16 września 2020

177. "Park Avenue" ~ Vi Keeland & Penelope Ward

Tytuł:Park Avenue

Tytuł oryginału:Park Avenue Player

Autor: Vi Keeland & Penelope Ward

Data wydania: 02 września 2020

Wydawnictwo: Editio Red

 

Niepospolita uroda Elodie Atlier była pułapką na facetów, którzy zdradzali swoje kobiety. Agencja detektywistyczna nie była jednak pracą jej marzeń, więc Elodie postanowiła poszukać lepszego zajęcia. Tamtego dnia śpieszyła się na rozmowę z potencjalnym pracodawcą. Niestety, miała pecha, niegroźną stłuczkę. Tamten gość miał drogi samochód, wygląd greckiego boga i paskudne maniery. Po ostrej wymianie zdań rozstali się, a Elodie miała nadzieję, że więcej tego bufona nie spotka. Nie miała więc tęgiej miny, gdy okazało się, że stara się o pracę właśnie u niego.

Hollis LaCroix przyzwyczaił się, że ma władzę i duże pieniądze. Nie znosił kobiet, które miały sekrety. Nie przepadał też za tupetem i ciętym językiem. Ślicznotka, która uszkodziła mu samochód, a chwilę potem, starając się o posadę niani jego bratanicy, wygarnęła mu od serca, natychmiast spotkała się z jego ostrą reakcją. Mimo to, gdy emocje opadły, postanowił dać jej szansę. W końcu trudno o idealną opiekunkę dla dziewczynki z problemami. Hollis sam przed sobą nie chciał przyznać, że zarówno odwaga, jak i temperament Elodie bardzo mu się spodobały.

Dziewczyna okazała się utalentowaną nianią. Zbudowała więź z małą Hailey i wydawało się, że może być tylko lepiej. Prędko jednak okazało się, że śliczną nianię i przystojnego pracodawcę łączy coś więcej. Oboje starali się ukrywać wzajemną fascynację i pozwalali sobie zaledwie na niewinny flirt. Zdawali sobie sprawę, że dzieliło ich zbyt wiele, a ewentualny romans mógłby spowodować potężne komplikacje.

Źródło opisu: okładka książki.

 

„– Lubię szczerość. A uroda to największe z kłamstw. Ludzie patrzą na ciebie, widzą zewnętrzną powłokę i zakładają, że wnętrze do niej pasuje. Ale w lustrze nie widać, kim jesteś.

 

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam książki Vi i Penelope. Moim zdaniem tworzą coś naprawdę niesamowitego i tak naprawdę sięgam po kolejne już w ciemno. Nie muszę czytać opisu i po prostu czuję, że to będzie dobre. Zdziwiła mnie grubość „Park Avenue”, bo zazwyczaj autorki piszą krótsze historie, ale im więcej stron, tym jeszcze więcej dobroci. Choć zawsze istnieje ten cień niepewności, że ulubiony twórca może coś zepsuć, prawda?

Nie było tak w tym przypadku. Absolutnie! Uważam, że autorki stworzyły świetną historię – i to po raz kolejny. Choć lubię wszystkie, ta trafia do czołówki moich ulubionych. Pokochałam bohaterów. Dobrą i piękną Elodie Atlier oraz przystojnego, nieco dupkowatego Hollisa LaCroix. Oboje łączy to, że sparzyli się na związkach i czują strach przed daniem kolejnej szansy. Jednak nie mogą zaprzeczyć, że coś pomiędzy nimi jest. Tylko czy postanowią dać temu szanse?

Bardzo podobał mi się sposób, w jaki została rozwinięta relacja tych dwojga. Widać, że ich do siebie ciągnie. Jedno pragnie drugiego, trochę ze sobą pogrywają, ale nic nie dzieje się szybko. Ba! Czasami robią nawet krok w tył. Zdecydowanie budowanie ich więzi jest stworzone w tej powieści z wyczuciem. A także da się wyczuć napięcie i chemię między bohaterami. Jednak „Park Avenue” ma znacznie więcej plusów! Na przykład to, że w tej historii autorki postawiły na szczerość. Wiadomo, jak to jest z tajemnicami w romansach. Oczywiście, że nie od razu wszystko wychodzi na jaw, jest nuta niepewności, ale nie jest to przedstawione… typowo, bym powiedziała. Za to Vi i Penelope przygotowały coś znacznie, znacznie lepszego i powiem wam szczerze, że tym, co wymyśliły, zostałam zaskoczona. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu spraw!

W tej książce jest pełno humoru, aż uśmiech sam ciśnie się na usta i po prostu nie mogłam się powstrzymać, by jej nie czytać. A gdy nie czytałam to rozmyślałam o tym, co też może się wydarzyć. Hollis i Elodie to świetny team, który dopełnia pewna świetna nastolatka. Naprawdę polubiłam tych bohaterów i coś czuję, że nie tylko ja. Jednak prócz zabawnych momentów i przekomarzań, „Park Avenue” to też powieść na swój sposób piękna, wzruszająca i chwyta za serce. Nie chcę wam mówić o co chodzi, by nie zabierać wam przyjemności, więc musicie przekonać się sami.

Przeczytałam wszystkie książki tego autorskiego duetu i po raz kolejny autorki zachwyciły mnie tym, co stworzyły. Przy „Park Avenue” nagle zginął mój zastój czytelniczy i miałam naprawdę chęć czytać i czerpałam z tego dużo przyjemności, a nie zabrakło też emocji, bo naprawdę to co tu dostaniecie… Dla mnie super, serio. I jak widać, idealne lekarstwo, gdy chęci do czytania zanikają.

 

– Niektórzy ludzie wkraczają w nasze życie, a gdy z niego odchodzą, zabierają ze sobą skrawek naszego serca. I ten skrawek, ta cząstka miłości już zawsze przy nich zostanie. Lecz serce jest silne i ostatecznie się uleczy. Będzie jednak inne niż tamto dawne serce i dlatego nigdy dwóch osób nie kochamy w ten sam sposób.

 

Pewnie już się domyślacie, ale jeśli nie – POLECAM. Na swój sposób jest pokazane, że jeśli za kimś tęsknimy, nie czekajmy zbyt długo by się odezwać, schowajmy dumę w kieszeń. Kto wie czy będzie jeszcze okazja? Jak mówię, ta historia bawi, wciąga i zapewniła mi mocniejsze bicie serca. Oczywiście nie każdy musi odebrać ją tak, jak ja, ale mam nadzieję, że jeśli się na nią zdecydujecie, to poczujecie to samo. I jak zawsze, gdy skończyłam czytać książkę autorstwa Vi i Penelope, poczułam niedosyt. Więc mam nadzieję, że kolejna powieść spod ich wspólnego pióra pojawi się jak najszybciej!

 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz