
Tytuł oryginału: „Verliere Mich. Nicht”
Autor: Laura Kneidl
Data wydania: 22 stycznia
2020
Wydawnictwo: Jaguar
Z Lucą Sage była szczęśliwsza niż kiedykolwiek w życiu. Pokazał jej,
co to znaczy ufać, żyć i kochać. Ale ciemna przeszłość Sage dopadła ją i
zniszczyła wspólne szczęście.
Nawet po dramatycznym rozstaniu Sage nie może zapomnieć o Luce, bez
względu na to, jak bardzo się stara. Każdego dnia odczuwa jego brak. Ale wtedy
on pojawia się nagle u jej drzwi i prosi, by wróciła. Czy pomimo tego
wszystkiego, co zaszło między nimi, mają szansę na nowy początek?
Źródło opisu: okładka
książki.
Cieszę się, że pomiędzy przeczytaniem „Jednak mnie kochaj” a „Tylko
mnie kochaj” nie minęło zbyt dużo czasu, bo miałam wszystko ‘na świeżo’ i
przy czytaniu drugiego tomu nie musiałam się męczyć i przypominać sobie, co się
wydarzyło w pierwszej części. Naprawdę nie mogłam doczekać się tej części i jak
tylko do mnie przyszła, zabrałam się do niej jeszcze tego samego dnia – czy
raczej wieczora, a potem nie mogłam się od niej oderwać. A z racji, że książka
zaczyna się kilka godzin po wydarzeniach z pierwszego tomu, mimo kilkudniowej
różnicy w czytaniu, nie odczuwałam tego i bardzo szybko znów odnalazłam się w
tym świecie stworzonym Laurę Kneidl.
Luca jest zraniony, a Sage cierpi bardziej niż do tej pory. Nie tylko
przez to, co dzieje się w jej życiu, ale także przez to, co zaszło pomiędzy nią
a Lucą, który w tej części również okazał się cudowny i znów zdobył moje serce.
Było mi szkoda ich obojga i naprawdę kibicowałam im, przewracając strony z
nadzieją, że to właśnie ta chwila, kiedy będzie wszystko dobrze i wręcz
idealnie. Niestety, życie nie jest idealne, co autorka pokazała w tej książce i
kazała troszkę poczekać. Z jednej strony czułam smutek, bo chciałabym żeby było
dobrze JUŻ, najlepiej na pierwszej stronie, ale z drugiej to wolniejsze tempo i
nadanie wszystkiemu mniejszego biegu, sprawiło, że ta opowieść stała się
przyjemniejsza i czytało się ją z większą naturalnością. Mogłabym powiedzieć,
że ze swobodą, ale nie zawsze! Staram się nie przeżywać emocjonalnie książek,
ale tym razem to mi się nie udało. Mocniej zabiło mi serce i trochę trzęsły mi
się ręce. Reaguję przesadnie, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie mogłam tego
niestety zwalczyć. W pewnym momencie chciałam odłożyć książkę i iść spać, ale
silniejsza była ciekawość tego, co się jeszcze wydarzy. „Tylko bądź przy mnie” naprawdę mnie wciągnęła, bo czytałam prawie
do piątej nad ranem i pochłonęłam ją na dwa podejścia, co dawno mi się nie
zdarzyło, więc to na pewno coś oznacza!
Na szczęście zmiany w samej Sage, która jest kluczową postacią tej
powieści, nie zachodzą szybko. Dziewczyna buduje swoje nowe życie, ale
niestety, przeszłość tak łatwo nie daje jej o sobie zapomnieć. Stawia powolne,
naprawdę powolne, kroczki ku lepszemu, a czasem musi zrobić też większy krok
wstecz i to mi się podobało. Autorka nie sprawiła, że jej życie było idealne,
już po chwili, jak za machnięciem magicznej różdżki czy pstryknięciem palca.
Pokazuje, że wyjście na prostą to naprawdę długi proces i wymaga wiele.
Myślę, że jestem gotowa bronić tej historii rękami i nogami. Była
momentami smutna, ale cudowna – to chyba odpowiednie słowo. Trochę
przewidywalna, owszem, ale także zaskakująca i oryginalna na swój sposób. To,
że ta książka tak mnie wciągnęła, było zasługą pióra, jakim operuje Laura, ale
także całości. Ciągle coś się dzieje, dzięki czemu nie ma czasu na nudę, ale
też wzbudza ciekawość, bo tak naprawdę nie wiemy, w którym momencie autorka
przygotowała jakiś większy ruch albo jakąś niespodziankę. Próbuje nam też
pokazać, że powinniśmy walczyć o siebie, nawet jeśli ten proces potrwa i czasem
należy zdobyć się na odwagę i zrobić coś, czego tak się boimy.
Nie chcę zdradzać już nic więcej, dlatego powiem krótko: TAK, jak
najbardziej polecam wam tę książkę. Uzbrojcie się jednak w oba tomy, byście
mogli sięgnąć od razu po drugi. Historia Sage i Lucki jest naprawdę ciekawa,
wciągająca i świetna. Cieszę się, że mogłam ją poznać, bo naprawdę było warto –
te książki są tego warte. Laura Kneidl wykonała kawał dobrej roboty i wiem
jedno – na pewno sięgnę po jej kolejne
książki, jak tylko pojawią się na polskim rynku. Mam nadzieję, że jak
przeczytacie tę serię, pokochacie ją tak samo, jak ja. I że udało mi się was
przekonać, by to zrobić. Mam też małą iskierkę nadziei, że ukażą się tomy o
pozostałych bohaterach, których poznałam. Naprawdę bym chciała! Na zakończenie
jeszcze dodam, że o tej książce nie da się tak łatwo zapomnieć, a na pewno ja
szybko nie wyrzucę jej z pamięci. Skończyłam i szybko zatęskniłam.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Bardzo ciekawi mnie ten cykl. 😊
OdpowiedzUsuń