
Tytuł oryginału: „Ryan’s Bed”
Autor: Tijan
Data wydania: 28 września 2018
Wydawnictwo: Kobiece
Kiedy ojciec
Mackenzie dostaje awans, cała rodzina się przeprowadza. Teraz dziewczyna będzie
musiała skończyć liceum w nowym mieście.
Niedługo po
przeprowadzce dochodzi do tragedii i właśnie Mackenzie jest pierwszą osobą,
która trafia na miejsce zdarzenia. Kilka godzin później dziewczyna ma spędzić
resztę tej dramatycznej nocy w domu całkowicie obcych ludzi.
Trafia do
pokoju zupełnie nieznanego chłopaka Ryana i nawet kiedy orientuje się, że to
nie tutaj miała nocować, nie odchodzi. Wprost przeciwnie – chce zostać w tym
miejscu na zawsze, a przynajmniej tak długo, jak Ryan jej pozwoli.
Źródło opisu: okładka książki.
Jest to moje
pierwsze spotkanie z Tijan, więc nie wiedziałam czego się spodziewać po
książce, ale zanim po nią sięgnęłam widziałam już trochę opinii. Słyszałam, że
początek nie zachwyca, ale później wręcz przeciwnie. Myślę, że właśnie dzięki
temu odebrałam tę książkę w sposób, w jaki ją odebrałam. Nie miałam wyrobionego
zdania, a opinie innych sprawiły, że nie nastawiałam się na książkową petardę i
podeszłam do lektury z leciutką rezerwą.
Świat
Mackenzie nagle się rozpada, kiedy odnajduje swoją siostrę bliźniaczkę, która
postanowiła odebrać sobie życie. To odmienia nie tylko ją, ale także
pozostałych członków jej rodziny, którzy postanawiają sobie poradzić z tą
tragedią na własny sposób, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że metoda
jaką wybrali by walczyć z żałobą może zranić ich bliskich.
Główną
bohaterkę poznajemy już jako osobę, którą staje się po śmierci siostry i myślę,
że ta tragedia dotknęła najbardziej właśnie ją. A może dlatego tak myślę, bo to
na niej skupia się historia. Widzimy już ją jako osobę złamaną, dotkniętą przez
los i obserwujemy jak próbuje radzić sobie z żałobą, jak staje się zamknięta.
Jest osobą, która codziennie przy spoglądaniu w lustro przestaje widzieć
siebie, a widzi siostrę, która popełniła samobójstwo.
A jedyną
osobą, u której boku znajduje ukojenie jest Ryan Jensen, do którego łóżka
trafia przez zupełny przypadek. I od tamtej pory między tą dwójką zaczyna dziać
się coś, czego nawet sama Mackenzie nie potrafi zrozumieć.
Zdradzę wam
jeszcze maleńki sekrecik. Momentami ta dziewczyna wprawiła mnie w ogromną dumę
za swoje postępowanie i podziwiałam ją za to jak w niektórych sytuacjach
potrafi zawalczyć, ale tylko tyle wam zdradzę – choć chciałabym więcej.
Wiecie co?
Mam naprawdę problem z poskładaniem myśli po przeczytaniu tej książki i mam
nadzieję, że ta opinia brzmi i będzie brzmieć w miarę składnie.
Jak
napisałam już wcześniej, podeszłam do tej lektury z lekką rezerwą. Byłam
przygotowana na to, że od początku może nie zachwycać. I choć może zbyt wiele
się początkowo nie działo, akcja nie zapierała tchu w piersiach, to mimo
wszystko ciężko było mi się oderwać od tej książki. Obserwowałam jak Mackenzie
próbuje zagłuszyć swój ból po utracie siostry, jak zmaga się z tęsknotą za
swoją bliźniaczką i byłam bardzo ciekawa jak to wszystko się rozwiąże, do czego
doprowadzi ją żałoba – ją i jej rodzinę. Bałam się, że strata tak bliskiej
osoby ją w końcu zmiażdży, ale miałam jednocześnie nadzieję, że ta więź, która
połączyła ją z Ryanem w jakiś sposób jej pomoże.
Jest to
literatura młodzieżowa, owszem, ale nie jest to ten typ, przy którym się dobrze
bawimy i możemy pośmiać. Tak, momentami było zabawnie, ale „Pozwól mi zostać” nie opowiada o
nastolatkach, których największym problemem jest brak pieniędzy na najnowszy
telefon. Ta książka opowiada o stracie, o żałobie i o tym, co to wszystko może
zrobić z człowiekiem, jak ciężko się pozbierać i pokazuje nam, że czas nie
leczy ran. One powoli znikają, ale blizny w nas pozostaną na zawsze. Myślę, że
nie jest to lektura kierowana jedynie do młodzieży.
Tak jak na
początku obserwujemy zmagania Mackenzie z żałobą i naprawdę niewiele innego
poza tym się dzieje, tak później autorka nagle wszystko obraca i akcja nabiera
obrotu. Dodatkowo na sam koniec autorka rzuciła bombę, która wbiła mnie w
miejsce. Nie spodziewałam się tego co przeczytałam w ostatnim zdaniu.
Dosłownie! A wiecie, że ja uwielbiam takie historie i właśnie wtedy „Pozwól mi zostać” skradła resztki mojego
serca.
Czy polecam?
Skłamałabym jeśli powiedziałabym, że nie. Oczywiście, że ją polecam! I to całą
sobą. O ile szukacie młodzieżówki, która jest czymś więcej niż tylko lekturą na
rozluźnienie.
Znacie to
uczucie, kiedy do końca książki zostaje wam kilka stron i przewracacie kartkę
ze strachem, że zobaczycie „Podziękowania”
zamiast kolejnego rozdziału. Gdy oddychasz z ulgą, kiedy okazuje się, że masz
jeszcze trochę więcej świetnej historii? A w momencie, kiedy rzeczywiście
nadchodzi ten koniec czujesz szczęście, a jednocześnie smutek, bo chcesz
więcej. Ja doświadczyłam tego właśnie
podczas tej lektury.
Jest to
naprawdę wspaniała historia. Jedna z lepszych jakie czytałam do tej pory.
Główna bohaterka jest bardzo zagubiona i jesteśmy jej towarzyszami w podróży,
która ma pozwolić jej odnaleźć na nowo elementy układanki, która rozsypała się
po śmierci siostry. Zastanawiamy się co tak naprawdę połączyło ją i Ryana
tamtej nocy, gdy weszła do jego łóżka i jednocześnie cieszymy się, że ma kogoś
takiego jak on, bo choć się nie znają, chłopak okazuje jej niesamowite
wsparcie, którego ona w tamtej chwili naprawdę potrzebuje. Jest jej rycerzem na
białym koniu i skradnie chyba niejedno serce czytelniczki. Choć Ryan także ma
swoje powody, by trwać przy Mackenzie, ale tego dowiecie się już, jak tę
historię przeczytacie.
Bo musicie!
Naprawdę musicie! „Pozwól mi zostać”
wywołała we mnie huśtawkę różnych emocji. Czasami było zabawnie, jak mówiłam,
ale momentami także czułam i słyszałam jak mocno dudni mi serce, zwłaszcza przy
końcowych scenach.
„Pozwól mi zostać” to historia smutna, a
zarazem piękna. I myślę, że na tym już skończę, bo dla mnie te dwa słowa
idealnie tę książkę opisują.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Recenzje tej książki ,które czytałam, są tak skrajne różnie, że chyba muszę sama się przekonać, co sądzę o tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńNie mówię zdecydowanie nie, ale w wolnym czasie, kiedy książki nie będą zalegać w kolejce może się skusze.
OdpowiedzUsuńBardzo emocjonalnie reaguje na takie książki, wiec z pewnością bardzo mnie poruszy!
OdpowiedzUsuń