Tytuł: „Pierwszy dotyk”
Tytuł oryginału: „First Touch”
Autor: Laurelin
Paige
Data wydania: 14
kwietnia 2017
Wydawnictwo: Kobiece
„Może i rzucałam się
prosto w ogień, ale istniała szansa, że nie będę w tym osamotniona.”
Emily Wayborn odsłuchuje na sekretarce swojej matki wiadomość od
dawnej przyjaciółki, z którą nie widziała się ani nie utrzymywała kontaktu od
sześciu lat. Niepozorna wiadomość, a jednak Emily wie, że osoba, która ją
zostawiła, ma kłopoty. Postanawia jej pomóc, ale okazuje się, że jest pewien
problem – Amber zaginęła.
Bez wahania rozpoczyna śledztwo i jest zdeterminowana, by dowiedzieć
się prawdy. Co stało się z jej przyjaciółką sprzed lat? I czy ona jeszcze żyje?
Emily wpada na trop i to sprowadza na jej drogę Reeve’a Sallisa.
Mężczyzna jest enigmatycznym miliarderem, który szczyci się reputacją playboya.
Musi go uwieść, by poznać odpowiedzi dotyczące dawnej przyjaciółki. I choć wie,
że Sallis może być niebezpieczny, postanawia zaryzykować i kontynuować swoje
dochodzenie.
Czy przypłaci tym życie?
„Problem z ludźmi,
którzy naprawdę są niebezpieczni, Emily, polega na tym, że nigdy nie wiesz, jak
bardzo są groźni, dopóki nie jest za późno.”
Niedawno spotkałam się u siebie z ogromnym zastojem czytelniczym.
Czytałam po dwadzieścia – trzydzieści stron dziennie. W zetknięciu z pierwszymi
stronami „Pierwszego dotyku” coś się
we mnie odblokowało, a książka wciągnęła mnie dosłownie od pierwszej strony. Za
każdym razem, kiedy ją odkładałam, czułam niedosyt i chciałam więcej. Chciałam
poznać odpowiedzi na pytania, które dręczyły Emily, tworząc w głowie swoje
własne teorie spiskowe.
Wiem, że wielu osobom ta książka się nie spodobała. Zauważyłam
negatywne opinie, a jednak to nie sprawiło, że zniechęciłam się do tej pozycji.
Spowodował to zapewne fakt, że miałam już przyjemność spotkać się z książkami
Laurelin Paige (jestem dumną posiadaczką wszystkich, w polskim wydaniu) i każda
jak najbardziej przypadła mi do gustu. Owszem, obawiałam się, że z tą może być
inaczej, ale nie zamierzałam opierać się na opiniach innych ludzi i wiecie co?
Nie żałuję.
Po skończeniu pierwszej części od razu miałam ochotę sięgnąć po drugą,
ale z racji tego, że był środek nocy, powstrzymałam się z tym do następnego
dnia. Zakończenie było dość niespodziewane. Może nie aż tak bardzo szokujące,
ale pozostawiło po sobie niedosyt, by sięgnąć po więcej i narodziło nowe
pytania.
„Jego słabością byłam
ja. Pragnął mnie i nienawidził tego może nawet tak bardzo, jak ja nienawidziłam
jego.”
Jest to książka na pewno dla osób dorosłych, bo autorka nie oszczędza
nam w niej licznych scen seksu. A zarazem specyficznych upodobań, które nie
każdemu czytelnikowi przypadną do gustu. Wiem, że to może wiele osób zrazić,
ale mnie wręcz przeciwnie. Podobało mi się to, że bohaterzy nie są stereotypowi
i nie są zbudowani na szkielecie szablonowości tego typu książek – oczywiście to
tylko moje odniesienia, zaznaczam.
Czy polecam? Zdecydowanie t a k! „Pierwszy
dotyk” wprawiał mnie w zaskoczenie. Sprawiał, że uśmiechałam się od ucha do
ucha. I wywoływał też szybsze bicie serca, a żołądek ściskał się w nerwowym
oczekiwaniu. Doradzam jednak, by od razu zaopatrzyć się w drugą część, bo na
pewno będziecie żałować, że jej nie macie obok siebie.
Ja na razie nie mma ochoty na taką ksiązkę. Jestem po Pryzrodnim Bracie, a on pozostawił jakiś niesmak.
OdpowiedzUsuńAaaaah <3 Najlepsza książka tej autorki. Ja ją pokochałam <3
OdpowiedzUsuńredgirlbooks.blogspot.com
Zachęciłaś mnie do niej! Akurat robię listę książek do przeczytania, więc od razu wpiszę na nią obie części :D
OdpowiedzUsuńObsession With Books