22 kwietnia 2021

232. "Mężczyzna bez uczuć" ~ Celia Aaron

Tytuł:Mężczyzna bez uczuć

Tytuł oryginału:The Bad Guy

Autor: Celia Aaron

Data wydania: 31 marca 2021

Wydawnictwo: NieZwykłe

 

Sebastian Lindstrom do perfekcji opanował ukrywanie prawdziwych intencji przed innymi. Z jego twarzy nie można niczego wyczytać. Jest chłodny i zdystansowany. Jako odnoszący sukcesy biznesmen, zarządzający firmą, którą przejął po ojcu, ze względu na swój sposób bycie jest jednym z najbardziej tajemniczych ludzi w Nowym Jorku.

Jednak kiedy na imprezie firmowej poznaje Camille Briarlane – dziewczynę jednego ze swoich pracowników – coś zwala go z nóg. Kobieta nie przyszła sama, co sprawia, że potrzeba, by ją mieć, staje się jeszcze silniejsza.

Sebastian z trudem nad sobą panuje, co nigdy mu się nie zdarzyło. Gdyby mógł, zabrałby Camille od razu do siebie i sprawił, aby należała tylko do niego.

Kobieta nie ma pojęcia, że w głowie tego potężnego i jednocześnie bardzo zimnego mężczyzny narodził się pewien plan…

Źródło opisu: okładka książki.

 

Mężczyzna bez uczuć” to nie jest słodki romans, gdzie pełno będzie romantycznych uniesień i słodkich słówek. Jest to mroczna odsłona i chyba już teraz mogę wam powiedzieć, że ta książka niekoniecznie każdemu przypadnie do gustu. Wszystko dlatego, że Sebastian Lindstrom to trudny człowiek i funkcjonuje inaczej, niż przeciętna, normalna osoba. Nie chcę wam tu zdradzać o co dokładnie chodzi, ale jego postać jest… specyficzna. Tytuł książki prawidłowo go opisuje, naprawdę. Mimo to przypadł mi do gustu ten bohater i pomimo jego ‘inności’, polubiłam go.

Camille to jego totalne przeciwieństwo. Jest miła, dobra i przyciąga do siebie ludzi. A jednak Sebastian dostrzega w niej coś, czego nie dostrzega nikt inny, nawet ona sama. Mimo iż tak bardzo się od siebie różnią, jest coś, co ich łączy i o czym na początku wie tylko Lindstrom.

Przyznam szczerze, że od pierwszego rozdziału poczułam się zaintrygowana tą powieścią i bardzo szybko poczułam tę chęć, by odkryć, co wydarzy się dalej. W pewnym momencie, gdy zostało mi jakieś osiemdziesiąt stron, odłożyłam książkę i powiedziałam sobie, że skończę następnego dnia. Czułam jednak coś, co mnie do niej ciągnęło, tą ciekawość tego, co się zadzieje i ostatecznie zarwałam trochę nocy, by skończyć. Dla mnie była to powieść wciągająca, nie było absolutnie mowy o nudzie i rozwój relacji pomiędzy głównymi bohaterami, wcale nie był szybki. Sebastian nie zdobył Camille tak szybko, jak na to liczył. Okazała się w tej kwestii twarda i zaczekała, aż mężczyzna zrobi coś odpowiedniego.

Jak mówiłam już wcześniej, to nie będzie książka dla każdego, bo to jest jeden z tych mroczniejszych romansów. Zapewniam was jednak, że nie ma tu mowy o żadnym przekraczaniu granic i moim zdaniem nie pojawiło się nic, co mogłoby zniechęcić czy zdegustować. W trakcie czytania obserwujemy też zmiany w Camille czy Sebastianie, ale nie są one drastyczne. Pozostają wciąż tymi samymi ludźmi, ale po prostu dochodzą do pewnych wniosków w trakcie wspólnej historii.

 

Jeśli lubicie takie klimaty, to naprawdę wam polecam tę książkę. Mi się bardzo podobała i mimo, że to raczej mroczna odsłona powieści romantycznych, to nie będzie tu brutalności, a sceny seksu, których nie ma wcale wiele, są mimo wszystko napisane w sposób subtelny. Podobało mi się też to, że Celia wyszła nieco poza schemat i napisała ją z perspektywy obojga bohaterów, ale dała też troszkę więcej. Było to fajne i wprowadziło nieco zamieszania. Autorka zdobyła mnie tą książką, podobało mi się, co stworzyła. Zarówno historia, jak i sposób, w jaki wszystko poprowadziła. Jest to coś oryginalnego, innego, ale kiedy czytałam, czasami przychodziła mi na myśl książka „Jej stalker” Lily White. Więc myślę, że osobom, którym się to podobało, spodoba się również „Mężczyzna bez uczuć”.  Ja teraz czekam na kolejne powieści Celii Aaron i mam nadzieję, że coś pojawi się niedługo, bo sięgnę po to na pewno. Mam też nadzieję, że jeśli ktoś z was zdecyduje się na tę książkę, to również wam się spodoba, choć co do tej lektury, zdania mogą być podzielone.

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

1 komentarz: