
Tytuł oryginału: „Combust (Everyday Heroes #2)”
Autor: K. Bromberg
Data wydania: 19 czerwca
2019
Wydawnictwo: Editio Red
Oto drugi tom trylogii Życiowi
bohaterowie pióra K. Bromberg. Książki tej serii opowiadają historie trzech
braci Malone. Drugi z nich, Grady, jest strażakiem, odważnym, charyzmatycznym i
pewnym siebie, a przy tym seksownym i przystojnym. Nie jest jednak szczęśliwy.
Skrywa gorzką tajemnicę, a poza widocznymi bliznami na plecach nosi także te
niewidoczne. Wydaje się, że jego dzielne, poranione serce jest całkowicie
wypalone. Aż któregoś dnia w jego życiu pojawia się szczególna kobieta…
Dylan McCoy jest utalentowaną autorką tekstów piosenek, która
wielokrotnie się sparzyła. Na swoim mężczyźnie, który okazał się kłamliwym
dupkiem. Na umowie z wytwórnią, która zmusiła ją do dalszej pracy z tymże
kłamliwym dupkiem. Na własnej agentce, która zamiast przyjąć do wiadomości
fakty i spróbować pomóc jej się pozbierać, nalegała, aby Dylan nadal udawała
szczęśliwą kobietę w trwałym związku. Dopiero wyjazd do Sunnyville ma przynieść
wytchnienie. Dylan postanawia nie narażać się na kolejne rozczarowanie i dać
sobie na dłużej spokój z facetami. I wtedy poznaje swojego współlokatora. To
Grady Malone, który jest szczególnym mężczyzną…
Oboje przez pewien czas muszą dzielić jedno mieszkanie. Oczywiście
najbezpieczniej byłoby, gdyby pozostali dla siebie tylko współlokatorami. Iskra
zauroczenia pada jednak na podatny grunt. Z początku nic wielkiego się nie
dziele. Dopiero pewna nieoczekiwana wizyta sprawia, że temperatura
niebezpiecznie wzrasta… a ryzyko pożaru rośnie. Od tej chwili emocji będzie
coraz więcej! Przekonasz się, że bardzo łatwo jest utracić kontrolę nad ogniem,
a miłość ma cudowną moc, która chroni przed zranieniem i pomaga uleczyć
najgorsze oparzenia!
Źródło opisu: okładka
książki.
Wiedziałam, że sięgnę po drugi tom tej serii w momencie, kiedy
zabrałam się za pierwszy. Spodobał mi się zamysł tej trylogii, ale i bracia
Malone przypadli mi do gustu, więc tak naprawdę tylko wyczekiwałam premiery „Płonącej namiętności”, bo byłam ciekawa
jaki los przygotowała autorka dla kolejnego z nich.
„Możesz zapomnieć o
tym, co cię zraniło, ale musisz pamiętać, aby nigdy nie zapomnieć o tym, czego
cię to nauczyło.”
Dylan McCoy to piękna kobieta, choć nie zdaje sobie z tego sprawy.
Jest dobra, miła i z poczuciem humoru, choć to ostatnie wydobywa się z niej
stopniowo, bo została silnie zraniona i potrzebuje ucieczki od swojego
dotychczasowego życia, co sprowadza ją właśnie do Sunnyville. Jest niezwykle
utalentowaną i rozsądną osobą, ale niepewną siebie i troszeczkę zakompleksioną,
a do tego ma pewne problemy z zaufaniem wobec mężczyzn.
Grady natomiast to przystojny, seksowny strażak, który nie ma problemu
z kobietami, bo każda chętnie mu ulega. I jest kolejnym z rodziny Malone, który
ma potrzebę ratowania ludzi, jest to wręcz w jego krwi. To taki wesołek, który
lubi żartować, dowcipkować i nie sposób się od niego tym pozytywnym humorem nie
zarazić, nawet jako czytelnik. Niestety, to wszystko ma skrywać to, co dzieje
się we wnętrzu mężczyzny. Pewne przejścia odcisnęły na nim poważne piętno i
teraz Grady się z nimi zmaga, w wielu dziedzinach życia. Strach, ból. A dodatkowo,
tak jak Dylan, jest człowiekiem, którego dręczą kompleksy. I koszmary.
„Płonąca namiętność” to
książka, która już od pierwszych stron jest wręcz przesiąknięta humorem i nie
sposób się nie uśmiechać, gdy się ją czyta. Są zabawne sytuacje,
przekomarzania, żarty. Pojawia się również Petunia, która okazała się… ciekawym
i niespodziewanym elementem tej historii. Być może była o niej wzmianka w
pierwszym tomie, ale nie mogę sobie przypomnieć. I skoro jestem już przy
poprzedniej części, fajnie było spotkać ponownie jej bohaterów, przekonać się
co tam u nich słychać i w którym kierunku się potoczyły ich losy.
W tej historii, jak i w „W
kajdankach miłości”, autorka utrzymuje fajny klimat idealnej rodziny i
małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają i mogą na siebie wzajemnie liczyć.
Podoba mi się, gdy coś takiego jest przedstawione w książkach i choć nie jest
to już aż tak oryginalne, bardzo fajnie się to czyta, jeśli jest to umiejętnie
zobrazowane. W tej części, moim zdaniem, jest.
Prócz wielkiej ilości humoru, ta powieść przede wszystkim opiera się
na walce z własnymi demonami i na akceptacji samego siebie. Jestem jak
najbardziej za tym, by w romansach przedstawiać coś ponad uczucie i sceny
łóżkowe. A skoro już przy uczuciach jestem, to tutaj rozegranie jest to jak
najbardziej na plus. Relacja pomiędzy Dylan a Gradym może i szybko stała się
dość przyjacielska, ale oboje potrzebowali czasu, by odnaleźć się w tym, co
czują i jeszcze więcej, by przenieść to w swoje życia i rozegrać w odpowiedni
sposób. A dzięki narracji pierwszoosobowej i perspektywie obu bohaterów, możemy
dokładniej się przyjrzeć jak to wyglądało u każdego z nich.
Jest to książka napisana w bardzo przyjemny sposób, lekkim stylem, a
także przedstawiająca wszystko w zrozumiały sposób, że czytelnik nie ma
poczucia zagubienia. Wydarzenia przebiegają płynnie z jednego do drugiego, a
wszelkie dialogi czy cała reszta są napisane w sposób naturalny i nie
odczuwałam ani przez chwilę sztuczności. Podobało mi się też to, że bohaterowie
nie są idealni. Ani na zewnątrz, ani w środku, co dodało tej historii ciut
realizmu w moich oczach. Może nieco przewidywalna i schematyczna, ale na pewno
nie żałuję, że ją przeczytałam.
Jeśli lubicie zabawne romanse, z jakimś przesłaniem w tle, gdzie sceny
erotyczne nie są zbyt częste, ale jak już się pojawiają, to opisane w sposób
subtelny, to myślę, że „Płonąca
namiętność” może być lekturą dla was. Mam nadzieję, że moja opinia pomogła
wam w podjęciu decyzji co do przeczytania tej książki. Ja jestem już teraz
pewna, że sięgnę po ostatni tom serii Życiowi
bohaterowie.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Książki tej autorki zbierają bardzo dobre opinie, więc będę musiała przyjrzeć się bliżej jej twórczości. 😊
OdpowiedzUsuń