dobrze się bawiłam i uśmiechałam się mimo woli. Może to nie jest coś oryginalnego i wyszukanego, ale „Stara miłość nie rdzewieje” to fajny, przyjemny romans z motywem drugiej szansy. Nie był też tak do końca spokojny, bo jak mówię, pojawiły się pewne intrygi, co nadało fajnej akcji i wzbudziło moje większe zainteresowanie.
Wydaje mi się, że ta część podobała mi się bardziej niż poprzednia. Mimo to, jeśli chcielibyście przeczytać serię „#czterywesela” to zalecałabym wam raczej zachowanie odpowiedniej kolejności. Polecam wam tę książkę, naprawdę. Może to żadna wybitna powieść, ale myślę, że warta zapoznania.
Ze egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuń