Tytuł oryginału: „The Naked Truth”
Autor: Vi Keeland
Data wydania: 06 maja 2020
Wydawnictwo: Kobiece
Ambitna
Layla Hutton pracuje w nowojorskiej kancelarii. Kiedy dostaje od szefa
propozycję reprezentowania prestiżowej firmy, przyjmuje ją bez wahania. Jej
nowy klient to Grayson Westbrook. TEN Grayson Westbrook.
Ponad rok
temu roztrzaskał jej serce na milion kawałków. Teraz stoi przed nią z nadzieją
na nowy początek, bardziej pociągający niż kiedykolwiek.
Prawniczka
postanawia zachować profesjonalizm i nie rezygnuje z obsługi firmy Graya. Jeśli
ON sam chce od niej czegoś więcej, tym razem będzie musiał naprawdę się
postarać. O ile Layla jako pierwsza nie ulegnie jego seksapilowi.
Źródło opisu: okładka książki.
„[…] czasem ludzie
kłamią nie dlatego, że chcą przed nami ukryć prawdę. Po prostu się chronią.”
Nie wiem jak
to się dzieje, ale Vi Keeland potrafi mnie kupić swoją twórczością za każdym
razem na nowo. Uwielbiam książki tej autorki i sięgam po nie w ciemno, chociaż
jeszcze nie wszystkie przeczytałam, ale jestem już w ich posiadaniu i na pewno
to nadrobię. To, co wychodzi spod pióra Vi jest może trochę schematyczne i przewidywalne,
ale też na swój sposób odświeżające i oryginalne. Ta historia, jaką przedstawia
w „Nagiej prawdzie” kupiła mnie w
zupełności. Prócz znanego mi już humoru, jaki w niej występuje i jakim
charakteryzują się książki tej autorki, są też poruszane ważne kwestie. Jak to,
że każdy zasługuje na drugą szansę i jak funkcjonuje miłość, na jakich zasadach
się opiera. Może dlatego, że bohaterowie mieli już wspólną przeszłość i Layla
musiała na nowo zaufać Graysonowi, to także czekały na nich sprawy, z którymi
musieli się zmierzyć i których się nie spodziewali. Nie tylko oni zostali
zaskoczeni rozwojem sytuacji i wydarzeń, ale nie ukrywam, że ja troszeczkę też
i to jest jak najbardziej na plus – uwielbiam, kiedy dzieje się coś, czego nie
do końca się spodziewam.
Jak zawsze w
przypadku twórczości Vi Keeland, pokochałam bohaterów od pierwszych stron, a
najbardziej oczywiście tę męską postać. Widać od początku, że Grayowi bardzo
zależy na kobiecie i nie zamierza się poddać. Walczy o odzyskanie jej zaufania
i mimo swojej męskości, pewności siebie i seksownej arogancji, jest też kochany
i momentami chciałoby się go przytulić. Wcale się nie dziwię, że skradł serce
Layli i nie mogła się mu oprzeć. Jeśli o nią chodzi, jej bohaterka naprawdę
przypadła mi do gustu. Była bardzo pracowita, ambitna, inteligentna i pewna
siebie. W obliczu problemów oczywiście miała swoje wątpliwości, obawy, ale też
nie uciekała jak tchórz. Starała się postępować rozsądnie, a nie pochopnie. Jej
zachowanie na samym początku, zanim spróbowała czegokolwiek z Graysonem –
ponownie – na pewno zasługuje na plusa za uczciwość. Nie chcę zdradzać o co
chodzi, więc jeśli przeczytacie, to mam nadzieję, że będziecie rozumieli, do
czego nawiązuję. Jeśli nie – chętnie wyjaśnię! I szczerze mówiąc, już chwilę po
zakończeniu czytania tej lektury, zatęskniłam za wszystkimi bohaterami
(zwłaszcza za Laylą i Graysonem) oraz za ich historią.
„Czasem, kiedy życie
nagle zatrzymuje się w miejscu, człowiek ma szansę spojrzeć wstecz. Wtedy
wszystko staje się znacznie klarowniejsze, niż kiedy pędzi się przed siebie,
rzadko patrząc przez ramię.”
Gdybym
powiedziała, że nie polecam tej książki, to byłoby to największe kłamstwo.
Jeżeli tylko lubicie romanse pełne humoru, ale i pikanterii, przy których się
pośmiejecie, ale i które przysporzą wam trochę emocji, to naprawdę, naprawdę
polecam. Vi Keeland jak zawsze mnie zachwyciła i powiem wam jedno. Od jakiegoś
czasu moje czytanie jest nikłe. Natomiast tę książkę pokonałam w jeden wieczór
i jeden dzień, także to coś znaczy, prawda? Czytało mi się ją naprawdę szybko,
a przede wszystkim z wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że udało mi się was
przekonać i sięgniecie po „Nagą prawdę”.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Po tego typu książki najczęściej sięgam w czasie wakacji. 😊
OdpowiedzUsuń