09 lipca 2021

254. "Beach read" ~ Emily Henry

Tytuł:Beach read

Tytuł oryginału:Beach read

Autor: Emily Henry

Data wydania: 02 czerwca 2021

Wydawnictwo: Kobiece

 

January Andrews jest wziętą autorką romansów, która ma w sercu i na koncie jedynie pustkę. Augustus Everett to popularny, poważny pisarz, który gardzi szczęśliwymi zakończeniami i samą Janie. A przynajmniej tak było, kiedy oboje studiowali…

Dzieli ich prawie wszystko, a łączy tylko to, że przez następne miesiące będą mieszkać w sąsiednich domkach na plaży, walcząc z niemocą twórczą.

W wyniku sprzeczki postanawiają się założyć. O to, kto szybciej sprzeda prawa do swojej najnowszej książki.

Gdzie jest haczyk?

Janie i Gus wymieniają się gatunkami, w których tworzą. On napisze gorący romans ze szczęśliwym zakończeniem, a ona „poważną prozę”, w której tragedia goni tragedię. Jest kilka zasad; mają czas do końca lata, ktoś musi kupić od nich prawa do wydania książki i… nie mogą się w sobie zakochać.

Źródło opisu: okładka książki.


Po „Beach read” sięgnęłam ze względu na pozytywne opinie recenzentów. Byłam bardzo ciekawa tej historii i uznałam, że skoro to wakacyjny romans, to fajnie będzie coś takiego przeczytać. Chyba za bardzo się nastawiłam przez te recenzje, bo nie czuję się usatysfakcjonowana w stu procentach i ta książka mnie nie zachwyciła.

Nie jest zła, to na pewno i rozumiem, dlaczego wielu się może spodobać. Fajne jest to, że zostało pokazane podejście dwóch autorów różnych gatunków literackich i Emily Henry pokazała nam, jak wygląda proces tworzenia książek ‘od kuchni’. Każdy rodzaj literatury jest tak samo wymagający w pisaniu i wymaga dużej pracy. To nie tylko wyklepanie paru słów na komputerze, ale cały proces. I uważam to za plus. Fajnie było coś takiego poczytać. Książka o książkach. Brzmi idealnie, prawda?

Kolejnym plusem tej lektury jest to, że uczucie pomiędzy January a Gusem rodzą się powoli, stopniowo i nie ma tu mowy o przyspieszeniu akcji. Powoli też narasta pomiędzy nimi chemia i w ich relacji jest po prostu wyczucie, co bardzo mi się podobało, bo dzięki temu wszystko wydaje się być naturalne. Oboje mają swoje problemy, a także sekrety do rozstrzygnięcia, co dodaje fajnej nuty tajemniczości dla całości.

Są w „Beach read” elementy, które wpłynęły na korzystny odbiór tej lektury, ale znalazły się też takie, przez które nie jestem do końca przekonana. Zdarza się, że jest sporo części opisowej, a wiem, że nie każdy za tym przepada, ale spokojnie, nie ma tragedii! Idzie przyzwyczaić się do tego. Co do głównej bohaterki, swoim podejściem i zachowaniem na początku mnie denerwowała i nie lubiłam jej od pierwszej strony. Sama historia też mnie nie porwała, niestety. Choć czytało się ją dobrze dzięki przyjemnemu stylowi, to jednak jakoś mi się dłużyło i nie mogłam w ogóle się w tą książkę wciągnąć. Nie czułam tej potrzeby czytania, byle tylko poznać dalsze losy głównych bohaterów.

 

Beach read” to fajny romans, który ma swoje wady i zalety. Myślę, że po prostu musicie go przeczytać, żeby się przekonać czy jest dla was. Ja się wciągnąć nie mogłam i jakoś mnie nie zachwycił, ale też nie powiem, że mi się nie podobał. Także najlepiej, jak sięgnięcie po tę książkę i wyrobicie sobie swoją własną opinię. Mi może przeszkodziło to, że za bardzo kierowałam się tymi pozytywnymi i nastawiłam się na coś bardziej szałowego.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

1 komentarz: