
Tytuł oryginału: „The Thousand Skies Above You”
Autor: Claudia Gray
Data wydania: 27 września
2017
Wydawnictwo: Jaguar
Podczas swojej pierwszej misji w podróżach do równoległych wymiarów
Marguerite miała tylko jedną myśl:
Zabić Paula Markova.
Właśnie wtedy odkryła, że stanowi cel.
Kiedy teraz los znów ma dla niej zadanie w innych rzeczywistościach,
jej zamiar jest inny.
Musi uratować Paula Markova.
Jego dusza została rozszczepiona, a każdy jej odłamek znajduje się w
innym wszechświecie. Aby odnaleźć właściwe wersje Paula, Marguerite będzie
musiała zapłacić wysoką stawkę. Jeśli nie zniszczy dzieła swoich rodziców z
innych wymiarów, jej ukochany przepadnie na zawsze.
Wyrusza wraz z Theo, układając sprytny, ale także ryzykowny plan.
Misja ratunkowa doprowadzi ich do zniszczonego przez wojnę San Francisco, do
kryminalnego półświatka Nowego Jork, do Paryża, gdzie inna Marguerite skrywa
wielki sekret. Kiedy Marguerite jest coraz bliższa uratowania Paula, odkrywa
mroczną tajemnice, która sprawia, że zaczyna wątpić w jedyną rzecz, która
wydawała się niezmienna w każdym świecie – w łączącą ich miłość.
„Dziesięć tysięcy
słońc, milion światów nie wystarczyłoby mi, żeby dzielić je z tobą. Nie
wystarczy mi nic mniej od wieczności.”
Przyjemnie było móc kontynuować losy bohaterów, których naprawdę
polubiłam. Nie byli przerysowani i nieznośni. Każdy miał swoje wady, jak każdy
normalny człowiek i to sprawiło, że jeszcze łatwiej się z nimi zżyłam, bo nie
są ani przerysowani ani sztuczni. W drugiej części serii „Firebird” Marguerite także wyrusza w podróż w konkretnym celu, a
nie pozwiedzać inne wymiary. W „Tysiąc
odłamków Ciebie” miała zamiar zabić Paula Markova, a w tym tomie musi go
uratować, odzyskując odłamki jego duszy, co niekoniecznie jest łatwym zadaniem.
Dodatkowo musi zapłacić dość sporą stawkę by uratować życie ukochanego.
Nie odczułam, że akcja rozgrywa się wymuszenie, byle tylko mogła
powstać kolejna część. A wiadomo, że w wielu przypadkach kontynuacje są tylko
po to by były i czasem lepiej jakby wcale nie powstały. Tutaj bardzo się
cieszę, że mogłam przeczytać „Dziesięć
tysięcy słońc nad TobąI” i jeszcze trzeci tom przede mną. Nie pojawiły się
żadne zapychacze, żadne niepotrzebne słowa. Wszystko było na swoim miejscu i
mogłam po raz kolejny wyruszyć z Marguerite w bardzo przyjemną podróż po innych
wymiarach.
Powiem szczerze, że ta część także czytała się sama, ale chyba
bardziej podobała mi się od poprzedniej. Zwłaszcza, że zakończenie… naprawdę
się go nie spodziewałam, a kiedy koniec sprawia, że jestem zaskoczona to
książka od razu skrada sobie wielką część mojego serca i tak było i w tym
przypadku. Od razu ją zamknęłam i zapragnęłam rzucić się na ostatnią część, ale
postanowiłam, że najpierw coś o tej książce napisze.
„Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą”
liczy sobie ponad 400 stron, ale tego naprawdę się nie czuje. Strony znikają
same i tak naprawdę, gdybyśmy mogli poświęcić książce chociażby pół dnia, na
pewno ten czas by nam wystarczył, bo to bardzo przyjemna lektura. Wiadomo, że
przy niektórych literaturach człowiek się męczy byle tylko skończyć. Nie. Tutaj
tego nie dostałam. Każda strona była dla mnie przyjemnością i gdybym tylko
mogła, ani na chwilę nie odrywałabym się od skakania między wymiarami.
Więc jeśli się zastanawiacie – serdecznie i z całego serca polecam ten
tom tak samo jak i pierwszy. Zobaczymy już niedługo czy będę w stanie polecić
całą serię „Firebird”.
Mam w planach tę serię.
OdpowiedzUsuńLubię bohaterów z krwi i kości - nie jakieś wyidealizowane karykatury człowieka. Ta seria jest przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję,
toukie z http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/ 💘
Lubię takich bohaterów - konkretnych i nieprzerysowanych :) O tej serii słyszałam już jakiś czas temu, ale jeszcze nie miałam okazji po nią sięgnąć - cieszę się, że Cię nie zawiodła :)
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺