Tytuł: „Trust again”
Tytuł oryginału: „Trust again”
Autor: Mona Kasten
Data wydania: 06 czerwca
2018
Wydawnictwo: Jaguar
„Każdy ma w swoim
życiu sprawy, o których nie chce opowiadać.”
Ona postanowiła skończyć z miłością.
On nie chce z niej zrezygnować.
Od pierwszej chwili, gdy Dawn zobaczyła Spencera Cosgrove’a,
wiedziała, że w jej życiu pojawił się właśnie poważny problem. Spencer jest
seksowny, szarmancki i pogodny, dokładnie w jej typie. Na dodatek od razu
zaczyna z nią flirtować. Dawn jednak przysięgła sobie, że już nigdy nie zwiąże
się z żadnym mężczyzną. Za bardzo cierpiała, gdy zaufała niewłaściwemu
człowiekowi, za bardzo ciągle boli zadana przez niego rana.
Ale Spencer nie daje za wygraną. A kiedy okaże się, że również on
skrywa bolesną tajemnicę, Dawn zrozumie, że tym razem nie zdoła oprzeć się temu
uczuciu, które stawia jej świat na głowie…
Źródło opisu:http://wydawnictwo-jaguar.pl/books/trust-again/
Z twórczością Mony Kasten miałam już przyjemność się spotkać, gdy
czytałam „Begin again”, które swoją
drogą skradło mi serce. Dlatego po „Trust
again” sięgnęłam najszybciej jak to było możliwe z nadzieją, że również
zakocham się w twórczości Mony Kasten. Pytanie tylko czy rzeczywiście tak było
czy przeżyłam niemiłe rozczarowanie?
„Własny ból to nic w porównaniu z cierpieniem, którego
człowiek doznaje, obserwując nieszczęście bliskiej osoby. To było o wiele
grosze.”
Dawn i Spencera poznałam już wcześniej, podczas czytania „Begin again” i wtedy jeszcze nie
zdawałam sobie sprawy, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy tą dwójką bohaterów.
Żarty wydawały się być żartami, a jednak „Trust
again” pokazuje, że za tym wszystkim kryło się coś więcej.
„Gotowość do poświęcenia
nie naprawi złamanego życia.”
Wydawać by się mogło, że będzie to kolejna zwykła historia dwójki
młodych ludzi, których przyjaźń przerodzi się w miłość. A jednak nie do końca
tak było. Autorka nie poszła na łatwiznę, nie przedstawiła nam słodkiego love story. Dawn jest oddaną
przyjaciółką, cudowną osobą, ale przestała wierzyć w happy endy. Przeszłość
nałożyła się na jej teraźniejszość i dlatego nie chce zaryzykować ponownego
związku. Z góry zakłada, że jeśli ponownie się z kimś zwiąże, kolejny raz
zostanie zraniona. Właśnie dlatego Spencerowi nigdy nie udało się jej zaprosić
na randkę. A jeśli o nim mowa, jego beztroskie podejście do życia, wiecznie
dobry humor i ciągła gotowość do żartów to tylko fasada, która ma skryć
tajemnicę.
Oboje bardzo przypadli mi do gustu za to, że nie byli przerysowani.
Nie mam do zarzucenia nic, jeśli chodzi o ucharakteryzowanie tych postaci. Ani
Dawni ani Spencer nie mieli lekkiego życia. Są zwyczajnymi studentami, którzy
muszą sobie poradzić z przeszłością, by móc normalnie żyć. Skorzy do pomocy i
nigdy nie zostawili przyjaciół w potrzebie. Gotowi przedłożyć ich dobro nad
swoje. Nie uczyniła ich idealnymi bohaterami. Oboje mają wady, a także
popełniają błędy, które wpływają na ich życie.
„Nie zawsze udaje się
zostawić przeszłość za sobą, zwłaszcza jeżeli człowiek dusi wszystko w sobie. (…)
Przeszłość ma to do siebie, że nie odpuszcza, dopóki człowiek się z nią nie
zmierzy.”
To, co uważam za ogromny plus tej książki, to to, że autorka nie
skupiła się wyłącznie na relacji Dawn i Spencera. Nie tylko wokół nich kręciła
się cała książka. Mona Kasten dała nam o wiele, wiele więcej. Pokazała nam
życie tych bohaterów. Skupiła się na przyjaźniach, a także na więzi rodzinnej.
Nie zrobiła z tego mdłej historyjki. Ani szybkiej akcji. Wszystko, co się
działo w książce, miało powolny, rzeczywisty obrót. Nie dostaliśmy tam
niepotrzebnych akapitów, które miały tylko wydłużyć fabułę. Wszystko, co
opisywała autorka, miało swój cel. Zarówno Dawn, jak i Spencer mają problemy z
całkowitym zaufaniem. W książce jest pokazany naprawdę powolny proces radzenia
sobie z przeszłością. I na tym autorka naprawdę się skupiła. Pokazała, dlaczego
bohaterzy postępują teraz tak, a nie inaczej. Dlaczego Dawn odrzuca Specera.
Przedstawiła uczucia bohaterów tak, że wszystko dla nas jest zrozumiałe i nie
denerwuje nas jej zachowanie, bo po raz kolejny daje mu kosza. Wręcz przeciwnie
– wiemy i rozumiemy dlaczego znów go odrzuca.
No i oczywiście nie mogę pominąć faktu, że miło było znowu poczytać o
Allie i Kadenie, który pozostanie w moim sercu na długo, a zaraz po nim
Spencer. Są to dwie historie, do których wrócę jeszcze nie raz.
„Oczywiście popełniamy
błędy, ale nie wynikają one ze złego wychowania, tylko z ludzkiej natury i
tego, że jeszcze musimy dorosnąć.”
Więc oczywiste pytanie na sam koniec: czy polecam „Trust again”?
Myślę, że wywnioskowaliście, że tak. Naprawdę nie mam się do czego
przyczepić w tej książce! A to, jaki autorka wprowadziła zabieg, by uświadomić
obojgu, gdzie popełnili błędy w swojej relacji – genialny! Książka, która była
niesamowicie genialna, bo inaczej się tego określić jej nie da. Emocjonalna
huśtawka, która poprowadzi nas od złości, po niepohamowane wybuchy śmiechu.
Jest to historia, po której zakończeniu macie ochotę znów ją przeczytać.
Jeśli się wahaliście – przestańcie. „Trust again” zawładnie waszym sercem, tak jak zawładnęło moim.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Ale chwalisz. Brzmi jak coś, co teraz z chęcią bym przeczytała. Będę musiała zakupić ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńOwszem, chwalę, bo jest to książka, która jest tego warta :)
UsuńWidzę wszędzie tę pozycje, wszyscy chwalą, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń