
Tytuł oryginału: „Rebel Heir: Book One”
Autor: Vi Keeland &
Penelope Ward
Data wydania: 24 kwietnia
2019
Wydawnictwo: Editio Red
Piękne lato w Hampton wcale nie musi się dobrze skończyć. Niestety,
Gia nie wiedziała, jakie skutki będzie miała jej uprzejmość wobec przyjaciółki.
To właśnie tej nocy poznała wytatuowanego faceta z trzydniowym zarostem na
twarzy. Miał wysportowane ciało i nieprzyzwoicie intensywne spojrzenie. Rush
nie pasował do wymuskanych gogusiów, którzy przychodzili do tego lokalu. Był
twardzielem bez skrupułów, w dodatku cholernie bogatym. Do takich mężczyzn nie
wolno się zbliżać, a już na pewno się w nim zakochiwać.
Gia jednak nie uciekła gdzie pieprz rośnie. Została w barze. Szybko
zbliżyła się do Rusha i jeszcze szybciej się w nim zakochała. Odkryła, że jest
wspaniałym mężczyzną skrywającym się za maską wrednego szefa. Jej uczucie
stawało się coraz głębsze i mocniejsze. Straciła kontrolę nad tym związkiem, a
przecież słyszała wyraźnie, że przystojny dziedzic wielkiej fortuny nie
zamierza wiązać się z nią na dłużej. Miłość do takiego człowieka to nic innego,
jak tylko kłopoty. Zwłaszcza, że Gia mimowolnie zrobiła wiele, aby sprawy
jeszcze bardziej się skomplikowały, a sytuacja stała się trudna do zniesienia…
Źródło opisu: okładka
książki.
„Czasem strach przed
tym, co może nas spotkać złego, nie pozwala nam doświadczyć tego, co dobre.”
Vi Keeland i Penelope Ward. Wystarczy, że widzę kolejną ich powieść, a
wiem, że ją chcę, nawet nie zwracając większej uwagi na to, o czym dana
historia jest. Na dobrą sprawę to czytam dokładnie opis dopiero, jak się biorę
za czytanie, by zorientować się trochę w sytuacji. Tak samo było ze „Zbuntowanym dziedzicem”, ale tutaj
troszkę sprawa wyglądała inaczej. Wiedziałam, że chcę tę książkę przeczytać,
ale dopiero, gdy będę miała drugi tom na swojej półce. I z racji, że dostałam
oba tomy, wzięłam się za czytanie, nie wiedząc czego się spodziewać, bo na
dobrą sprawę to pierwszy raz, kiedy autorki rozbiły swoją historię na więcej
niż jeden tom.
Gia to młoda, piękna dziewczyna, która stara się napisać książkę, ale
pisanie nie idzie jej najlepiej ostatnimi czasy. Z czasem okazuje się, że ma
niewyparzoną buzię, potrafi być temperamentna i wcisnąć się między bijących.
Jest także kobietą szczerą i miłą, o dobrym sercu, które szybko można zranić. I
na pewno nie potrafi robić drinków.
W momencie, kiedy pierwszy raz zjawił się Rush, przystojny, seksowny i
wytatuowany, pomyślałam sobie, że straszny z niego wredny dupek. Zresztą, taką
też ma opinię wśród swoich pracowników. Nie bez powodu. Jak jednak zdradza sam
opis, to tylko maska, za którą kryje się wrażliwy i naprawdę troskliwy facet, którym
czasem kieruje strach. I nie daje tego po sobie poznać nawet Gii, która im
lepiej go poznaje, tym bardziej go pragnie. Ze wzajemnością.
„Jeśli boisz się w
kimś zakochać, to zwykle dlatego, że już się zakochałeś.”
Związek pomiędzy bohaterami jest czymś, do czego nie może dojść. I to
głównie jest zdanie Rusha. Przede wszystkim dlatego, że on nie poszukuje
trwałych związków. Pod tym względem to stereotypowy facet. Drugiego powodu nie
będę zdradzać, ale był on przez cały czas głównie wymówką dla niego, by trzymać
się od dziewczyny z daleka, co momentami było zabawne, bo ten facet oszukiwał
samego siebie.
Choć niewątpliwie pomiędzy tą dwójką iskrzy już od samego początku,
akcja nie nabiera tempa aż tak szybko, jeśli wiecie o co mi chodzi. Na początku
są kimś w rodzaju przyjaciół, poznają swoje prawdziwe strony, choć wzajemne
pragnienie ciągnie się za nimi od pierwszego spotkania. I to bardzo mi się
podobało. Mimo, że pożądanie było obustronne i silne, długo z tym walczyli,
dzięki czemu, tak jak już wspomniałam, nie działo się zbyt wiele na raz i
autorki trzymały mnie w napięciu, bo nie wiedziałam, kiedy ich kontrola
zniknie. A dzięki temu, że mieliśmy perspektywę pierwszoosobową zarówno Gii jak
i Rusha, mogliśmy się doskonale przekonać, co oboje czuli. I w jaki sposób
próbowali z tym walczyć. I pomimo wielu aluzji do seksu, nie było ich w tej
książce wcale tak dużo. Było ich naprawdę bardzo… mało.
„Zbuntowany dziedzic” to
książka napisana w przyjemny sposób, którą czyta się naprawdę szybko i potrafi
wciągnąć. Mogę szczerze powiedzieć, że trzymała mnie momentami w napięciu, a
także przyprawiła o ściśnięty żołądek i mocniejsze bicie serca. Autorki jak
zawsze wykazały się humorem w tej powieści, a także pomysłowością. Może ta
historia nie była tak oryginalna jak mogłabym chcieć, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi
się podobała. Na pewno potrafi też zaskoczyć, choć u mnie niestety to się nie
sprawdziło, bo przeczytałam opis drugiego tomu i w pewien sposób sobie zaspojlerowałam,
co się wydarzy. Nie spodziewałam się jednak, że w taki sposób. I myślę, że
końcówka tego tomu dla niejednego czytelnika okaże się równoznaczna z rzuceniem
bomby.
Jeżeli szukacie fajnego romansu, który jest zabawny i na pewno
zaskoczy niejednego czytelnika, który nie będzie nudny i nie będzie zawierał
tak zwanych zapychaczy, to może być to lektura dla was. Mam nadzieję, że dzięki
mojej opinii podjęliście decyzję, jeśli się kiedyś wahaliście co do
przeczytania „Zbuntowanego dziedzica”,
a ja tymczasem biorę się za czytanie drugiego tomu, bo jestem ciekawa co tam
autorki wymyśliły!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Mnie się podobała i już za niedługo będę czytać 2 tom :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com