08 lipca 2020

164. "Jak poderwać drania. Rhett" ~ Sara Ney

Tytuł:Jak poderwać drania. Rhett
Tytuł oryginału:How to Date a Douchebag: The Learning Hours
Autor: Sara Ney
Data wydania: 17 czerwca 2020
Wydawnictwo: Kobiece

Rhett Rabideaux ma jasny cel – zostać mistrzem zapasów i pokonać starych wyjadaczy. Mimo trudności, jakie stawia przed nim los, dołącza do drużyny uniwersyteckiej i skupia się na treningach.
Nowi koledzy z ekipy nie dadzą się jednak tak łatwo zdetronizować. Na szacunek i uznanie trzeba sobie zapracować inaczej. Na wszystkich korytarzach rozwieszają oni kompromitujące ulotki z numerem telefonu Rhetta i informacją, że szuka panienek do zaliczenia.
Ku swojemu zaskoczeniu Rhett otrzymuje odpowiedź na ogłoszenie od Laurel, najpiękniejszej studentki na uczelni. Początkowo dziewczyna chce się z nim tylko podroczyć, ale z czasem zauważa, że zaczyna coraz bardziej lubić jego towarzystwo.
Źródło opisu: okładka książki.

Postać Rhetta była dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałam się, że będzie takim samym dupkiem, jak chłopcy z poprzednich dwóch tomów, ale okazało się, że do tego mu bardzo daleko. Po pierwsze, nie był przystojny i dziewczyny się za nim nie ustawiały w kolejce, a po drugie był słodko niepewny i naprawdę go polubiłam. Rzadko się spotyka takich męskich bohaterów, którzy nie powalają wyglądem i charyzmą kobiet i zazwyczaj gustuję w tych pewnych siebie facetach, ale podobało mi się, że Rhett był inny. Cechowała go nieśmiałość i urocza była ta jego nieświadomość. To chłopak, na którego zawsze można liczyć. Myślę, że to właśnie dzięki niemu ta część serii stała się moją ulubioną.
Jeżeli chodzi o Laurel to nie mogę powiedzieć, że od razu zapałałam do niej sympatią, bo przez pierwsze rozdziały mnie denerwowała. Była próżna w ten przekraczający granicę sposób. Nie podobało mi się jej podejście, ale na szczęście dziewczyna zaczęła się zmieniać i w końcu ją również polubiłam. Była piękna, pewna siebie i zadziorna, flirciarska.
W tym przypadku bohaterowie zamienili się rolami, ale była to całkiem fajna odmiana. I tak jak wspominałam, ta część stała się moją ulubioną. Jest sporo dialogów, autorka umiejętnie operuje piórem, dzięki czemu czyta się naprawdę szybko i nie odczuwa się tych prawie pięciuset stron. Znajdziecie też sporo humoru i Sara Ney pokazuje nam w tym tomie, jak często jesteśmy oceniani przez sam wygląd. Jak bycie pięknym może nam sprzyjać w relacjach towarzyskich, a bycie nieatrakcyjnym już nie. Jednak tutaj charakter może przeważyć nad wyglądem i było to naprawdę fajne, bo rzadko się przecież spotyka, by męski bohater nie był powalająco przystojny, a główna bohaterka olśniewająco atrakcyjna, prawda?
Uważam tylko, że tytuł serii totalnie nie pasował do Rhetta, bo on na pewno nie był draniem. Był tym miłym facetem. Zbyt miłym, jakby powiedzieli jego kumple, którzy swoją drogą mnie denerwowali, bo byli tak irytująco dziecinni i głusi na to, co się do nich mówiło. „Jak poderwać drania. Rhett” to książka dla kogoś, kto chce się odprężyć przy lekkiej lekturze, gdzie pojawia się dawka humoru. Myślę, że jeśli szukacie czegoś takiego, co czyta się przyjemnie, bez wywoływania gamy emocji, to śmiało możecie sięgnąć po tę książkę.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz