
Tytuł: „Bądź moim światłem”
Autor: Agata Przybyłek
Data wydania: 30
października 2019
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Gdy Magda wraca do mieszkania w pewien listopadowy wieczór, miasto
niespodziewanie pogrąża się w mroku. Dziewczyna ma wyjątkowego pecha – nie dość,
że w całej dzielnicy nie ma prądu, to jeszcze rozładował jej się telefon. Na
szczęście przechodzący akurat z latarką mężczyzna oferuje jej pomoc. Rozmowa i
wspólny spacer sprawiają, że między dwojgiem nieznajomych rodzi się nić
porozumienia.
W domu na Magdę czeka mąż, z którym od lat kobieta dzieli los –
przysięgali przecież, że to na dobre i na złe. Wydaje się jednak, że łączące
ich uczucie dawno wygasło. Czy aby na pewno?
Ponowne spotkanie z poznanym tamtego pechowego wieczoru mężczyzną
sprawia, że Magda ma coraz więcej dylematów. Co wybierze, lojalność czy własne
szczęście?
Źródło opisu: okładka
książki.
Tak, tak, wiem. Jest już dość sporo po świętach i pewnie niektórzy już
nawet zapomnieli, że były (jak ja), ale stwierdziłam, że nie przeszkadza mi to
w sięgnięciu po świąteczną książkę. Może dlatego, że niektóre z tych, które
miały nadać ten klimat, wcale tego nie zrobiły i nadal tego poszukiwałam? A
może dlatego, że ta książka czekała na swoją kolej i nie chciałam dłużej
zwlekać? Mniejsza o większość, jak to mówią. W końcu zaczęłam czytać i… ciekawi
co sądzę?
Magda to kobieta porządna, ale w jej życiu troszkę się namieszało i to
niekoniecznie na korzyść. Musi zmagać się z problemami i życiem, które wcale
takie lekkie nie jest. Musiała naprawdę wiele poświęcić, dla miłości i dla
tego, co przysięgała przed ołtarzem. A jednak poznanie pewnego nieznajomego
troszkę jej życie wywróci i pewne kwestie się odmienią. I choć jest lojalną żoną, nad uczuciami
człowiek nigdy nie ma władzy, prawda? Mimo to sądzę, że jest postacią godną
podziwu, bo niejedna kobieta na jej miejscu dawno by odeszła, ale nie powiem
wam dlaczego, żeby nie zdradzać za wiele z fabuły.
„To wręcz
niewyobrażalne, jak szybko pewne rzeczy nabierają znaczenia, gdy w życiu
zachodzą zmiany. Coś, co wydawało się błahe, może być zaraz najważniejsze na
świecie. Trzeba przykładać uwagę do najdrobniejszych szczegółów i gestów. Łapać
chwilę, dopóki nie będzie za późno. Cieszyć się szczęściem, bo jest naprawdę
ulotne.”
„Bądź moim światłem” to
dojrzała historia, o trudnych wyborach, przewrotności życia i naprawdę
przyjemnie się ją czyta, co zawdzięcza się głównie stylowi autorki. Agata
Przybyłek umiejętnie operuje słowem i dzięki temu czytało się szybko, nawet nie
odczuwałam ilości przeczytanych stron. Nie jest to jednak książka, która może
być odskocznią, czymś luźniejszym na leniwe wieczory. Moim zdaniem to piękna
historia, momentami też smutna. Opowiada o ludziach, których nie szczędził los,
którzy już mają za sobą pewne doświadczenia. Na pewno była warta poznania i nie
żałuję, że mogłam to zrobić. Mam jednak troszkę mieszane uczucia co do
zakończenia, mogłoby być dla mnie dłuższe, ale rozumiem, że autorka miała
zamysł właśnie na takie stworzenie i zakończenie tej powieści. To są tylko moje
preferencje. A kto wie czy Agata Przybyłek w ten sposób nie zrobiła sobie
furtki do kolejnej części?
Co do świąteczności… zabrakło tu jej na pewno. Nawet jak już pojawił
się temat świąt, to tego klimatu nie czułam. I pewnie powiecie, że dlatego, że
przeczytałam już ją po tym okresie Wigilii i Bożego Narodzenia, ale to
nieprawda. W tej historii na pierwszy plan zawsze wchodził temat znajomości
Magdy z pewnym nieznajomych (którego imienia wam nie zdradzę). I szczerze?
Romans w tych książkach ze świątecznej paczki był czymś, czego szukałam od
samego początku, bo jak wiecie, bardzo je lubię – wręcz uwielbiam. I dopiero
teraz to dostałam, z czego jestem zadowolona, ale trochę szkoda, że nie było
tego klimatu świąt, bo wtedy byłaby to jeszcze lepsza książka! Tak myślę.
Czy polecam? Cóż, okładka nawiązuje do świąt, ale myślę, że możecie ją
przeczytać każdego dnia w roku i nie będzie wam to przeszkadzało. Jeżeli
szukacie romansu, ale takiego, który ma coś w sobie, gdzie bohaterzy są
dojrzałymi ludźmi, gdzie zmagają się z problemami, to myślę, że możecie śmiało
sięgać. Natomiast jeśli chodzi o romans, przy którym można się odprężyć i
pośmiać, to raczej szukałabym dalej.
Mam nadzieję, że moja opinia pomogła wam w podjęciu decyzji.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Dobrze, że książkę można czytać także poza okresem świąt, bo mam na nią ochotę. 😊
OdpowiedzUsuń