
Tytuł oryginału: „Resist”
Autor: K. Bromberg
Data wydania: 28 kwietnia
2020
Wydawnictwo: Editio Red
Ryker Lockhart to bez wątpienia bardzo przystojny i bogaty mężczyzna.
Jednak jego profesja powinna wzbudzać w kobietach nieufność. Ryker jest znanym
i wziętym prawnikiem, specjalizującym się w sprawach rozwodowych. Zawodowe
wywlekanie brudów nie byłoby może problemem dla bardziej osobistej relacji,
gdyby nie to, że po bliższym poznaniu mężczyzna okazywał się zimnym draniem.
Przystojnym i inteligentnym, ale wciąż aroganckim i paskudnym typem. Wiązanie
się z kimś takim to nigdy nie jest dobry pomysł.
Vaughn z całą pewnością wykluczała jakąkolwiek relację z kimś takim
jak Ryker. Była zbyt niezależna i odważna, do tego miała wybujały temperament.
A dodatkowo na głowie bardzo konkretne zobowiązania. Zdrowy rozsądek podpowiadał
jej, że jeśli pozwoli temu facetowi wkroczyć w swoje życie, w krótkim czasie
może stracić wszystko, co z takim wysiłkiem zbudowała. Niestety, dziewczyna nie
zawsze słuchała zdrowego rozsądku. Spotkała się z Lockhartem, który dla
osiągnięcia swoich celów posunął się do szantażu. Ona jednak dostrzegła w nim
coś, co sprawiło, że zamiast się wycofać, postanowiła podjąć ryzykowną grę.
Łamanie własnych zasad i uleganie takim facetom rzadko kiedy prowadzi
do szczęśliwego finału. Vaughn i Ryker nie mogli przecież pozostać obojętni
wobec siebie. Oboje mieli silne charaktery i żelazną wolę. Żadne nie zamierzało
cofnąć się ani o krok. Tylko jak długo można stawiać opór rosnącej namiętności?
I jak grać zgodnie z zasadami, gdy na horyzoncie pojawia się widmo katastrofy,
a sytuacja wymyka się spod kontroli?
Źródło opisu: okładka
książki.
„Miłość to miłość,
uderza znienacka i uderza bez ostrzeżenia.”
Książki K. Bromberg to już u mnie must
have i wiedziałam, że tę też muszę przeczytać mimo, że to seria, a drugiego
tomu nie ma jeszcze wydanego i zazwyczaj takich sytuacji unikam, ale nie mogłam
się tym razem oprzeć. Lubię bohaterów, jakich autorka kreuje i to, jakie tworzy
historie, jednak nie ukrywam, że „Opór”
mnie zaskoczył. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego, co w
rzeczywistości dostałam. Sam pomysł okazał się dość oryginalny i naprawdę mi
się spodobał, nie był to typowy romans, ale najbardziej jednak podobało mi się
to, jakie postaci autorka stworzyła tym razem. Zarówno Vaughn, jak i Ryker,
byli osobami o ciężkich charakterach, uparci i wciąż ze sobą walczyli.
Vaughn nie była kobietą, która da się
zastraszyć. Była twarda i momentami nieugięta, ale skrywała pewne tajemnice. Do
relacji z Lockhartem podchodziła momentami buntowniczo i czasami z wrogością.
Dla niej w pewnych chwilach najlepiej by było, jakby w ogóle się nie znali, ale
on również był nieustępliwy i nie zamierzał odpuścić tak łatwo i nie chciał
pozwolić, by to ona wygrała. To, co łączyło tych dwoje, prócz uporu i silnych
charakterów, to na pewno problemy z zaufaniem i zdecydowanie, że związki ich
nie interesują. Prócz wzajemnej nieugiętości, denerwowania się nawzajem,
pomiędzy tym dwojgiem było pożądanie i coś, do czego oboje nie chcieli się
przyznać sami przed sobą. Tak naprawdę ta powieść była odkrywcza na każdym
kroku, bo gdy już zaczęłam, nie wiedziałam czego się spodziewać zarówno po
bohaterach, jak i samej sytuacji. Główny bohater mimo, że nie słynie z subtelności
i naprawdę potrafi być dupkiem, to po jakimś czasie mnie zaskoczył swoim zachowaniem
i tym… co w sobie skrywał, że tak powiem. Co więcej, po kilku rozdziałach byłam
pewna, że w tej książce będzie dużo scen erotycznych, ale szczerze? Na zbyt
wiele się nie nastawiajcie, bo autorka skupia się bardziej na oporze, z jakim
Ryker spotyka się wciąż ze strony Vaughn i na samej ich historii, na budowaniu
ich relacji i wzajemnego zaufania.
To była naprawdę przyjemna podróż przez tę historię i jestem skłonna
powiedzieć, że „Opór” to jedna z
lepszych książek K. Bromberg, jakie czytałam do tej pory i czekam już na drugi
tom z niecierpliwością, ale też jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, co
autorka wymyśliła w kolejnej części, która z tego co kojarzę, będzie nosiła tytuł
„Pojednanie”, bo powiem wam w małym
sekrecie, że zakończenie tej książki sprawia, że chciałabym czytać dalej i
dalej. Dlatego mam nadzieję, że dalsze losy Vaughna i Rykera dostanę jak
najszybciej, bo tworzyli naprawdę intrygujący i nieco niespotykany duet.
Szczerze i bez wahania polecam tę książkę każdemu miłośnikowi
romansów. Myślę, że może wam się spodobać, bo w dość oryginalny sposób jest
napisana, ale nie spodziewajcie się tutaj słodkiego romansidełka, mnóstwa
czułości i całej tej otoczki. Oj, tego nie dostaniecie, więc jeśli tego oczekujecie
– to jednak tę lekturę sobie odpuśćcie. Mam jednak nadzieję, że zdecydujecie
się sięgnąć po „Opór” i moja opinia
wam pomogła, a przede wszystkim mam nadzieję na to, że spodoba wam się tak, jak
mi i razem będziemy wyczekiwać kolejnego tomu.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Twórczość tej autorki jeszcze przede mną, ale kiedyś na pewno to się zmieni, bo naprawdę wiele dobrego o jej tak czytałam. 😊
OdpowiedzUsuń