01 października 2018

49. "Okrutny książę" ~ Holly Black

Tytuł: Okrutny książę
Tytuł oryginału:The Cruel Prince
Autor: Holly Black
Data wydania: 19 września 2018
Wydawnictwo: Jaguar

Krwawa zbrodnia na zawsze odmienia los trzech sióstr. Zostają porwane do świata elfów, bajecznego Elysium. Upływa dziesięć lat; Jude pragnie za wszelką cenę odnaleźć swoje miejsce w krainie elfów – lecz dumni elfowie gardzą śmiertelniczką, a wzgardliwszy od innych jest książę Cardan, najmłodszy i najokrutniejszy z potomków Najwyższego Króla.
By zdobyć pozycję na Dworze, musi rzucić Cardanowi wyzwanie – a następnie ponieść konsekwencje.
Jude poznaje labirynt intryg i ułudy, odkrywa własną przebiegłość i to, że zdolna jest zadać ból a nawet śmierć. Gdy za sprawą zdradzieckich knowań elkowym dworom zagraża niebezpieczeństwo pogrążenia się w chaosie krwawej wojny, Jude gotowa jest narazić życie, by ocalić siostry i Królestwo.
Pierwsza część trylogii o podstępach i żądzy władzy, czarach i magii – razem z Jude odkrywamy misterną sieć elkowych intryg.

Okrutny książę” to książka, o której było wyjątkowo głośno jeszcze zanim wyszła w Polsce i byłam bardzo ciekawa dlaczego wszyscy tak bardzo tę pozycję zachwalają, więc kiedy już dostałam ją w swoje ręce, zaczęłam mieć wątpliwości. Oczywiście chciałam przeczytać ją jak najszybciej, skoro tak wiele zachwytów na jej temat słyszałam, ale z drugiej strony bałam się, że nie podzielę zdania większości. Już wam mówię czy rzeczywiście tak było.

Jude jest śmiertelniczką, która trafiła do świata elfów wraz ze swoimi siostrami i jest jej się ciężko zaaklimatyzować przez to, że inni mieszkańcy tego świata jej to utrudniają, bo nie jest taka jak oni – czego ona osobiście pragnie. Za wszelką cenę chciałaby zostać tam zaakceptowana, ale idzie jej z tym coraz gorzej, kiedy zadziera z księciem Cardanem i resztą jego paczki. Nie potrafi się poddać, czego niewątpliwie chciałby książę i jedyne do czego jest zdolna, to ciągle iść w zaparte i im pokazać, że nie jest wcale słabą śmiertelniczką, jak wszyscy inni o niej myślą.
Niewątpliwie dziewczyna żyje w strachu i ma co do tego powody, ale jest na tyle zawzięta, by nie pokazać tego po sobie, za co ma ogromny plus, bo niejedna na jej miejscu raczej by drżała niż jeszcze dodatkowo zadzierała brodę, co ona robi. I choć strach to częsta emocja, nie powstrzymuje jej przed utarczkami z elfową śmietanką. Pragnie pokazać elfom, że jej nie złamią, choć mają nad nią ogromną przewagę. I brawa dla niej, że rzeczywiście jej się to udaje, że wcale nie jest taką zwyczajną śmiertelniczką, która da im się łatwo zastraszyć, bo są pozaziemskimi istotami władającymi magią. Nawet jej siostra wielokrotnie próbuje ją przekonać by sobie odpuściła, ale Jude nie potrafi. I tutaj chyba już zostanę, jeśli chodzi o główną bohaterkę, bo prawdę mówiąc, nie wiem co mogę jeszcze tu dodać, a za wiele zdradzać też bym nie chciała.

Jeśli chodzi o całość historii, spróbuję pisać po kolei i w miarę składnie.
Chciałabym powiedzieć, że nie mam się do czego przeczepić, ale niestety jednak mam. Nie powiem wam na pewno, że ta książka jest zła, bo nie jest. Jest dobra, napisana przyjemnym językiem i wiadomo, że wiele osób lubi magię i świat elfów, coś wykraczającego poza zwykłe książki. Wykreowany elfowy świat jest bez wątpienia niesamowity i magiczny, widać także, że dobrze przemyślany. Nie jest to świat zerżnięty z innych magicznych historii, bo autorka stworzyła coś własnego i niepowtarzalnego – bynajmniej ja się nie spotkałam z taką kreacją magicznej krainy. Pozwala nam się z nim zapoznać w chyba z największy z możliwych sposobów. Opisuje nam o magicznych owocach i o ich skutkach jakie mają na elfy, a także na śmiertelników. Mamy trucizny, więcej pozaziemskich istot niż tylko elfy. No świat niesamowity i gdyby nie ich podejście do śmiertelników to na pewno chciałabym się tam udać na zaczarowanym kucyku – też takie występują!
I w tym miejscu musi powstać to nieprzyjemne ale. Wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, biorąc pod uwagę to jak wiele jest zachwytów nad tą książką. Ja nie należę do tych osób dlatego, że przez bardzo długi czas tam się niewiele działo. Naprawdę. Jedyne akcje jakie miałam to utarczki Jude z elfami. Owszem, niekiedy ich zagrywki były zabawne, a momentami już mniej i więcej zdradzać nie będę, bo musicie sami się przekonać do czego są zdolne nienawidzące elfy, a także Jude, której poddanie się jest ostatnią rzeczą na liście. Brakowało mi tam ciekawej akcji, intryg, tajemnic. Dopiero po przeczytaniu ponad dwustu stron dla mnie zaczęło się tam coś dopiero dziać.
Powiem wam jednak, że w moich oczach to właśnie te ostatnie strony uratowały książkę i moje zdanie na jej temat. Niewątpliwie coś się tam zadziało i tego akurat się nie spodziewałam, a jeśli mnie troszkę znacie, to wiecie, że takie nieprzewidywalne zwroty akcji lubię. Potem zaczęło się snucie planów, tajemnice i na sam koniec także dostałam coś, co nie było w pierwotnym planie, więc tak!

Nie chcę was tą opinią zrazić do tej książki, bo jak napisałam już, nie jest ona zła. Nie to chcę powiedzieć. Jest ona dobra. Nie najlepsza, ale dobra. Sam pomysł, kreacja postaci i świata magicznego, nie mam tu się do czego przyczepić. Jedynie brak tej akcji, czegoś ciekawego na wstępie, tego mi tu tylko brakowało, ale w drugiej części już to dostałam, więc zawiedziona nie jestem. Może liczyłam na coś lepszego z uwagi na taki rozgłos, ale mimo wszystko nie jest źle.
Zanim skończę, muszę coś dodać. Po prostu muszę, bo nie mogę się powstrzymać. I chodzi tu o jedną z sióstr Jude, ale nie zdradzę wam którą. Powiem wam tylko, że początkowo mnie irytowała swoim zachowaniem i tym jak chowała głowę w piasek. A najbardziej denerwowało mnie to, że potrafiła się do swojej rodzonej siostry odwrócić plecami. Później jednak jej zachowanie i cała reszta po prostu wprawiły mnie w taką irytację, że miałam ochotę zabrać miecz Jude i urwać jej głowę. Więc jak widzicie, „Okrutny książę” wzbudza emocje! Chciałabym wam tu wypisać wszystko za co nie cierpię tej jednej z sióstr, ale chyba za wiele bym wam zdradziła, ale jej nienawidzę i życzę jej jak najgorzej w następnych częściach. Po prostu.
A co do drugiej z sióstr, to do niej akurat nie mam naprawdę nic. Jak dla mnie była siostrą, jaką powinna. Nie idealna, bo wiadomo, że takich nie ma, ale kiedy Jude jej potrzebowała, ta się od niej nie odwróciła plecami i się jej nie wyrzekła.

Myślałam, że nie bardzo będę wiedziała co napisać, a tu jednak napisałam dużo, chyba. Czas więc na krótkie podsumowanie!
Czy polecam?
Tak, jeśli lubicie świat magiczny, elfy i ich zagrywki to będzie to coś niewątpliwie dla was. „Okrutny książę” to lektura napisana przyjemnym językiem, zabawna, pełna magii i magicznych stworzonek, gdzie pewna śmiertelniczka musi walczyć o swoje miejsce. Była to naprawdę fajna historyjka, choć na początku mi zabrakło w niej kawałka czegoś zawrotnego, ale na szczęście później to dostałam, bo inaczej mogłabym całkiem skreślić książkę.

Pamiętajcie, że to co napisałam, to jest tylko moje zdanie, więc dla was może to być od pierwszych stron porywająca i zapierająca dech w piersi historia. Każdy wszystko odbiera na swój indywidualny sposób i właśnie dlatego jesteśmy kimś wyjątkowym.
Najlepiej będzie, jeśli sami po nią sięgniecie i przekonacie się czy dacie się porwać elfom, tak jak większość czytelników.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

3 komentarze:

  1. Wiesz, ja się zatrzymałam i wrócę do tej ksiązki. Liczę, że serio mnie zaciekawi. Ale pewnie będe miała podobną opinię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje tematy, choć to na co zwróciłaś uwagę z lekka mnie niepokoi. Ale i tak chyba sprawdzę jak będzie ze mną. ;)

    OdpowiedzUsuń