21 czerwca 2018

36. "Trust again" ~ Mona Kasten

Tytuł: Trust again
Tytuł oryginału: Trust again
Autor: Mona Kasten
Data wydania: 06 czerwca 2018
Wydawnictwo: Jaguar

Każdy ma w swoim życiu sprawy, o których nie chce opowiadać.

Ona postanowiła skończyć z miłością.
On nie chce z niej zrezygnować.
Od pierwszej chwili, gdy Dawn zobaczyła Spencera Cosgrove’a, wiedziała, że w jej życiu pojawił się właśnie poważny problem. Spencer jest seksowny, szarmancki i pogodny, dokładnie w jej typie. Na dodatek od razu zaczyna z nią flirtować. Dawn jednak przysięgła sobie, że już nigdy nie zwiąże się z żadnym mężczyzną. Za bardzo cierpiała, gdy zaufała niewłaściwemu człowiekowi, za bardzo ciągle boli zadana przez niego rana.
Ale Spencer nie daje za wygraną. A kiedy okaże się, że również on skrywa bolesną tajemnicę, Dawn zrozumie, że tym razem nie zdoła oprzeć się temu uczuciu, które stawia jej świat na głowie…

Z twórczością Mony Kasten miałam już przyjemność się spotkać, gdy czytałam „Begin again”, które swoją drogą skradło mi serce. Dlatego po „Trust again” sięgnęłam najszybciej jak to było możliwe z nadzieją, że również zakocham się w twórczości Mony Kasten. Pytanie tylko czy rzeczywiście tak było czy przeżyłam niemiłe rozczarowanie?

Własny ból to  nic w porównaniu z cierpieniem, którego człowiek doznaje, obserwując nieszczęście bliskiej osoby. To było o wiele grosze.

Dawn i Spencera poznałam już wcześniej, podczas czytania „Begin again” i wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy tą dwójką bohaterów. Żarty wydawały się być żartami, a jednak „Trust again” pokazuje, że za tym wszystkim kryło się coś więcej.

Gotowość do poświęcenia nie naprawi złamanego życia.

Wydawać by się mogło, że będzie to kolejna zwykła historia dwójki młodych ludzi, których przyjaźń przerodzi się w miłość. A jednak nie do końca tak było. Autorka nie poszła na łatwiznę, nie przedstawiła nam słodkiego love story. Dawn jest oddaną przyjaciółką, cudowną osobą, ale przestała wierzyć w happy endy. Przeszłość nałożyła się na jej teraźniejszość i dlatego nie chce zaryzykować ponownego związku. Z góry zakłada, że jeśli ponownie się z kimś zwiąże, kolejny raz zostanie zraniona. Właśnie dlatego Spencerowi nigdy nie udało się jej zaprosić na randkę. A jeśli o nim mowa, jego beztroskie podejście do życia, wiecznie dobry humor i ciągła gotowość do żartów to tylko fasada, która ma skryć tajemnicę.
Oboje bardzo przypadli mi do gustu za to, że nie byli przerysowani. Nie mam do zarzucenia nic, jeśli chodzi o ucharakteryzowanie tych postaci. Ani Dawni ani Spencer nie mieli lekkiego życia. Są zwyczajnymi studentami, którzy muszą sobie poradzić z przeszłością, by móc normalnie żyć. Skorzy do pomocy i nigdy nie zostawili przyjaciół w potrzebie. Gotowi przedłożyć ich dobro nad swoje. Nie uczyniła ich idealnymi bohaterami. Oboje mają wady, a także popełniają błędy, które wpływają na ich życie.

Nie zawsze udaje się zostawić przeszłość za sobą, zwłaszcza jeżeli człowiek dusi wszystko w sobie. (…) Przeszłość ma to do siebie, że nie odpuszcza, dopóki człowiek się z nią nie zmierzy.

To, co uważam za ogromny plus tej książki, to to, że autorka nie skupiła się wyłącznie na relacji Dawn i Spencera. Nie tylko wokół nich kręciła się cała książka. Mona Kasten dała nam o wiele, wiele więcej. Pokazała nam życie tych bohaterów. Skupiła się na przyjaźniach, a także na więzi rodzinnej. Nie zrobiła z tego mdłej historyjki. Ani szybkiej akcji. Wszystko, co się działo w książce, miało powolny, rzeczywisty obrót. Nie dostaliśmy tam niepotrzebnych akapitów, które miały tylko wydłużyć fabułę. Wszystko, co opisywała autorka, miało swój cel. Zarówno Dawn, jak i Spencer mają problemy z całkowitym zaufaniem. W książce jest pokazany naprawdę powolny proces radzenia sobie z przeszłością. I na tym autorka naprawdę się skupiła. Pokazała, dlaczego bohaterzy postępują teraz tak, a nie inaczej. Dlaczego Dawn odrzuca Specera. Przedstawiła uczucia bohaterów tak, że wszystko dla nas jest zrozumiałe i nie denerwuje nas jej zachowanie, bo po raz kolejny daje mu kosza. Wręcz przeciwnie – wiemy i rozumiemy dlaczego znów go odrzuca.
No i oczywiście nie mogę pominąć faktu, że miło było znowu poczytać o Allie i Kadenie, który pozostanie w moim sercu na długo, a zaraz po nim Spencer. Są to dwie historie, do których wrócę jeszcze nie raz.

Oczywiście popełniamy błędy, ale nie wynikają one ze złego wychowania, tylko z ludzkiej natury i tego, że jeszcze musimy dorosnąć.

Więc oczywiste pytanie na sam koniec: czy polecam „Trust again”?
Myślę, że wywnioskowaliście, że tak. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić w tej książce! A to, jaki autorka wprowadziła zabieg, by uświadomić obojgu, gdzie popełnili błędy w swojej relacji – genialny! Książka, która była niesamowicie genialna, bo inaczej się tego określić jej nie da. Emocjonalna huśtawka, która poprowadzi nas od złości, po niepohamowane wybuchy śmiechu. Jest to historia, po której zakończeniu macie ochotę znów ją przeczytać.
Jeśli się wahaliście – przestańcie. „Trust again” zawładnie waszym sercem, tak jak zawładnęło moim.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

3 komentarze:

  1. Ale chwalisz. Brzmi jak coś, co teraz z chęcią bym przeczytała. Będę musiała zakupić ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, chwalę, bo jest to książka, która jest tego warta :)

      Usuń
  2. Widzę wszędzie tę pozycje, wszyscy chwalą, muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń