22 sierpnia 2020

171. "Salvatore" ~ Natasha Knight


Tytuł:Salvatore
Tytuł oryginału:Salvatore
Autor: Natasha Knight
Data wydania: 25 października 2020
Wydawnictwo: Papierówka

Lucia
Wszystko zaczęło się od podpisania kontraktu, najpierw przez niego, potem przeze mnie. Posłusznie odegrałam swoją rolę. Złożyłam podpis i oddałam życie. Mój ojciec nie odezwał się ani słowem, tylko bezsilnie patrzył, jak staję się własnością tych potworów. Benedettich.
Symbolem ich władzy.
To było pięć lat temu. Teraz nadszedł czas, by Salvatore Benedetti upomniał się o swoją własność. Poprzysięgłam zemstę. Nauczyłam się nienawidzić. Byłam gotowa na wszystko… lecz nie na mężczyznę, który zawładnął moim życiem.
Spodziewałam się potwora i zamierzałam go zniszczyć. Jednak nic nie jest tylko czarne albo tylko białe, a ludzie wyłącznie dobrzy albo wyłącznie źli. W mrocznych zakamarkach jego duszy dostrzegłam blask. Pomiędzy złem – dobro. Gwałtowna nienawiść, jaką go darzyłam, przerodziła się w namiętność gorętszą od piekielnych ogni.
Należałam do niego, a od do mnie.
Był moim własnym potworem.

Salvatore
Wszedłem w posiadanie księżniczki magii DeMarco. Teraz należała do mnie. Benedetti wygrali! Czy istnieje lepszy sposób, żeby dać nauczkę, niż odebrać wrogowi to, co dla niego najcenniejsze? Najukochańsze?
Miałem stać się królem. Byłem następny w kolejności do władania rodem Benedetti. Lucia DeMarco stanowiła łup wojenny, a ja mogłem z nią zrobić, co chciałem. Złamać ją, zmienić życie w prawdziwe piekło, oto jak powinienem postąpić. Nie było dla niej odwrotu – ani dla mnie, jeśli miałem pokazać wyższość Benedettich.
Moja rodzina nigdy nie przegrała, zostawiliśmy po sobie jedynie zgliszcza. Zawsze tak było. I wierzyłem, że zawsze tak będzie. Aż spotkałem Lucię.
Źródło opisu: okładka książki.

Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o „Salvatore”. Opis bardzo mnie zaciekawił, bo zabrzmiał jak coś, co było w moim guście i co mogło mi się spodobać. Oczywiście nastawiłam się na nieco brutalności, w końcu jak jest napisane na okładce, to „mroczny mafijny romans”. Początkowe rozdziały też mnie wciągnęły, choć zachowanie Lucii mnie czasem denerwowało. Oczywiście jej niechęć była całkowicie zrozumiała, zważywszy na okoliczności, ale odnosiłam wrażenie, że jej zachowanie przypomina kaprysy małego dziecka, które musi pokazać, że nie jest posłuszne. Nie wiem jak też ulokować swoje odczucia co do tego, że mimo ciągłej niechęci i negatywnego nastawienia do całej sytuacji i ludzi nazwiskiem Benedetii, jej postawa się zmieniała w momentach, gdy pożądanie brało górę. Nawet jeśli się opierała, robiła to bardzo, bardzo słabo i nieprzekonująco.
Co do samej książki, ostatecznie czuję trochę rozczarowania. Sądząc po tym, że mamy tu motyw mafii, spodziewałam się zwrotów akcji. I samej akcji. Jak dla mnie, było tu jej za mało, zważywszy na kategorię tej powieści. Autorka może za bardzo skupiła się na erotycznych momentach. Mogłaby ich trochę ukrócić i skupić się bardziej na tych mafijnych sprawach, dodać nieco zwrotów. I może zaskakujących elementów, bo mnie niestety nie zaskoczyło nic.
Biorąc pod uwagę, jaki motyw przewodni autorka sobie wybrała, miała naprawdę szerokie pole do popisu i mogłaby zrobić z tej książki wszystko. A jak dla mnie, to nie zostało wykorzystane i było za mało. Za mało wszystkiego.
Chemii między bohaterami nie czułam, a szkoda. Tak, jak Salvatore polubiłam, bo za maską mafioza kryje się ktoś, kogo warto poznać, tak jeśli chodzi o Lucię, nie wiem, co sądzić. Jej zachowanie czasami, jak już wspominałam, było buntem małego dziecka.  Czasem odnosiłam też wrażenie, że niektóre wydarzenia zostały wepchnięte i napisane, byle były. Zbyt szybko się kończyły, nawet jeśli niczego miały nie wnieść do fabuły, mogłyby zostać bardziej rozbudowane, bo dodałoby to większej naturalności.

Podsumowując, nie powiem, że tej książki nie polecam. Jak dla mnie, pomysł fajny, ale nie do końca wykorzystany. Jest to powieść z minusami, ale nie zaliczę tego do kategorii złych książek. W pewnym stopniu nawet mi się to podobało, ale raczej to taka książka, do której nie będzie ciągnęło, by przeczytać ją jeszcze raz. Może nawet należy do kategorii tych, które można przeczytać, gdy chcemy trochę odpocząć od tych emocjonujących lektur.
Mam nadzieję, że moja opinia wam pomogła. Pamiętajcie, że to co dla mnie jest minusem, niekoniecznie może być nim dla was, także najlepiej będzie, jeśli sami sięgniecie po tę książkę. Ja na pewno przeczytam drugi tom, bo kto wie czy nie okaże się być lepszy? Trzeba autorom dawać kolejne szanse! Tym bardziej, że książka miała minusy, ale nie była zła.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

1 komentarz: