09 listopada 2020

190. "Zła królowa" ~ Holly Black

Tytuł:Zła królowa

Tytuł oryginału:Tithe

Autor: Holly Black

Data wydania: 30 września 2020

Wydawnictwo: Jaguar

 

Uparta i niezależna, podróżuje z miasta do miasta z zespołem rockowym swojej matki, póki złowróżbne wydarzenie nie zmusi jej do powrotu w rodzinne strony. Tam, w przemysłowym krajobrazie New Jersey, Kaye odkrywa, że stała się pionkiem w odwiecznej walce o władzę między dwoma rywalizującymi królestwami elfów, walce, która może się skończyć jej śmiercią.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Po raz pierwszy mam tak, że nie bardzo wiem, co chcę tu napisać. „Zła królowa” to książka, do której miałam neutralne nastawienie. I muszę przyznać, że czytało się dość szybko i bezproblemowo, ale nie jest to powieść, która mnie zachwyciła i skradła moje serce. Już teraz mogę powiedzieć, że sięgnę po kolejne tomy, ale nie jest to historia, którą będę wspominać. Być może bardzo szybko raczej o niej zapomnę.

Choć jest to fantastyka, niewiele się tutaj działo. Dopiero pod koniec akcja nabiera jako takiego tempa i trochę się tam dzieje, ale nie jest to nic niezwykłego i emocjonującego. Moim zdaniem relacje pomiędzy śmiertelnikami nie są tutaj dopracowane. Były takie nienaturalne i w jednym przypadku nie wiedziałam nawet, skąd wzięła się przyjaźń między bohaterami, bo jej rozbudowania mi zabrakło. Co mnie w tej książce nieco bawiło to na pewno to, że choć magiczne istoty chronią swój świat i spowijają go tajemnicą, to nagle się okazuje, że wiele informacji można zleźć w interencie. To mi kompletnie nie pasowało tutaj.

Kaye też jest nieco dziwną bohaterką, jeżeli chodzi o jej zachowania. Była momentami egoistyczna, jakby pozbawiona wyrzutów sumienia. Jedyne co można jej przyznać, to była dość sprytna i cwana. Świat magii praktycznie musi odkrywać sama i chyba przychodzi jej to ze zbyt sporą łatwością.

Po przeczytaniu tej pozycji mogę chyba śmiało powiedzieć, że z książek Holly Black jest moją najmniej ulubioną, ale z racji, że jest to debiut, starałam się przymknąć oko na pewne sprawy, więc może przez to nie jestem tak negatywnie nastawiona po przeczytaniu. W „Złej królowej” zarówno relacje powinny zostać bardziej rozbudowany, jak i magiczny świat powinien być nieco lepiej przedstawiony.

 

Nie chce wam powiedzieć, żebyście nie czytali tej książki, bo wiem, że może się ona podobać i znajdzie swoich zwolenników. Po prostu każdy w tym gatunku poszukuje czegoś innego. Ja się w żaden sposób nie nastawiałam, więc w sumie nie jestem rozczarowana. Nie była to zła lektura, ale też nie najlepsza, wymagająca dopracowania. Mimo to w okresie, w którym ją czytałam, to się sprawdziła. Była lekka i luźna, do podczytania. Choć wiele się tu nie dzieje, to jednak też różne wydarzenia się nie rozciągają w nieskończoność, więc nie jest źle i przez to czyta się szybko. No i mamy tu wątek romansu! Oczywiście on też wymagałby poprawek, ale moja dusza romantyczki i tak jest zadowolona, że coś takiego się pojawiło.

Jeśli czytaliście, dajcie znać czy wasze zdanie odnośnie tej książki różni się od mojego czy jest podobne. A jeśli dopiero przed wami to mam nadzieję, że jednak do was trafi.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz