
Tytuł oryginału: „The list that changed my life”
Autor: Olivia Beirne
Data wydania: 20 maja 2020
Wydawnictwo: Albatros
Georgia przepada za: winem, oglądaniem telewizji na kanapie i
tworzeniem rysunków. Nie znosi za to: wysokości, organizowania ślubu szefowej
ani zaglądania na swoje konto bankowe. A nade wszystko nie znosi ryzyka. I
zmian.
Zupełnie inaczej niż jej siostra – odważna i rozsądna Amy. Kiedy Amy
orientuje się, że nie będzie w stanie dokończyć swojej Listy-Rzeczy-Do-Zrobienia-Przed-30-tką, prosi Georgię o pomoc. A
ona nie może odmówić.
Georgia ma tylko kilka miesięcy, aby nauczyć się brać życie za rogi. I
wprowadzić w nie trochę szaleństwa. Zaczyna się od randki z Tindera, po której
następuje lawina nieprzewidzialnych zdarzeń…
Źródło opisu: okładka
książki.
Wiedziałam, że zdecyduję się na tę książkę, jak tylko zobaczyłam jej
zapowiedź. I nie można ukryć, że bardzo szybko stało się o niej bardzo głośno.
Wszyscy ją zachwalali, czytałam bądź słyszałam same pozytywne opinie i tym
bardziej jej byłam ciekawa. I w końcu po nią sięgnęłam, a teraz jestem po
lekturze i mogę śmiało powiedzieć, że słusznie czytelnicy ją polecają. „Lista, która zmieniła moje życie” to
bardzo zabawna komedia z romansem, powiedziałabym, że w tle. Jako miłośniczka
romansów jestem trochę nienasycona, bo jak dla mnie mogłoby być tego więcej,
ale nie patrzę na to pod kątem minusów, bo wiem, że autorka nie na tej stronie
chciała się skupić w swojej powieści, dzięki czemu udało jej się stworzyć
historię z poczuciem humoru, ale też trochę chwytającą za serce, a przede
wszystkim mi zapewniła mocniejsze bicie serca i ból żołądka, bo nie udało mi
się spokojnie czytać tego, co tam się działo.
Georgia jest uzdolniona, ale trochę nieporadna życiowo, więc jej
siostra Amy przychodzi jej z pomocą i tworzy dla niej listę, która rzeczywiście
zmienia jej życie. Główna bohaterka czasami w swoim myśleniu jest głupiutka,
ale dodaje to książce na pewno uroku i przede wszystkim humoru, bo nie da się tego
czytać bez uśmiechu na ustach. Nie mogę jednak nie wspomnieć, że były chwile,
kiedy Georgia mnie denerwowała swoim podejściem do pewnego dżentelmena, o
którym wam nic nie zdradzę, bo nie od razu on się pojawia w książce i mam
nadzieję, że czytając, będziecie mieli tyle samo przyjemności z odkrywania jego
postaci, co ja. Powiem wam jednak, że to bardzo dobra, pozytywna postać. Wracając
jednak, miałam ochotę potrząsnąć naszą główną bohaterką za to, jak się
zachowywała w stosunku do niego, chociaż Amy (siostrą Georgii) też miałam
ochotę trochę szarpnąć.
Olivia wplata w tę historię chorobę i skupia się nieco właśnie na tym,
ale przede wszystkim uwaga jest skierowana na samą Georgie i na to, jakie
zmiany w niej zachodzą, jak jej życie się zmienia. I to wszystko, plus
oczywiście romans, tworzyły fajną całość, którą czytało się z przyjemnością,
ale też bardzo szybko, a ilości przeczytanych stron w ogóle nie odczuwałam, gdy
już na dobre się wkręciłam.
Jeśli szukacie czegoś luźnego, przy czym spędzicie przyjemnie czas, co
was odpręży i rozbawi, to polecam wam naprawdę „Listę, która zmieniła moja życie”, a także poprzedni tom z serii „Mała czarna” czyli : „Współlokatorzy”. Te dwie książki na lato
są idealne i nie mogę się doczekać, aż ten cykl się powiększy o jakieś nowe
książki, po które sięgnę na pewno! Więc jeśli się jeszcze nie zdecydowaliście
na tę książkę, to mam nadzieję, że moja opinia wam pomogła podjąć decyzję, bo
moim zdaniem naprawdę warto. Jest to historia warta zapoznania. Zabawna i
luźna, ale momentami też nieco ściska za serduszko.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Mam coraz większą ochotę sięgnąć po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuń