
Tytuł oryginału: „Things We Never Said”
Autor: Samantha Young
Data wydania: 30
października 2019
Wydawnictwo: Burda Książki
Dhalia McGuire uwielbia swoje spokojne życie w nadmorskim Hartwell.
Gdy jednak ukochany ojciec jej potrzebuje, nie waha się wrócić do Bostonu i
zmierzyć z tym, co zostawiła za sobą. A przede wszystkim z Michaelem
Sullivanem, który przed laty złamał jej serce. I vice versa.
Michael właśnie rozwiódł się z żoną i próbuje poskładać swoje życie na
nowo. Powrót Dhalii jest dla niego jak grom z jasnego nieba. Oboje wiedzą, że
to, co ich niegdyś łączyło, nie znikło, a wręcz przybrało na sile. Gdy jednak
Michael jest gotowy dać jej szansę, Dhalia nie może poradzić sobie z wyrzutami
sumienia. I znów, jak kiedyś, ucieka…
Tym razem jednak mężczyzna nie zamierza się poddać. Rusza za ukochaną
do Hartwell, gdzie musi nie tylko pokonać wątpliwości Dahlii, lecz także
zmierzyć się z największym skandalem w historii tego uroczego, nadmorskiego
miasteczka.
Źródło opisu: okładka
książki.
Już po przeczytaniu pierwszego tomu serii o miasteczku Hartwell,
wiedziałam, że będę chciała przeczytać następne części. Zresztą, uwielbiam
twórczość Samanthy Young, więc każdą jej książkę biorę wręcz w ciemno i z
niecierpliwością wyczekuję premier. Nie przeczytałam wszystkich pozycji, które
wyszły spod jej pióra, ale naprawdę wiele i jestem wręcz zakochana w tym, jak
pisze i co tworzy.
Dhalię poznałam już wcześniej, przy okazji czytania poprzednich części
i byłam ciekawa jej historii, bo autorka wcześniej nic nie zdradziła, jedynie
coś wspomniała, ale wzbudziła tym moje większe zainteresowanie. McGuire jest
piękna, błyskotliwa i dowcipna. A jednak nosi pewien ciężar, który jest równocześnie
przeszkodą w tym, czego naprawdę pragnie. To w miasteczku Harwell znalazła
ukojenie i spokój, których potrzebowała i zajęła się prowadzeniem małego
sklepiku z pamiątkami. Mimo ciężkiej przeszłości i nieodpowiednich wyborów,
udało jej się naprawdę zacząć na nowo i stała się silną, niezależną kobietą,
która ma przy sobie prawdziwych przyjaciół. Niestety, przeszłość czasem daje o
sobie znać i Dhalia doświadcza tego na własnej skórze.
Michael jest seksownym stróżem prawa, który potrafi przyspieszyć bicie
kobiecego serca samym uśmiechem. Doświadczenia, jakie ma na swoim koncie,
troszkę go zmieniły. Stał się momentami… nieprzyjemny. Nie powiem, że jest
dupkiem, bo wszystko można mu zarzucić, ale nie to. Mimo tego, że czasem bywa
zgorzkniały, tak naprawdę to porządny facet, o dobrym sercu i powiem wam, że
naprawdę ma gadane. Aż ja nie mogłam się mu oprzeć!
Polubiłam te postaci, bo były takie żywe, realistyczne. Nieidealne,
poranione, ale o dobrych sercach. A męski bohater pewnie niejedną czytelniczkę
zauroczy. Ze mną się udało, przyznaję!
Zapomniałam, jak bardzo kocham twórczość Samanthy, ale szybko sobie o
tym przypomniałam. Tak jak i o tym, że jej książki czytają się wręcz same. Nie
odczułam tego, że „To, czego o mnie nie
wiesz” liczy sobie ponad czterysta stron. Czytało się ją z taką
przyjemnością i lekkością, że pokonywanie rozdziałów nie było niczym trudnym.
Ledwo zaczęłam czytać, a uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy, a co więcej, w
niektórych momentach czułam, jak pieką mnie oczy. Choć może to ja jestem
rozedrgana emocjonalnie ostatnio. Nie jest to romans, w którym liczą się tylko
momenty, w których bohaterowie chodzą do łóżka. Absolutnie. Ma w sobie coś
głębszego, porusza niełatwe tematy i sprawia, że właśnie te sceny łóżkowe nie
rzucają się w oczy. Jeśli o mnie chodzi, nie mogłam się momentami oderwać i
tylko oczekiwałam tego, co będzie dalej.
Podobało mi się, że autorka wmieszała pomiędzy rozdziały momenty
przeszłości, a co więcej, nie zdradziła nam całej historii na początku, tylko
to powoli dawkowała, wzbudzając we ciekawość i sprawiając, że zastanawiałam się
nad tym, co będzie dalej? I co tak naprawdę się stało? Co sprawiło, że Michael
i Dhalia rozstali się na tak długo? Mamy perspektywę obojga bohaterów, chociaż
różnią się narracją, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało, za to mogłam
poznać odczucia zarówno Dhalii, jak i Michaela. I jak już nie raz powtarzałam,
jakoś bardziej mi odpowiada, gdy mogę poznać emocje obydwóch postaci. I ta
książka jest historią o tym, że czasem los daje nam drugą szansę. O
przebaczeniu – komuś, ale przede wszystkim sobie. Przeczytałam sporo książek
spod pióra Samanthy Young i choć opierają się na pewnych schematach, to udaje
się jej stworzyć coś nowego, innego. „To,
czego o mnie nie wiesz” właśnie takie było. Troszeczkę przewidywalna i
mająca coś wspólnego z innymi książkami autorki, a jednak na swój sposób
wyjątkowa i naprawdę do mnie trafiła. Jestem pewna, że prędko nie zapomnę tej
historii.
Strasznie się cieszę, że mogłam spotkać bohaterów z poprzednich
części. Nie będę ukrywać, że gdy tylko pojawił się Vaughn na horyzoncie,
zatęskniłam za nim, bo jest postacią, do której mam wyjątkową słabość. Chociaż
Michael bardzo z nim konkuruje. Za plus muszę też dać autorce pewną rzecz. Po
bardzo długim czasie, który minął od przeczytania „To, co najważniejsze” i „Wszystko,
co w Tobie kocham”, nie pamiętam już wszystkiego dokładnie, ale Samantha
nakreśliła historię poznanych już bohaterów, przypomniała ich opowieści.
Pewnie nie muszę wam już mówić, że polecam „To, czego o mnie nie wiesz”? Autorka jak zawsze mnie kupiła i nie
zawiodła. Książka jest emocjonalna, wciągająca i choć troszkę schematyczna, to
mająca w sobie to coś. Podobało mi
się w niej wręcz wszystko. Od wykreowania bohaterów, po stworzenie ich
historii. Dodatkowo na samym końcu jest wątek, który wzbudził moją ciekawość,
ale dał nadzieję, że pojawi się kolejna część z serii o miasteczku Hartwell. A
może i kilka? Liczę na to! I mam ogromną nadzieję, że pojawią się one jak
najszybciej, a was zachęcam po sięgnięcia po tę książkę, bo jest naprawdę warta
przeczytania, jeśli lubicie głębsze romanse!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.
Bardzo chcę, aby ta książka trafiła w moje ręce. 😊
OdpowiedzUsuń