27 stycznia 2020

126. "Dearest. Madeline" ~ Lex Martin

Tytuł:Dearest. Madeline
Tytuł oryginału:Kissing Madeline
Autor: Lex Martin
Data wydania: 15 stycznia 2020
Wydawnictwo: Kobiece

Po przyłapaniu na zdradzie swojego chłopaka pracowita reporterka Madeline obiecuje sobie, że nigdy więcej nie będzie się umawiać ze sportowcami. Ze złamanym sercem i górą kartonów ląduje u przyjaciółki ze studiów. Jak na złość jej sąsiadem zostaje Daren, najgorętsza gwiazda futbolu amerykańskiego.
Kiedy dziewczyna odkrywa, że nową serię programów telewizyjnych będzie musiała nagrać właśnie z nim, jest załamana. Pomiędzy parą iskrzy, ale nie mogą naruszyć niepisanego kodeksu pracy. Nie mówiąc o postanowieniu Madeline!
Czy pomimo przeszkód uda im się odnaleźć drogę do siebie? Czy może warto poprzestać na zwykłej przyjaźni… z dodatkowymi bonusami?
Źródło opisu: okładka książki.

Lubię książki Lex Martin i nie mogłam się doczekać ostatniej części z serii „Dearest”. Byłam naprawdę ciekawa historii Darena, którego poznałam już w poprzednich tomach i to nie zawsze w dobrym świetle. I chyba właśnie dlatego przeczytałam ją w dwa wieczory.  

Maddie jest kobietą zdolną, inteligentną i bystrą. Jest utalentowana, zadziorna i widać ewidentnie, że do swojej kariery podchodzi bardzo poważnie. Zależy jej na tym, co robi w dziennikarstwie i chce pomagać, a do tego jest też naprawdę pracowita. Choć do związków podchodzi z takim dystansem, że nie planuje ich w ogóle. Nie po tym, co przydarzyło jej się ostatnim razem. A jednak pojawienie się przystojnego sąsiada, może troszkę namieszać w jej postanowieniach. Miała łeb na karku, była zabawna, a życie nie zawsze było dla niej różowe. Przede wszystkim była dobra i szczera oraz miła. Jej postać w poprzednich częściach pojawiła się w niewielkiej ilości, więc wtedy nie miałam okazji jej poznać, ale teraz mogłam to nadrobić i naprawdę ją polubiłam.
Darena natomiast poznajemy już w pierwszym tomie serii i wtedy nie jest najbardziej pozytywną postacią, ale nie powiem o co chodzi, bo ktoś może nie czytał. Chociaż z czasem jego wizerunek ulega zmianie, ale dopiero w „Dearest. Madeline” możemy poznać go tak naprawdę, a przede wszystkim poznajemy drugą część jego historii. Ten facet to nie tylko ładna buzia. Możemy się przekonać, że jest inteligentny, słodki i czarujący, a także chce pomagać. Bezinteresownie. I jest naprawdę troskliwym gościem o wielkim sercu. Widać też, że jego kariera to coś, do czego podchodzi bardzo poważnie i stawia ją zawsze na piedestale. I tak jak na początku serii za nim nie przepadałam, a potem ta sympatia trochę wzrosła, tak po przeczytaniu ostatniego tomu, po prostu go uwielbiam.

Tak, jak „Dearest. Clementine” i „Dearest. Dandelion” rozgrywały się w momencie, gdy bohaterowie byli na studiach, tak w „Dearest. Madeline” Maddie i Daren ukończyli ten etap. Oboje pracują i to dużo, oboje naprawdę się przykładają do tego co robią, więc tak jak poprzednie mogliśmy jeszcze zaliczyć do kategorii New Adult, tej już raczej nie. W tej części pojawia się nawet więcej seksu, ale na szczęście te sceny są napisane w miarę w subtelny sposób, więc nie powodują, że przez to książka traci na swoim uroku. Mimo tej ilości scen erotycznych, była to naprawdę przyjemna lektura. I jak zawsze mam wielki sentyment do pierwszych tomów wszelkich serii, tak ta część jest bardzo blisko, by dorównać historii Clementine i Gavina. Było to naprawdę świetne dopełnienie całego cyklu „Dearest” i trochę mi szkoda, że więcej już części nie będzie.
Mamy tu perspektywę zarówno Maddie, jak i Darena, przez co w pewnych momentach autorka dawała trochę ciekawości, bo czasami namieszała między bohaterami i zastanawiałam się co dzieje się u tego drugiego. Lex Martin posługuje się lekkim piórem, przez co książkę przeczytałam w dwa wieczory i nawet tego nie odczułam. Co więcej, chciałam to skończyć jak najszybciej, bo musiałam się dowiedzieć, co spotka tych bohaterów. A trochę ich spotkało i w pewnych momentach byłam troszkę zaskoczona, więc to nie jest tak do końca przewidywalna historia, jak spodziewałam się na początku – za co duży plus, oczywiście.
Ta dwójka musiała naprawdę dużo przepracować, zwłaszcza pomiędzy sobą. Maddie nie ufała zbyt łatwo, a kariera Darena jej tego nie ułatwiała, bo był prawie cały czas otoczony przez piękne, napalone fanki. I jego historia też dokładała swoją cegiełkę, ale to musicie odkryć sami. Autorka poprzez „Dearest. Madeline” chce nam w jakiś sposób przekazać, że człowiek jest tylko człowiekiem i zdarza mu się popełniać błędy. Najważniejsze, to nie popełniać dwa razy tych samych. Chce nam pokazać, że bycie szczerym może nam pomóc w uniknięciu problemów. Tajemnice nigdy do niczego dobrego nie doprowadziły.

Polecam wam nie tylko tę część, ale całą serię, bo jest naprawdę tego warta. Historia Darena i Madeline była naprawdę urocza, mimo ilości scen seksu, a seksowny futbolista skradł mi serce. Może się nie wydawać, ale to naprawdę słodki facet. A całość dla mnie była ciekawa i przyjemnie spędziłam czas przy tej lekturze, w niektórych momentach może nawet troszeczkę się rozpływałam. Na początku odrobinę brakowało mi bohaterów, których już znałam, ale w końcu zostałam usatysfakcjonowana. I to jeszcze jak, ale już wiem, że będzie mi ich wszystkich brakowało. Chociaż nie musicie czytać tej serii w odpowiedniej kolejności, to może jednak bym zalecała. Zawsze to lepiej, jeśli czyta się od początku, prawda? Mam nadzieję, że przekonałam was do tej książki i zdecydujecie się po nią sięgnąć.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

1 komentarz: