Tytuł: „Bogaty i grzeszny”
Tytuł oryginału: „Richer Than Sin”
Autor: Meghan March
Data wydania: 14 kwietnia
2020
Wydawnictwo: Editio Red
Pełna nienawiści wspólna przeszłość od lat zatruwa życie Riscoffów i
Gable’ów. Wojna między rodzinami przeszła już do legendy. Nawet mieszkańcy
miasta byli zmuszeni opowiedzieć się po jednej ze stron. W takich warunkach
związek kogokolwiek z Riscoffów z kimkolwiek z Gable’ów nie miał najmniejszych
szans powodzenia. Kiedy więc wbrew zdrowemu rozsądkowi Lincoln Riscoff dał się
oczarować pięknę Whitney Gable, na drodze do ich szczęścia stanął cały świat. W
rodzinie Riscoffów wszystko, łącznie z najbardziej osobistymi sprawami, było
podporządkowane pomnażaniu majątku i dbaniu o władzę.
I Whitney i Lincoln prędko zrozumieli, że łącząca ich więź to
prawdziwa miłość. Byli gotowi na przeciwstawienie się presji ze strony klanów.
Ale w grze niespodziewanie pojawił się ten trzeci. Ricky Rango, wschodząca
gwiazda rocka i bożyszcze nastolatek. Mógł mieć niemal każdą kobietę, jednak za
cel postawił sobie zatrzymanie przy sobie Whitney. Musiała być jego, chociaż w
sercu Ricky’ego nie było wobec niej szczerych uczuć…
Źródło opisu: okładka
książki.
„[…] biegłaś tak
długo, że nie wiesz, jak się zatrzymać. Może powinnaś spróbować i przekonać
się, jak to jest po prostu być.”
Z twórczością Meghan March nie miałam jeszcze styczności, choć jedną
jej książkę, a dokładniej „Pakt z Diabłem”,
mam na półce, jednak jeszcze nie było okazji, żebym po nią sięgnęła. Natomiast
„Bogaty i grzeszny” mnie kusiła mimo,
że się wahałam czy po nią sięgnąć, bo w końcu to trylogia, a kolejnych tomów
jeszcze nie ma, ale zdecydowałam się zaryzykować i zobaczyć czy z tą autorką
się polubimy.
Powiem wam, że podoba mi się to, co odkryłam. Meghan wykreowała fajną
historię i ciekawe, nieprzerysowane postacie, dodała też czarne charaktery i
trochę pomieszała, żeby nie było kiedy się nudzić. Lincoln, przystojny i pewny
siebie, jako bohater męski bardzo mi przypadł do gustu, bo mimo wpajanych od
młodości przekonań, nie do końca się do tego stosował. Nie przeszkadzało mu, że
Whitney to wróg. Uczucie pomiędzy nimi, jak i w ogóle jakakolwiek cieplejsza
relacja są zakazane, ale Riscoffowi to nie przeszkadzało, chociaż spotkał się z
oporem z jej strony. Zarówno w przeszłości, jak i teraz, bo tak. Tych dwoje ma
za sobą wspólny czas, ale tak jak wtedy, tak i teraz Lincoln nie zamierza
odpuścić i stosować się do tego, co ktoś mu mówi. Natomiast Whitney była
kobietą nieco zagubioną i pokiereszowaną przez życie, ale też była naprawdę
dobrą i miłą osobą, w której poczucie winy można było bardzo szybko wzbudzić.
„– A czy nie na tym
polega życie? Na pokonywaniu przeszkód, gdy sprawa jest tego warta? I czy
istnieje coś bardziej wartego stoczenia tej walki niż życie przy boku osoby,
która sprawia, że każdy poranek jest ekscytującym nowym początkiem”
Rodzina Riscoffów ma władzę w prawie całym miasteczku, natomiast
rodzina Gable ją utraciła, za co oczywiście winią tych pierwszych, a konflikt
trwa od dawien dawna. Więc związek Lincolna i Whitney jest z góry skazany na
niepowodzenie, bo każdy jest przeciwko im. A nawet dekada z dala od siebie nie
pomogła im o sobie zapomnieć i o tym, jakie odczucia wywołują w sobie nawzajem.
Może fakt, że byli dla siebie niczym zakazany owoc sprawił, że tak bardzo ich
do siebie ciągnęło? Kto wie?
Jest to historia z tajemnicami, co podsycają jeszcze wplecione
rozdziały opowiadające o przeszłości. I nie myślcie sobie, że odpowiedzi
dostaniecie jak na tacy, o nie! Na to musicie sobie poczekać, ale bardzo mi się
ten zabieg podobał, bo sprawiał, że chciało się czytać i byłam coraz bardziej ciekawa
tego, o czym jest mowa. Oczywiście miałam swoje domysły, ale czy słuszne? Na
pewno mogę wam powiedzieć, że w jednym się myliłam. Po kilku rozdziałach byłam
przekonana, że wiem, jak to się skończy. I zostałam przez autorkę zaskoczona, a
co więcej, drugi tom przydałby mi się na już. Może wielkich emocji ta książka
we mnie nie wzbudziła, może nie jest to historia jakaś oryginalna, ale mi przypadła
do gustu i niewątpliwie sięgnę po kontynuację, na którą czekam.
Meghan March wprawdzie stworzyła krótkie rozdziały, niektóre nawet
bardzo, ale dzięki temu czytało się szybko i nietrudno było wpaść w fazę
‘jeszcze jednego rozdziału’. I mogliśmy poznać odczucia zarówno Whitney, jak i
Lincolna, bo rozdziały są pisane z perspektywy ich obojga. Zarówno teraźniejsze,
jak i te z przeszłości, co zawsze w książkach lubię. Z rozwojem ich relacji też
się nie śpieszyła, dała życie wątkom pobocznym, co jak dla mnie super, bo mimo
to akcja nie ciągnęła się w nieskończoność i nie była też za szybka, ale jak
dla mnie i tempo i same wydarzenia, ich rozwój, jak najbardziej na plus. I może
was zaskoczę, ale jeśli chodzi o sceny seksu, nie spodziewajcie się ich dużo, a
jeśli już, są naprawdę bardzo subtelne.
„Każda wspólna chwila
wydaje się bezcenna po tym, gdy się przekonałeś, jak to jest stracić osobę,
która jest dla ciebie najważniejsza.”
Dla miłośników romansów myślę, że to może być odpowiednia książka, choć należy do rodzaju z tych 'lżejszych'.
Może nie jest to coś, co wzbudzi w nas efekt ‘wow’ i wywoła burzę emocji, ale taka lektura na jeden czy dwa
wieczory to myślę, że w sam raz, więc tak – polecam. I naprawdę czekam już na
kolejne części!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz