19 stycznia 2019

62. Przedpremierowo: "Odrobina słodyczy" ~ Shari L. Tapscott

Tytuł: Odrobina słodyczy
Tytuł oryginału: Sugar and Spice
Autor: Shari L. Tapscott
Data wydania: 23 stycznia 20191
Wydawnictwo: Kobiece

Czasami smak życiu przywróci odrobina słodyczy

Harper porzuciła Teksas, aby przywrócić w rodzinne strony i wyznać miłość Brandonowi. Jednak chłopak miał już inne plany. Przedstawił wszystkim Sadie, swoją piękną dziewczynę.
W miasteczku rozpoczynają się przesłuchania do telewizyjnego show o wypiekach. Za namową siostry Harper decyduje się zgłosić. Jednak to konkurs dla par, a pech chciał, że jedyna osobą, która może z nią startować, jest nowa dziewczyna Brandona.
Harper i Sadie przechodzą eliminacje i trafiają do uroczego domku w górach. Na miejscu czeka na uczestników przystojny muzyk, który jest jednym z jurorów. Mason nie może oderwać oczu od Harper, a dziewczyna nie potrafi zdecydować, na widok którego z chłopaków serce bije jej mocniej.
Źródło opisu: okładka książki.

Seria Bling kojarzy mi się jako słodka i urocza. Poprzednie dwa tomy przypadły mi do gustu, były to naprawdę fajne młodzieżówki, dlatego nie mogłam się doczekać aż przeczytam „Odrobinę słodyczy”. Czy się zawiodłam?

Zarówno Harper jak i Brandona mamy już okazję poznać w dwóch poprzednich częściach cyklu i byłam pewna, że historia będzie toczyła się tylko między nimi, więc kiedy się okazało, że dochodzi jeszcze Mason, byłam zaskoczona, ale w pozytywnym sensie. No nie oszukujmy się, gdyby był tylko Brandon, wiadomo kogo wybrałaby Harper, prawda? A tak… nie wiemy. I przyznam szczerze, że już na osiemnastej stronie byłam niemalże pewna kogo wybierze, ale po kilku kolejnych rozdziałach wydarzyło się coś, co moje zdanie odmieniło.
Harper to dziewczyna raczej pewna siebie, która uwielbia piec babeczki i od lat podkochuje się w Brandonie, zabawnym, śmiałym, przystojnym i wysportowanym chłopaku, którego zna praktycznie od zawsze. I kiedy jest gotowa zacząć iść z nim przez życie okazuje się, że ten ma kogoś. Współczułam jej z tego powodu zwłaszcza, że dziewczyna Brandona miała być partnerką Harper w konkursie na świąteczne ciasteczka. Chyba nikt nie chciałby być na miejscu Harper.
I tu w akcję wkracza Mason, który jest przystojnym muzykiem, za którym szaleją wszystkie nastolatki – zdradzę wam, że siostra Harper również – i jego obecność potrafi niejednej odebrać mowę. Choć, jak już mamy zdradzone w opisie, Mason jest zainteresowany główną bohaterką, jej serce należy do kogoś innego.

Odrobina słodyczy” jest napisana tak prostym i luźnym językiem, a do tego mamy tam niemałą dawkę humoru, że niewątpliwie to lektura na kilka godzin, którą można pochłonąć na raz – tak jak zrobiłam to ja. Przez ten motyw trójkąta, jak tylko zaczęłam czytać wiedziałam, że nie zasnę póki jej nie skończę i nie ważne, która będzie godzina. Postanowienia dotrzymałam i jak już ruszyłam to zatrzymałam się na epilogu i skończyłam o czwartej nad ranem. Nie mówię, że każdego to dopadnie. Być może ja po prostu zaczęłam tę książkę w idealnym momencie. A raczej na pewno tak właśnie było, bo potrzebowałam książki lekkiej, zabawnej i słodkiej.
Ta taka była.
To nie jest książka wywołująca gamę różnych emocji, ale też nie jest nudna. Raczej coś na wieczór, przy czym możemy się pośmiać i rozluźnić. Ja się uśmiechałam prawie przez całą książkę najszerzej jak się dało. Powiem wam jednak, że w pewnym momencie zostałam też zaskoczona, a jeśli książka potrafi mnie zaskoczyć – jestem jak najbardziej na tak.
I tak jak mówiłam, już po pierwszym rozdziale byłam pewna kogo wybierze, a potem stało się coś niespodziewanego i nie wiedziałam. Później znów myślałam, że wiem. Później znów mi się pomieszało… Także może i przewidywalna, bo z góry sobie założyłam z kim ma być, ale jednak ziarenko niepewności zasiewa do samego końca. Kolejny plus moim zdaniem.
Bohaterowie nie byli jakoś bardzo złożeni. Ot, zwykli młodzi dorośli, których raczej życie zbytnio nie pokarało, ale na szczęście też mieli olej w głowie, za co dało się ich lubić. Zwłaszcza… pewnego chłopca – nie powiem którego! Ale chciałam, żeby z nim była. Od samego początku! Tylko tyle zdradzę.
Kolejne, o czym muszę wspomnieć, to to, że w „Odrobinie słodyczy” zostało pokazane jak działają show ‘od kuchni’, że tak powiem, że nie zawsze jest tak, jak widzimy to w ostateczności jako widzowie. To co jest nam pokazane, czasem jest tylko namiastką tego jest naprawdę. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie wiem, chociaż wcale by mnie nie zdziwiła. No i ta książka pokazuje nam, że trzeba dać człowiekowi szansę by go poznać, a nie z góry zakładać, jaki jest. Możemy się pomylić.

Najważniejsze pytanie, oczywiście. Czy polecam?
Dla osób szukających spokojnych, słodkich młodzieżówek – tak, tak, tak, tak! Jest idealna na odpoczynek po cięższych lekturach, jest zabawna, słodka i urocza. Mi osobiście strasznie przypadła do gustu i jeśli mam być szczera, najlepsza część. No i chyba partner Harper przebił nawet Harrisona. Albo… nie. Są na równi. Harrison to w końcu Harrison, nie?
Jeśli zastanawialiście się nad przeczytaniem tej książki, mam nadzieję, że moja opinia wam pomogła w podjęciu decyzji, chociaż troszkę.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwo Kobiece.

1 komentarz: