21 października 2018

54. "Tylko dla ciebie" ~ Vi Keeland

Tytuł: Tylko dla ciebie
Tytuł oryginału: Made for You: A Cole Nover
Autor: Vi Keeland
Data wydania: 12 września 2018
Wydawnictwo: Kobiece

To miał być wakacyjny flirt z pięknym nieznajomym w raju, ale dla Sydney okazał się czymś więcej. Ona i Jack spotkają się ponownie i tym razem będą próbowali zbudować coś trwałego.
Jednak życie pisze własne scenariusze i Sydney otrzymuje propozycję zawodową, którą trudno będzie jej odrzucić. Dziewczyna wyruszy w trasę koncertową ze znanym zespołem rockowym. Będzie tam ktoś, kto zwróci na nią szczególną uwagę.
Kiedy niespodziewana tragedia wstrząśnie życiem Jacka, mężczyzna będzie potrzebował ukochanej bardziej niż dotychczas.
Źródło opisu: okładka książki.

Tylko twój” przeczytałam w ostatnich dniach lipca i jak tylko dowiedziałam się, że będzie kolejny tom i jak tylko zapoznałam się z opisem – jeszcze w oryginale – mój umysł zaczął szaleć i widziałam wiele, wiele scenariuszy tej części. Bałam się jej panicznie. Może dlatego, że mamy wzmiankę o kimś drugim, a miałam już do czynienia z podobnym przypadkiem i… lepiej nie mówić. Dlatego, kiedy tylko poznałam datę polskiej premiery, odliczałam do niej dni. A gdy książka trafiła już w moje ręce, to pewnie się możecie domyślić. Jednocześnie się cieszyłam i się bałam.
Słusznie czy nie słusznie? Do końca zdradzić wam tego nie mogę.

Tak jak pisałam w przypadku opinii „Tylko twój”, bohaterowie to proste postaci, bez wielkich bagaży emocjonalnych na swoich barkach. Jack jest apodyktyczny we wszystkich dziedzinach życia, nawet w sprawie Sydney, która jest prostą, skromną kobietą marzącą o muzycznej karierze z przyjaciółką u boku. I jak dowiadujemy się z opisu, dostaje swoją szansę. Ma wyruszyć w tourne wraz ze znanym zespołem. I właśnie tu zaczynają się schody.
Syd i Jack rozpoczęli budowę swojego związku, zaczynają w tym tak naprawdę raczkować, kiedy nagle zostają postawieni przed wielką próbą. Będzie dzielić ich wielka odległość przez kilka miesięcy, a jak wiadomo, wiele związków z tego powodu się rozpada, bo nie wytrzymują tej próby. Biorąc pod uwagę to, że para ma za sobą niewielki staż, obok Sydney kręci się mężczyzna, który ewidentnie żywi do niej uczucia, a na Jacka ma ochotę jedna z jego pracownic, nie będzie to lekka rozłąka.

Powiem wam w skrócie: ta książka tylko wzmocniła moją miłość do historii tej dwójki. Jack i Syd nie mieli lekko, bo  przez kilka miesięcy miały ich dzielić setki, jak nie tysiące, kilometrów, ale zamierzali podtrzymać ten związek. To właśnie wokół tego kręciła się cała fabuła i mi się osobiście to podobało. Dostaliśmy wątek, który miał być początkiem i końcem tej historii. Tak jak w „Tylko twój” para nie musiała się mierzyć z wieloma przeszkodami, tak teraz autorka postawiła przed nimi niezłe wyzwanie. I naprawdę podobało mi się to, jak wszystko zostało pokazane i pokierowane.
Jak już wspominałam, główni bohaterowie nie byli długo razem, zanim się okazało, że Syd musi wyjechać. A jednak byli zdeterminowani te kilka miesięcy przetrwać. Mieli z góry ustalone wizyty, codzienne rozmowy i jeden cel: po skończeniu trasy Sydney wraca do domu, do Jacka. Ogromny plus za to, że między tą dwójką nie było tajemnic. Wiedzieli, że ta odległość ich może zniszczyć bardzo szybko i za wszelką cenę nie zamierzali do tego dopuścić, a co za tym idzie, szczerość w ich związku była bardzo ważna. Nawet jeśli nieprzyjemna.

Ciężko mi jest pisać, bo najchętniej wyrzuciłabym z siebie wszystkie wydarzenia z tej książki, by wam przybliżyć powód, dla którego mi się podobała i to bardziej niż poprzedni tom. Myślę, że to dlatego, że w niej więcej się działo. Było więcej akcji, choć nie jest to obszerna lektura. Nie raz się przy niej śmiałam, ale były także chwile, kiedy ze strachem przewracałam poprzednie strony, bo nie wiedziałam co się tam wydarzy.
Oprócz adoratora u boku Sydney mieliśmy również inne sytuacje, które dodawały tej historii tego czegoś. Sprawiały, że nie była nudna. Wybitna powieść, która przebija się nad wszystkimi innymi to nie jest, nie jest też idealna, ale mimo wszystko z jej czytania miałam wiele, wiele przyjemności. Zwłaszcza wtedy, gdy byłam świadkiem jaki Jack wobec Sydney jest troskliwy. To facet, który jest gotów żyć bez niej, byle tylko zapewnić jej bezpieczeństwo. I to są jego słowa. Zdarzało się, że podejmował decyzje za nią, ale nie po to by ją stłamsić. Chodziło o jej szczęście i bezpieczeństwo. I wiecie co najbardziej mi się podobało w tym facecie, a także w tej książce? Jack naprawdę zaryzykował, że może stracić Sydney. Wprowadził w jej życie pewne zmiany, byle była bezpieczna, ale powiedział jej o tym dopiero po fakcie, kiedy sprawa była już przesądzona. Miał jednak na uwadze to, że w życiu trzeba iść na pewne kompromisy i skoro postawił Syd w takiej a nie innej sytuacji, on także coś zmienił. I mam nadzieję, że rozumiecie co chcę wam powiedzieć przez to ogólnikowe pisanie, ale naprawdę wolałabym tutaj nie dawać spojlerów.

Czy polecam?
No cóż. Tak, tak i jeszcze raz tak!
Nie jest to literatura ambitna, z której wyniesiecie jakieś ważne wnioski i odmienicie dzięki niej swoje życie, ale jest to książka, która została napisania w przyjemnym stylu, lekkim piórem i nie jest przede wszystkim nudna. Jeśli się postaracie, spokojnie będzie to lektura na jeden wieczór. Historię Jacka i Sydney na pewno zapamiętam na dłużej. To bohaterowie, którzy mi pokazali, że można trwać u swojego boku bez bezsensownych dram, byle tylko chcieć i być ze sobą szczerym, byle się kochać. Pokazali, że dla drugiej osoby jesteśmy w stanie zrezygnować z pewnych rzeczy, a nawet zaryzykować, że ją stracimy, byle tylko nic jej nie groziło.
Jeżeli szukacie książki z tej tematyki, która nie będzie nudna, ale przyjemna, z poczuciem humoru i z bohaterem, który na każdym kroku będzie kradł wasze serce? To zdecydowanie powinniście sięgnąć po tę serię.
Choć pamiętajcie, że to tylko moje indywidualne zdanie. Każdy może ją odebrać w inny sposób.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

1 komentarz: