03 września 2019

99. Przedpremierowo: "Warta ryzyka. Życiowi bohaterowie" ~ K. Bromberg

Tytuł:Warta ryzyka. Życiowi bohaterowie
Tytuł oryginału:Worth the Risk (Everyday Heroes #3)
Autor: K. Bromberg
Data wydania: 10 września 2019
Wydawnictwo: Editio Red

Trzeci tom serii Życiowi bohaterowie, opisujące niezwykłe historie przystojnych braci w mundurach. Ostatni z nich, Grayson Malone, ma za sobą paskudną przeszłość. Jako młody chłopak zakochał się bez pamięci w dziewczynie, która nie była warta jego uczuć. Ta snobka z bogatej rodziny i egoistka z rozdętymi ambicjami pozostawiła go ze złamanym sercem i z małym dzieckiem. Luke, uroczy chłopczyk, jest miłością życia Graysona. To dla syna mężczyzna stał się dojrzałym, odważnym i silnym facetem, ale równocześnie jest zamkniętym w sobie samotnym ojcem.
Tą nadętą bogaczką była Sidney. Lata ciężkiej pracy zmieniły jej system wartości, jednak to wciąż uparta i pełna temperamentu dziewczyna, która czasami popełnia poważne błędy. Ten zabójczy zestaw cech doprowadza ją do kryzysu w relacjach z szefem. Aby odzyskać jego zaufanie, dziewczyna wyrusza do małego miasteczka z misją ratowania jednego z magazynów. Ma nakłonić do udziału w konkursie Hot Dad kogoś, kto nawet nie chce o tym słyszeć. Tym kimś jest jej były facet, Grayson Malone.
Oto opowieść, w której znajdziesz pytania bez jasnej odpowiedzi. Upłynęły lata, Grayson i Sidney są innymi osobami. Przeszłość jednak wypaliła na sercu Graysona bolesne piętno. Poznasz ból i lęk, które każą silnemu mężczyźnie zamknąć się w skorupie samotności. Przekonasz się, że ten, kto pragnie szczęścia, musi podejmować ryzyko. I nie ma żadnych gwarancji, że to ryzyko się opłaci…
Źródło opisu: okładka książki.

Przyznam wam się, że już po przeczytaniu pierwszej części serii Życiowi bohaterowie, byłam bardzo ciekawa historii Graysona i Luke’a, bo w poprzednich tomach autorka nie zdradziła nam praktycznie nic. Najwyżej jakiś szczegół, o którym szybko się zapomniało. Dlatego, gdy tylko w moje ręce trafiła „Warta ryzyka”, wzięłam się za nią z ciekawością. I powiem już teraz, zanim zapomnę, że na początku tej historii byłam nieco skołowana. Opis podaje pewną informację, która – jak się okazuje po kilku rozdziałach – może czytelnika zmylić, ponieważ jest błędna.

Graysona poznajemy już w poprzednich dwóch częściach i tak samo jak swoi bracia, jest człowiekiem odważnym, ale także dobrym, pewnym siebie i dobrze wychowanym. Jednak to on z całej trójki jest najbardziej lojalny i w rodzinnych konfliktach zawsze jest rozjemcą. A co najważniejsze, jest naprawdę wspaniałym ojcem. Widać, że kocha swojego syna ponad własne życie i wszystko, co robi, robi z myślą o Luke’u, dlatego w pewnych sytuacjach wykazuje się ostrożnością. Jest też bardzo zranionym mężczyzną, który ma poważne problemy z zaufaniem. Żądzą nim demony przeszłości oraz obawy, co wpływa na niektóre jego zachowania i walczy z tym tak naprawdę przez całą książkę.
Sidney to całkowicie nowa postać, chociaż nie dla Graysona. Bałam się, że jej nie polubię, ale na szczęście się myliłam. Może i jest nieco rozpuszczoną, bogatą pięknością, która uwielbia swój apartament i markowe ciuchy, ale jest też bardzo dobrą osobą, która nie zadziera nosa – choć wszyscy właśnie tego się po niej spodziewają. Jest też kobietą ambitną, zdolną, a także ambitną.
Nie mogę nie wspomnieć o Luke’u, który był bardzo słodkim chłopcem, potrafiącym skraść serce chyba każdej czytelniczki. Był naprawdę rozczulający i rozbrajający, ale w pewnym momentach wykazywał się naprawdę sporym zrozumieniem do niektórych spraw, jak na takiego małego człowieczka.

Przyznaję, że ten lekki błąd, czy może niewłaściwy dobór słów, lekko zbił mnie z tropu na początek, a przede wszystkim wniosek – błędny, rzecz jasna – który wyciągnęłam, trochę mnie zniechęcił. Szybko jednak stało się dla mnie jasne, że tak historia, jak i dwie poprzednie, przypadnie mi do gustu. K. Bromberg porusza tutaj temat samotnego ojcostwa. Pokazuje, że to nie jest wcale takie łatwe, nawet jeśli dajemy z siebie dwieście procent naszych możliwości. A Grayson dawał, wierzcie mi. Niestety, nie zawsze to wystarczało. Przedstawia z jakimi problemami musi zmagać się ojciec, ale również – a może przede wszystkim – jak to wszystko wpływa na małe dziecko, które wychowuje się bez matki.
Autorka przedstawia nam także motyw spotkania po latach, a także delikatne hate-love, ale najbardziej skupia się na tym, że człowiek zasługuje na drugą szansę, że może się zmienić. I nie chodzi mi tu jedynie o Sidney, ale również o Graysona. Od swojego ostatniego spotkania minęło sporo czasu i oboje stali się różnymi ludźmi, ale co więcej, w trakcie odnowienia relacji, również zachodzą w nich zmiany.
Autorka posługuje się tutaj lekkim piórem, tworząc przyjemną lekturę, zabawną, ale przemycając w nią ważniejsze tematy, próbując nauczyć czegoś czytelnika, co bardzo mi się podobało. Nie skupia się na scenach seksu, które oczywiście się pojawiają, jak i odważniejsze rozmowy czy sprośne sms’y, ale wszystko zostaje utrzymane w granicach subtelności. Utrzymuje tu małomiasteczkowy klimat, gdzie każdy zna się z każdym i plotki rozchodzą się w trybie natychmiastowym. Troszeczkę zabrakło mi tu bohaterów z poprzednich części. Owszem, mieliśmy braci Malone w pełnej grupie i rozumiem, że to nie na nich skupiona jest ta historia, ale mimo wszystko nie pogniewałabym się, gdyby było ich troszeczkę więcej.
W budowaniu relacji, jak i w przebiegu wydarzeń, nie ma zbyt szybkiego tempa. Wszystko ma swój czas, swój rytm i bardzo mi się to podobało, a charakterystyka postaci sprawiła, że wydają się być bardziej realni. Jedyne do czego się przyczepię to moje odczucie, że troszkę za mało zostało pokazane, jak buduje się relacja pomiędzy Sidney a Luke’em, co w tej sytuacji wydaje mi się być dość ważne i znaczące.

Warta ryzyka” to książka, która mnie poruszyła, rozczuliła, rozbawiła. Polecam ją każdemu, kto lubi takie historie, ale zalecałabym zapoznanie się z całą serią, nie tylko z jednym tomem. Będzie mi brakowało braci Malone i jest mi smutno, że to koniec ich historii. Aczkolwiek była to fajna przygoda, której nigdy nie będę żałowała.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

1 komentarz:

  1. Nie znam twórczości autorki, ale słyszałam o jej książkach wiele dobrego, więc może kiedyś to się zmieni. ��

    OdpowiedzUsuń