Tytuł: „Ostatni pocałunek”
Tytuł oryginału: „Last kiss”
Autor: Laurelin
Paige
Data wydania: 21
lipca 2017
Wydawnictwo: Kobiece
„Nadal jednak wzbudzał
we mnie pewien lęk, głównie dlatego, że był tak nieprzewidywalny. Potrafi być
podły, co jednocześnie w jakiś sposób czyniło go urzekającym.”
Emily Wayborn pomimo swoich uczuć, które żywi do przystojnego
miliardera, nie potrafi mu zaufać w pełni, choć to jedyny mężczyzna, który
potrafi w pełni ją zaspokoić i zna wszystkie jej potrzeby. Można by powiedzieć,
że zna ją lepiej, niż ona sama. Seksowny Reve Saliis to jedyny facet, przy
którym Emily może być po prostu sobą.
Zaufanie stanowi jeden problem pomiędzy Emily a Reve’em. Drugi problem
stanowi ktoś, kto usilnie próbuje tę dwójkę rozdzielić z własnych pobudek.
Emily będzie musiała dokonać trudnego wyboru pomiędzy dwiema osobami,
które kocha. Są to zarazem najważniejsze osoby w jej życiu. Wie, że wybranie
jednej z nich równa się ze stratą tej drugiej.
Czy wybierze przystojnego miliardera Sallisa czy to ta druga osoba
okaże się dla Emily ważniejsza?
„Moja miłość do niego
była lekka jak piórko, jak promyk światła, a ja czułam się tak, jakbym opadała
coraz niżej i niższej – łagodnie i bez końca.”
Naprawdę ogromnie się cieszyłam, że miałam tę część na swojej półce,
bo od razu mogłam po nią sięgnąć po zakończeniu pierwszej części, czyli „Pierwszy dotyk”. Książkę czytało mi się
tak lekko, że prawie ją pochłonęłam. Ona to dopiero odblokowała mój zastój
czytelniczy, bo jak się dorwałam, tak przeczytałam prawie czterysta stron, a
resztę zostawiłam na później z racji na późną porę i fakt, że rano muszę wstać.
Niestety, zrobiłam to z wielkim bólem i później się jeszcze biłam sama ze sobą
w myślach, że może jednak w ogóle nie pójdę spać, a będę jedynie czytać.
„Ostatni pocałunek” wywołał
we mnie ogrom emocji i ciągle się bałam, jak całość się potoczy. Przez
wszystkie rozdziały towarzyszył mi strach, pewnie równy strachowi głównej
bohaterki, ale wkradały się też tam nutki nadziei, że może jednak skończy się
tak, jakbym tego chciała. Oczywiście czy skończyło się moją radością czy
złamanym sercem, tego nie zdradzę.
Po skończeniu rozdziału przerzuciłam stronę by zacząć kolejny i
spotkałam się z niemiłym rozczarowaniem, kiedy zobaczyłam słowo „Podziękowania”. Przeżyłam wtedy naprawdę
niemały szok i ogromny niedosyt, bo było mi mało. Chciałam jeszcze więcej. Móc
jeszcze więcej zagłębiać się w historii Emily, Reeve’a i kogoś trzeciego. Przez
długi czas nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Ogromnie żałuje, że nie ma i
nie będzie trzeciej części. Prawda? Nie potrafiłam po jej zakończeniu nic
zacząć, bo ciągle myślałam o historii tej dwójki i nie mogłam uwierzyć w to, że
to naprawdę koniec.
W drugiej części cyklu „First
and Last” zdecydowanie się więcej działo, przez więcej momentów
wstrzymywałam oddech i to na pewno była też lepsza część. Już dawno tak bardzo
książka mnie nie wciągnęła i cieszę się, że miałam tę przyjemność przeczytać „Ostatni pocałunek”. Oczywiście jest to
książka z gatunku erotyków, więc powinna ona trafić jedynie w ręce kogoś o
odpowiednim wieku.
Zdecydowanie ją polecam. Każdemu, kto lubi książki tego typu. Przy
niej naprawdę nie idzie się nudzić. Ja ciągle się zastanawiałam, co czeka na
mnie w następnych rozdziałach i wiem, że to jest cykl, do którego jeszcze
powrócę z ogromną przyjemnością. I gdyby jakimś cudem wszedł tom trzeci, bez
wahania dokonałabym jego zakupu.
Cieszę się, że ta część wydaje się lepsza. Podobała mi się pierwsza, chociaż miałam tam jakieś małe ale. Z chęcią niedługo poznam :)
OdpowiedzUsuńUfam ci i uważam, że to ciekawa książka. Sporo osób ją poleca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na recenzję, polecam-goodbook.blogspot.com
Wydaje się ciekawa. Muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze ♥