16 września 2019

101. Przedpremierowo: "Jesienny pocałunek" ~ Carrie Elks

Tytuł:Jesienny pocałunek
Tytuł oryginału:By Virtue Fall
Autor: Carrie Elks
Data wydania: 18 września 2019
Wydawnictwo: Kobiece

Jedno jest pewne: Juliet nie wierzy już w miłość. Ma teraz wystarczająco dużo na głowie – otwarcie własnej kwiaciarni, wychowywanie córki i bolesny rozwód z człowiekiem, który tylko czeka na jej błąd. Życie kobiety jest aktualnie wystarczająco skomplikowane – randki to jedynie kolejny kłopot.
Wszystko się zmienia, kiedy poznaje nowego sąsiada. Samotny tata jest utalentowanym fotografem i atrakcyjnym mężczyzną, na którym Juliet zbyt często i bardzo chętnie zawiesza oko.
Ryan przybył do jej miasteczka tylko na chwilę i powinien zająć się swoimi pilnymi sprawami, a nie rozpraszać się piękną sąsiadką. Jednak za każdym razem, gdy ją widzi, nie może się jej oprzeć. Czy romantyczna jesienna auta pomoże im przestać walczyć z emocjami i w końcu dadzą sobie drugą szansę na szczęście?
Źródło opisu: okładka książki.

Po przeczytaniu „Miłość zimową porą”, pierwszego tomu tej serii, który został wydany u nas w Polsce, wiedziałam, że będę chciała sięgnąć po kolejne części, bo ten cykl od razu skradł moje serce. Dlatego też, gdy zobaczyłam, że szykuje się premiera „Jesiennego pocałunku”, który opowiada historię ostatniej z sióstr, nie musiałam się nawet zastanawiać. Po prostu wiedziałam, że muszę ją przeczytać, tym bardziej, że losy Juliet ciekawiły mnie od samego początku i nie mogłam się doczekać aż zapoznam się z jej opowieścią.

Dom to nie budynek. Ani nawet nie kraj. Dom to miejsce, w którym jest rodzina

Juliet poznajemy już w poprzednich trzech częściach, ale niezbyt dobrze. Wiemy tylko, że jej życie z mężem wcale nie było tak proste i łatwe jakby chciała. Carrie w tym tomie wykreowała bohaterkę, którą można podziwiać. Kobieta nie ma łatwo. Jest w trakcie rozwodu, a jej mąż nie jest ani trochę miłym człowiekiem i niczego jej nie ułatwia, nawet wręcz przeciwnie. Choć została pozbawiona pewności siebie i żyje z pewnymi obawami, nie siedzi w kącie i nie użala się nad swoim losem. Co więcej, jest naprawdę silną kobietą – choć przez pewien czas nie zdaje sobie z tego sprawy – która stara się stanąć samodzielnie na nogi i na pewno można powiedzieć, że jest wspaniałą matką. Jest piękna, miła i dobra, a ta historia jest właśnie o niej, o jej walce o nowe życie i odkrycie na nowo samej siebie. Były momenty, kiedy byłam z postawy Juliet naprawdę dumna.
Ryan to przystojny fotograf, który skradł mi serce i został kolejnym mężem książkowym. Zabawny, lojalny, otwarty, szczery, opiekuńczy. Naprawdę można wymieniać same zalety tej postaci i może był idealnym facetem, ale na pewno nie przerysowanym, jeśli wiecie co mam na myśli. No i był naprawdę wspaniałym ojcem, który idealnie dogadywał się ze swoim dzieckiem. I choć wychowany w bardzo bogatej rodzinie, gdzie są pewne zasady, żyje tak, jak on tego chce i nie dostosowuje się do żadnych etykiet, jakich na pewno oczekiwał od niego ojciec. Ryan to po prostu bardzo porządny facet i pewnie niejedna czytelniczka zapragnęłaby go dla siebie.
Ryana i Juliet prócz samotnego rodzicielstwa łączy też to, że oboje dla swoich dzieci chcą wszystkiego co najlepsze i to ich dobro stawiają zawsze na pierwszym miejscu.

No co ja mogę powiedzieć? „Jesienny pocałunek” kupił mnie już od pierwszych stron swoją historią i wzbudzał moją ciekawość jeszcze zanim sięgnęłam po tę książkę. Carrie poświęca w swoich powieściach dużą uwagę relacjom rodzinnym i tak było także w tej części. Pokazała jej różne strony, od tych złych jak i dobrych. Ostatni tom najbardziej jednak pokazuje stronę rodzicielstwa, ale sytuacje Juliet i Ryana różnią się od siebie dość znacząco. Nie będę wam oczywiście zdradzała o co chodzi, bo musicie się sami przekonać!
Na tylnej stronie okładki jest napisane, że jest to „romans drugiej szansy, który skradnie Ci serce” i muszę zgodzić się z tym w stu procentach. Rzeczywiście, Carrie w tej powieści próbuje nam przekazać, że czasem należy dać sobie drugą szansę.
Już na początku odniosłam wrażenie, że „Jesienny pocałunek” to nieco inna część niż jej poprzedniczki, ale w pozytywnym sensie. Może dlatego, że oboje bohaterów miało już dzieci? Nie wiem, ale jednak ten tom miał w sobie coś innego i naprawdę bardzo mi się podobał. Po kilku rozdziałach zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie będzie to najlepsza część i teraz, gdy książkę już skończyłam mogę śmiało powiedzieć, że według mnie owszem, była. Już od pierwszej strony czytało mi się leciutko i bardzo przyjemnie, a wydarzenia miały swój spokojny przebieg. Relacja między bohaterami rozwijała się powoli, choć już na początku zaczęło między nimi coś iskrzyć. Na szczęście Carrie pozwoliła, by wszystko nabrało odpowiedniego tempa, tak jak każdy inny wątek w tej historii.
Autorka napisała naprawdę przyjemny, momentami również zabawny, romans, w którym liczyło się o wiele więcej niż tylko pociąg seksualny. Scen seksu nawet nie było dużo, a jeśli już się pokazywały, to były napisane w sposób delikatny i subtelny. „Jesienny pocałunek” wzbudził we mnie emocje, przyspieszył bicie serca i ta książka sprawiła, że cały czas byłam ciekawa tego co zaraz się wydarzy, ale przede wszystkim nie wiedziałam czego się spodziewać. W każdej chwili mógł nastąpić zwrot akcji, jakaś intryga. I to było naprawdę fajne.

Czy polecam?
Oczywiście! I to każdej fance romansu, a najlepiej będzie jeśli przeczytacie właśnie teraz, w porze jesiennej, bo dzięki temu na pewno bardziej poczujecie klimat, jaki panuje w książce. Na pewno mi zapadnie na długo w pamięć i będę ją miło wspominać. Jeżeli miałabym znaleźć minus tej powieści, to jest tylko jeden. Za szybko się skończyła. Naturalnie, Carrie dokończyła wszystkie sprawy i dopięła je na ostatni guzik. Przyjemna, zabawna, poruszająca – taka właśnie była ta powieść.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.

1 komentarz:

  1. Czasami lubię czytać romanse, a ten, będzie bardzo klimatyczny. 😊

    OdpowiedzUsuń