18 grudnia 2020

201. "Zablokowany rzut" ~ Kennedy Ryan

Tytuł:Zablokowany rzut

Tytuł oryginalny:Block Shot

Autor: Kennedy Ryan

Data wydania: 16 września 2020

Wydawnictwo: Papierówka

 

JARED

Byłbym milionerem, gdybym dostawał dolara za każdym razem, gdy przez Banner Morales moje serce na chwilę zastyga… To serce, które – jak twierdzi większość ludzi – jest zamarznięte na kamień. Jej gniew burzy moją krew, a każde piorunujące spojrzenie sprawia, że… No cóż, możecie się domyślić. Gdybym dostawał dolara zawsze, gdy ktoś się nią zachwyca, byłbym bogatszy o kolejny milion. Odnoszę sukcesy jako agent sportowy, ponieważ zakładam, że słowo „nie” nie oznacza odmowy, a jedynie potrzebę zastanowienia się nad moją propozycją. Mówi się, że ludzie nie zawsze dostają to, czego chcą, ale według mnie oni po prostu nie wiedzą, jak dobrze rozegrać sprawę. Sztuczka polega na tym, by pozwolić innym wykonać ruch.

Weźmy taką Banner. Wydaje się jej, że wygrywa, a w rzeczywistości? Ona nawet nie wie, jak się gra.

 

BANNER

Gdybym dostawała dolara za każdym razem, kiedy Jared Foster złamał mi serce, miałabym dokładnie jednego dolara. Jedna noc. Jedna totalna porażka. Jeden dolar… I tyle mi wystarczy. Odniosłam sukces w branży zdominowanej przez mężczyzn. Wszystko, co oni potrafią, zrobiłam lepiej. To ja rozdaję karty i blokuję ich rzuty, gdy sytuacja tego wymaga.

A Jared? Ma czelność myśleć, że dostanie drugą szansę… Zapomnij, koleś! Klapnij sobie, odetchnij głęboko i weź na wstrzymanie, bo postanowiłam cię ignorować… choć jesteś mężczyzną utkanym z moich fantazji i pożądania.

Źródło opisu: okładka książki.

 

Nie mogłam się doczekać, aż zostanie wydany kolejny tom serii „Obręcze”. Poprzednia część, czyli „Ryzykowny rzut”, wywoła na mnie naprawdę bardzo pozytywne wrażenia i była to jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję czytać. Po „Zablokowany rzut” sięgnęłam tak naprawdę w ciemno, nie czytałam opisu, bo po prostu wiedziałam, że chcę ją przeczytać i miałam nadzieję, że tym razem Kennedy Ryan również mnie zachwyci. A jednocześnie się bałam, że moje oczekiwania będą zbyt wysokie i tylko się rozczaruję.

Przyznam, że na początku troszkę kręciłam nosem, na to co się wydarzyło w młodzieńczych latach głównych bohaterów, ale rozumiem, że tak po prostu musiało być. I powiem wam, że gdybym miała wskazać, która część z tej serii była lepsza, to chyba bym nie potrafiła. Ta autorka potrafi tworzyć historie i chwycić czytelnika za serce. Od razu powiem, że „Ryzykowny rzut” był dużo łatwiejszy, niż „Zablokowany rzut”. Pierwsza część poruszała dość trudne momenty i czytałam ją powoli. Natomiast historię Jareda i Banner czytało mi się lżej, przyjemniej i szybciej. Choć wywołała mocniejsze bicie serca, ale również mój uśmiech. A przede wszystkim, to jest naprawdę bardzo dobra książka i już teraz mogę wam powiedzieć, że polecam. Zdecydowanie polecam.

Kennedy Ryan może i porusza tu lżejsze tematy, niż w historii Augusta i Iris, ale niemniej istotne. W tej opowieści przedstawia kobiecą siłę i stworzyła silną postać kobiecą. A przede wszystkim pokazała, że to, jaki rozmiar jest na metce naszych ubrań, nie ma znaczenia. Tak naprawdę w książkach rzadko się spotyka bohaterkę, która nie jest idealnie smukła. Banner to kobieta, która nosi rozmiar L i zawsze miała większe kształty. Niestety w młodości spotkała się z tego powodu z przykrościami i podburzyło to jej pewność siebie. Zaczęła pracować nad swoim ciałem, ale nigdy nie zyskała figury modelki. Jak sama to określała, była dziewczyną o rozmiarze L w mieście samych esek. I wiecie co było w tym najlepsze? Że nauczyła się z tym żyć. Że nauczyła się z tego cieszyć, czuła się z tego dumna, choć musiała pokonać kawał drogi. Właśnie w tej powieści autorka pokazuje, że każdy jest piękny, nie ważne, czy szczupły czy ma trochę więcej ciała.

Natomiast Jared skradł mi serce totalnie. Był dupkiem, to pewne. Sam się z tym nie krył i nie ukrywał, że nie ma wyrzutów sumienia, a jego serce jest z kamienia. Brał, czego chciał, bez patrzenia na konsekwencje. A chciał Banner, która jednak nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Jednak jego postawa w stosunku do tej kobiety, w późniejszych rozdziałach, gdy nieco bardziej zrozumiał swoje uczucia, tym mnie naprawdę kupił. Oraz to, jak podchodził do kwestii jej dodatkowych kilogramów, w ogóle jej osoby, to też mnie w nim urzekło. I mimo, iż Banner nie miała figury modelki, to sądzę, że Jared czuł do niej większe pożądanie niż niejeden główny bohater ze znanych nam romansów.

 

W „Zablokowany rzut” mamy motyw drugiej szansy, a także hate-love. I pojawia się tu kilka tematów, które Kennedy chce poruszyć, jak pewność siebie, samoakceptacja. Przedstawia też jak wygląda życie kobiet w pracy zdominowanej przez mężczyzn i że nie jest to łatwe, ale zrównanie się z nimi, a nawet pokonanie ich, jest możliwe. I pokazuje to wszystko w przemyślany sposób, każdemu wątkowi poświęca czas i go rozwija. Wszystko w tej historii ma swój początek, a także koniec. Po prostu widać, że Kennedy umie tworzyć historie i robi to dobrze.

Bardzo podobało mi się też to, jak przedstawiła relację pomiędzy bohaterami. Pożądanie pojawia się bardzo szybko, nawet jeśli niechciane, jest namacalne i iskrzy między nimi. Jednak to, co mnie urzekło to to, że potrafili walczyć o swoje uczucia. Nie był to schematyczny romans, gdzie wiesz, co zaraz się wydarzy. Ja tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać niemalże do samego końca.  Mamy wgląd w uczucia obojga bohaterów, bo jest zarówno perspektywa Banner jak i Jareda. I mimo zyskania drugiej szansy od losu, muszą pokonać pewne przeszkody, by być razem. Przeszkody, które będą też sprawdzianem dla ich uczuć.

 

Jak już powiedziałam, naprawdę wam polecam tę książkę. Jest po prostu cudowna, czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, emocji też nie zabraknie. Ani rozpalonych policzków. Na pewno zapadnie w mojej pamięci na długo, tak jak jest to w przypadku „Ryzykowny rzut”. I czuję niedosyt po przeczytaniu ostatniego zdania, wiec mam nadzieję, że kiedyś wydawnictwo zdecyduje się wydać ten dodatkowy epilog (w przypadku obu części, ja naprawdę czekam!). Nie wiem czy udało mi się was przekonać do sięgnięcia po tę książkę, ale mam nadzieję, że tak, bo naprawdę warto. Jest to świetny romans napisany ze smakiem, nie jest typowy. I ja już wiem, że kiedy tylko wyjdzie kolejna książka Kennedy Ryan, sięgnę po nią w ciemno.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz