
Tytuł oryginału: „The Cruel Prince”
Autor: Holly Black
Data wydania: 19 września
2018
Wydawnictwo: Jaguar
Krwawa zbrodnia na zawsze odmienia los trzech sióstr. Zostają porwane
do świata elfów, bajecznego Elysium. Upływa dziesięć lat; Jude pragnie za
wszelką cenę odnaleźć swoje miejsce w krainie elfów – lecz dumni elfowie gardzą
śmiertelniczką, a wzgardliwszy od innych jest książę Cardan, najmłodszy i
najokrutniejszy z potomków Najwyższego Króla.
By zdobyć pozycję na Dworze, musi rzucić Cardanowi wyzwanie – a
następnie ponieść konsekwencje.
Jude poznaje labirynt intryg i ułudy, odkrywa własną przebiegłość i
to, że zdolna jest zadać ból a nawet śmierć. Gdy za sprawą zdradzieckich knowań
elkowym dworom zagraża niebezpieczeństwo pogrążenia się w chaosie krwawej
wojny, Jude gotowa jest narazić życie, by ocalić siostry i Królestwo.
Pierwsza część trylogii o podstępach i żądzy władzy, czarach i magii –
razem z Jude odkrywamy misterną sieć elkowych intryg.
Źródło opisu: http://wydawnictwo-jaguar.pl/books/okrutny-ksiaze/
„Okrutny książę” to książka,
o której było wyjątkowo głośno jeszcze zanim wyszła w Polsce i byłam bardzo
ciekawa dlaczego wszyscy tak bardzo tę pozycję zachwalają, więc kiedy już
dostałam ją w swoje ręce, zaczęłam mieć wątpliwości. Oczywiście chciałam
przeczytać ją jak najszybciej, skoro tak wiele zachwytów na jej temat
słyszałam, ale z drugiej strony bałam się, że nie podzielę zdania większości.
Już wam mówię czy rzeczywiście tak było.
Jude jest śmiertelniczką, która trafiła do świata elfów wraz ze swoimi
siostrami i jest jej się ciężko zaaklimatyzować przez to, że inni mieszkańcy
tego świata jej to utrudniają, bo nie jest taka jak oni – czego ona osobiście
pragnie. Za wszelką cenę chciałaby zostać tam zaakceptowana, ale idzie jej z
tym coraz gorzej, kiedy zadziera z księciem Cardanem i resztą jego paczki. Nie
potrafi się poddać, czego niewątpliwie chciałby książę i jedyne do czego jest
zdolna, to ciągle iść w zaparte i im pokazać, że nie jest wcale słabą
śmiertelniczką, jak wszyscy inni o niej myślą.
Niewątpliwie dziewczyna żyje w strachu i ma co do tego powody, ale
jest na tyle zawzięta, by nie pokazać tego po sobie, za co ma ogromny plus, bo niejedna
na jej miejscu raczej by drżała niż jeszcze dodatkowo zadzierała brodę, co ona
robi. I choć strach to częsta emocja, nie powstrzymuje jej przed utarczkami z
elfową śmietanką. Pragnie pokazać elfom, że jej nie złamią, choć mają nad nią
ogromną przewagę. I brawa dla niej, że rzeczywiście jej się to udaje, że wcale
nie jest taką zwyczajną śmiertelniczką, która da im się łatwo zastraszyć, bo są
pozaziemskimi istotami władającymi magią. Nawet jej siostra wielokrotnie
próbuje ją przekonać by sobie odpuściła, ale Jude nie potrafi. I tutaj chyba
już zostanę, jeśli chodzi o główną bohaterkę, bo prawdę mówiąc, nie wiem co
mogę jeszcze tu dodać, a za wiele zdradzać też bym nie chciała.
Jeśli chodzi o całość historii, spróbuję pisać po kolei i w miarę
składnie.
Chciałabym powiedzieć, że nie mam się do czego przeczepić, ale
niestety jednak mam. Nie powiem wam na pewno, że ta książka jest zła, bo nie
jest. Jest dobra, napisana przyjemnym językiem i wiadomo, że wiele osób lubi
magię i świat elfów, coś wykraczającego poza zwykłe książki. Wykreowany elfowy
świat jest bez wątpienia niesamowity i magiczny, widać także, że dobrze
przemyślany. Nie jest to świat zerżnięty z innych magicznych historii, bo
autorka stworzyła coś własnego i niepowtarzalnego – bynajmniej ja się nie
spotkałam z taką kreacją magicznej krainy. Pozwala nam się z nim zapoznać w
chyba z największy z możliwych sposobów. Opisuje nam o magicznych owocach i o
ich skutkach jakie mają na elfy, a także na śmiertelników. Mamy trucizny,
więcej pozaziemskich istot niż tylko elfy. No świat niesamowity i gdyby nie ich
podejście do śmiertelników to na pewno chciałabym się tam udać na zaczarowanym
kucyku – też takie występują!
I w tym miejscu musi powstać to nieprzyjemne ale. Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, biorąc pod uwagę to
jak wiele jest zachwytów nad tą książką. Ja nie należę do tych osób dlatego, że
przez bardzo długi czas tam się niewiele działo. Naprawdę. Jedyne akcje jakie
miałam to utarczki Jude z elfami. Owszem, niekiedy ich zagrywki były zabawne, a
momentami już mniej i więcej zdradzać nie będę, bo musicie sami się przekonać
do czego są zdolne nienawidzące elfy, a także Jude, której poddanie się jest
ostatnią rzeczą na liście. Brakowało mi tam ciekawej akcji, intryg, tajemnic.
Dopiero po przeczytaniu ponad dwustu stron dla
mnie zaczęło się tam coś dopiero dziać.
Powiem wam jednak, że w moich oczach to właśnie te ostatnie strony
uratowały książkę i moje zdanie na jej temat. Niewątpliwie coś się tam zadziało i tego akurat się nie spodziewałam, a jeśli
mnie troszkę znacie, to wiecie, że takie nieprzewidywalne zwroty akcji lubię.
Potem zaczęło się snucie planów, tajemnice i na sam koniec także dostałam coś,
co nie było w pierwotnym planie, więc tak!
Nie chcę was tą opinią zrazić do tej książki, bo jak napisałam już,
nie jest ona zła. Nie to chcę powiedzieć. Jest ona dobra. Nie najlepsza, ale
dobra. Sam pomysł, kreacja postaci i świata magicznego, nie mam tu się do czego
przyczepić. Jedynie brak tej akcji, czegoś ciekawego na wstępie, tego mi tu
tylko brakowało, ale w drugiej części już to dostałam, więc zawiedziona nie
jestem. Może liczyłam na coś lepszego z uwagi na taki rozgłos, ale mimo
wszystko nie jest źle.
Zanim skończę, muszę coś dodać. Po prostu muszę, bo nie mogę się
powstrzymać. I chodzi tu o jedną z sióstr Jude, ale nie zdradzę wam którą.
Powiem wam tylko, że początkowo mnie irytowała swoim zachowaniem i tym jak
chowała głowę w piasek. A najbardziej denerwowało mnie to, że potrafiła się do
swojej rodzonej siostry odwrócić plecami. Później jednak jej zachowanie i cała
reszta po prostu wprawiły mnie w taką irytację, że miałam ochotę zabrać miecz
Jude i urwać jej głowę. Więc jak widzicie, „Okrutny książę” wzbudza emocje! Chciałabym wam tu wypisać wszystko za co nie
cierpię tej jednej z sióstr, ale chyba za wiele bym wam zdradziła, ale jej
nienawidzę i życzę jej jak najgorzej w następnych częściach. Po prostu.
A co do drugiej z sióstr, to do niej akurat nie mam naprawdę nic. Jak
dla mnie była siostrą, jaką powinna. Nie idealna, bo wiadomo, że takich nie ma,
ale kiedy Jude jej potrzebowała, ta się od niej nie odwróciła plecami i się jej
nie wyrzekła.
Myślałam, że nie bardzo będę wiedziała co napisać, a tu jednak
napisałam dużo, chyba. Czas więc na krótkie podsumowanie!
Czy polecam?
Tak, jeśli lubicie świat magiczny, elfy i ich zagrywki to będzie to
coś niewątpliwie dla was. „Okrutny książę”
to lektura napisana przyjemnym językiem, zabawna, pełna magii i magicznych
stworzonek, gdzie pewna śmiertelniczka musi walczyć o swoje miejsce. Była to
naprawdę fajna historyjka, choć na początku mi zabrakło w niej kawałka czegoś
zawrotnego, ale na szczęście później to dostałam, bo inaczej mogłabym całkiem
skreślić książkę.
Pamiętajcie, że to co napisałam, to jest tylko moje zdanie, więc dla
was może to być od pierwszych stron porywająca i zapierająca dech w piersi
historia. Każdy wszystko odbiera na swój indywidualny sposób i właśnie dlatego
jesteśmy kimś wyjątkowym.
Najlepiej będzie, jeśli sami po nią sięgniecie i przekonacie się czy
dacie się porwać elfom, tak jak większość czytelników.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Tym razem, nie moja tematyka. 😊
OdpowiedzUsuńWiesz, ja się zatrzymałam i wrócę do tej ksiązki. Liczę, że serio mnie zaciekawi. Ale pewnie będe miała podobną opinię.
OdpowiedzUsuńMoje tematy, choć to na co zwróciłaś uwagę z lekka mnie niepokoi. Ale i tak chyba sprawdzę jak będzie ze mną. ;)
OdpowiedzUsuń