15 marca 2019

70. "Napij się i zadzwoń do mnie" ~ Penelope Ward

Tytuł:Napij się i zadzwoń do mnie
Tytuł oryginału:Drunk Dial
Autor: Penelope Ward
Data wydania: 19 luty 2019
Wydawnictwo: Editio Red

Po wypiciu butelki dobrego wina wiele może się zdarzyć – szczególni jeśli w zasięgu ręki ma się telefon, a szlachetny trunek posłużył do wskrzeszenia wspomnień z czasów, kiedy było się zakochaną smarkulą. Rana Saloomi, śliczna i bystra tancerka brzucha, najwidoczniej o tym zapomniała. Doskonale pamiętała natomiast dawne dni, I oczywiście Landona Rodericka. Jej rodzice wynajmowali od Rodericków mieszkanie w garażu. Rana była wtedy taka szczęśliwa. Oboje były zaledwie nastolatkami, ale więź, która ich połączyła, była niezwykła.
Wszystko skończyło się, gdy rodzice Rany zostali wyrzuceni z wynajmowanego lokum i rodzina musiała wyjechać na drugi koniec stanu. Tamtego dnia kontakt z Landonem się urwał. Dziewczyna doszła do wniosku, że chłopak o niej zapomniał i ona powinna zrobić to samo. Niestety, się jej to nie udało – mimo upływu lat nie zapomniała. Rana wyrosła na przepiękną młodą kobietę i wciąż zastanawiała się, kim stał się jej dawny adorator, co robi, jak wygląda i czy znalazł już miłość swojego życia. Któregoś czwartkowego wieczoru, po nieudanym dniu i opróżnieniu butelki shiraza, znalazła numer jego telefonu i… zadzwoniła. I nie była to ich ostatni rozmowa.
Landon wcale o niej nie zapomniał, ale nie zdradził, dlaczego nie próbował jej odszukać. Twierdził również, że jego rodzice nie wyrzucili jej rodziny z mieszkania, a cała historia wyglądała inaczej. Wkrótce okazuje się, że tajemnic i niedopowiedzeń jest więcej. Także Rana nie chce zdradzać swoich. Właściwie najrozsądniej byłoby o niej zapomnieć. Ale ani on, ani ona nie umieją tego zrobić. Napięcie rośnie. Pożądanie buzuje. W obojgu rodzi się przeczucie, że zawsze należeli do siebie. Czy można jednak zaufać komuś, kto boi się szczerości?

Do tej pory twórczość Penelope Ward znałam tylko z duetów, które tworzyła wraz z Vi Keeland. Byłam bardzo ciekawa książki, która wyszła wyłącznie spod jej pióra. Sam opis i zarys fabuły wydał mi się intrygujący, ale czy nie doświadczyłam przypadkiem rozczarowania?

Rana to piękna, młoda dziewczyna z poczuciem humoru, która nigdy nie zapomniała o chłopcu z dzieciństwa. Za uśmiechem kryje się jednak osoba niepewna siebie, z kompleksami, która dźwiga na barkach spory ciężar. Wiemy od początku, że Rana skrywa jakąś tajemnicę, jest wspomniane o co mniej więcej może chodzić, ale jeśli mam być szczera, nie domyśliłam się całej prawdy, którą skrywała. I to właśnie ją poznajemy bardziej, bo z jej perspektywy są prowadzone rozdziały.
Landon do chłopak, za którym ogląda się niejedna kobieta. Przystojny, z tatuażami, z poczuciem humoru i pewny siebie. I jak się okazuje, on również kryje w sobie pewne tajemnice. Jest to też chłopak o wielkim sercu, który momentami pokazuje się również od wrażliwej strony.
Oboje prócz tajemnic łączy także niełatwa przeszłość. Popełnili błędy, z których nie są dumni, ale które ich ukształtowały.
Stworzyli dość ciekawą parę, którą połączyło coś już wtedy, gdy byli dziećmi. A gdy ich kontakt został odnowiony, choć ciągnęli znajomość przez telefon to wiedzieli, że to jest coś więcej.

Niestety – choć wolałabym tego słowa nie używać – książka nie była do końca taka, jakiej się spodziewałam. Styl autorki nie we wszystkich momentach mi pasował. Były chwile, kiedy czytało mi się naprawdę płynnie i przyjemnie, ale czasami coś mi nie do końca zgrywało. Wyczuwałam tak jakby… lekką nutę nienaturalności. W opisach, czasem w dialogach. Nie cały czas. Te odczucia pojawiały się tylko chwilami, ale jednak były.
Czasami wydawało mi się, że pomiędzy wydarzeniami są szybkie przeskoki, albo niektóre momenty były za słabo rozwinięte. Na przykład w przypadku kolacji w restauracji. Miałam wrażenie, że ledwo się rozpoczęła, a zaraz się skończyła. Natomiast opisanie kolacji u rodziców Landona zajęło autorce dwa akapity, kiedy stanie w korytarzu i powitanie zajęło więcej miejsca. Ja rozumiem, że nie we wszystkim należy się rozpisywać, ale to było dla mnie takie nienaturalne – znów to słowo.
Dodatkowo, choć mieliśmy opisywane uczucia, ja nie potrafiłam tego… wyczuć. Trochę mi tu tego brakowało. Bywało zabawnie, ale nie odczuwałam czegoś głębszego.

Aby jednak nie było, że ta historia ma tylko minusy, to jest nieprawda, abyście nie zrozumieli mnie źle. Sam zamysł mi się podoba. Autorka pokazała, że nawet związek na odległość ma szansę, jeśli tylko się chce i potrafi się o to zawalczyć. Stworzyła historię, której jeszcze nigdy nie spotkałam. Stworzyła swoim postaciom przeszłość, której się nie spodziewałam. Ta książka ma także swoje plusy, naprawdę.
I mimo tego, co mi nie pasowało, ta historia zyskała u mnie ogromny plus, kiedy przeczytałam epilog. Zazwyczaj możemy się spodziewać tradycyjnego i żyli długo i szczęśliwie. Natomiast tutaj autorka nam pokazała, że nawet w książce życie nie jest idealne, że nie wszystko jest tak jakbyśmy tego chcieli, nie wszystko układa się po naszej myśli.

Napij się i zadzwoń do mnie” to książka, która ma swoje wady i zalety. Może i nie znajdzie się u mnie na szczycie najlepszych książek, ale nie była też taka zła. Mimo minusów, które wymieniłam, na swój sposób mi się też podobała. Myślę, że najlepiej abyście sami przeczytali tę książkę i przekonali się czy wam będzie się podobała.
Na pewno w przyszłości jeszcze sięgnę po książkę spod pióra Penelope Ward i mam nadzieję, że moja opinia pomogła wam podjąć decyzję czy sięgnąć po „Napij się i zadzwoń do mnie”.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

2 komentarze:

  1. Myślę, że doskonale sprawdzi się na wakacje. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal nie mogę przekonać się do takich książek. Ostatnio nabrałam ochoty na romans, co zdarza się bardzo rzadko, ale raczej zdecyduję się na lekką młodzieżówkę z wątkiem romantycznym C:

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń