10 czerwca 2020

154. "Współlokatorzy" ~ Beth O'Leary

Tytuł:Współlokatorzy
Tytuł oryginału:The Flatshare
Autor: Beth O’Leary
Data wydania: 15 maja 2019 (I wydanie) 20 maja 2020 (II wydanie)
Wydawnictwo: Albatros

Po bolesnym rozstaniu z chłopakiem Tiffy  potrzebuje mieszkania. Taniego. I szybko.
Leon potrzebuje gotówki, bo praca na nocne zmiany niespecjalnie przekłada się na grubość jego portfela. Postanawia podnająć pokój. Ale jest jeden problem…
Ich znajomi sądzą, że to zwariowany pomysł, że zamieszkać razem i dzielić jedno łóżko… Ale układ jest prostu. Kiedy Tiffy będzie w pracy, mieszkanie będzie należeć do Leona. Nocami i w weekendy będzie je miała dla siebie. Nigdy więc nawet się nie spotkają.
Kiedy jednak zaczynają pisać do siebie karteczki, gotować dla siebie jedzenie, doradzać w kwestiach sercowych i poznawać swoje tajemnice, stają się coraz bliżsi…
Tyle tylko, że nigdy się nie widzieli.
Źródło opisu: okładka książki.

O tej książce słyszałam naprawdę wiele w momencie, kiedy została wydana po raz pierwszy i zawsze sobie obiecywałam, że ją przeczytam. A potem zapominałam dodać jej do koszyka przy zakupach albo na listę książkowych życzeń i później żałowałam. Gdy zobaczyłam, że będzie jej ponowna premiera, ale w nowej oprawie to wiedziałam, że nie mogę tej szansy zmarnować. W końcu tak wiele osób ją polecało. I wiecie co? Ani trochę się nie zawiodłam.
Już po samym opisie można stwierdzić, że „Współlokatorzy” to coś innego, niż do tej pory mieliśmy okazję poznać. Książka jest zabawna i jednym słowem: świetna. Przewidywalna, ale nie do końca. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, którzy nie zostali wykreowani na najpiękniejszych i nieskazitelnych, ale za to jako osoby, byli dobrzy i po prostu nie da się ich nie lubić. Tiffy to pełna energii kobieta, która ma swój styl i swoje usposobienie życiowe. Jest też wesoła, ale również zraniona i tego nie ukrywa. Czasami nie zachowuje się rozsądnie, ale w tej książce jest to urocze i nie jest żadnym minusem. Leon natomiast jest introwertykiem, bardzo małomównym, opanowany, pomocny i naprawdę miły, a czasem i nieśmiały. I chociaż nie jest to typ męskiego bohatera, w których gustuję, jeśli chodzi o romanse, to nie wyobrażam sobie, że tutaj mógłby być inaczej wykreowany. Pasował do tej historii idealnie i skradł mi serce.
W tej powieści jest naprawdę sporo humoru, ale nie tylko, czego nie do końca się spodziewałam i było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Prócz zapewnienia czytelnikowi uśmiechu, autorka stara się w tej książce opowiedzieć nieco o manipulacji drugiego człowieka, o zmarnowanych szansach. A przede wszystkim nie skupia się głównie na tym, co dzieje się między Leonem a Tiffy, ale też jest poboczna historia, czego wam nie chcę zdradzać, ale było to naprawdę fajne i zadziałało tylko i wyłącznie na korzyść.
Przyznam, że początkowo miałam nieco problem, bo mamy tutaj perspektywę zarówno Tiffy, jak i Leona i różni się w nich forma prowadzenia dialogów. W pierwszej chwili poczułam lekką dezorientację, ale już po kilku zdaniach przywykłam do tego i w ogóle mi to nie przeszkadzało.

Jeżeli jeszcze nie czytaliście „Współlokatorów” to nie powinniście się wahać, bo historia sama w sobie jest nietypowa, ale postaci również i idealnie do niej pasują. Naprawdę ta książka mi się podobała i polecam ją wam z czystym sercem. Mimo ponad czterystu stron, nie odczuwa się tej ilości i czyta się lekko, no i trochę ciekawości autorka też wprowadza. I przede wszystkim, nie ma nudy! Ciągle coś się dzieje, jest wesoło, czasami mniej, ale warto zapoznać się z historią Leona i Tiffy. Jeżeli więc szukacie komedii romantycznej w postaci książki, „Współlokatorzy” mogą być właśnie idealną pozycją.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

2 komentarze:

  1. Czytałam "Współlokatorów" zaraz po ich pierwszej premierze :) Książka bardzo mi się podobała! Zabawna, pomysłowa i intrygująca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze wydanie tej książki ma w swojej biblioteczce i będę ją czytała. 😊

    OdpowiedzUsuń