
Tytuł oryginału: „Words in Deep Blue”
Autor: Cath Crowley
Data wydania: 11 kwietnia
2018
Wydawnictwo: Jaguar
„Jeśli ktoś chce być z
tobą na zawsze, to jest to miłość.”
Jak to jest wyznać miłość swojemu najlepszemu przyjacielowi? Rachel
Sweetie przekonała się o tym na własnej skórze. Henry Jones był jej najbliższym
przyjacielem, w którym się zakochała. I dzień przed przeprowadzką postanowiła
powiedzieć mu o swoich uczuciach, zostawiając w jego ulubionej książce list z
wyznaniem, że jej uczucia to coś więcej niż tylko przyjaźń. Czekała na odpowiedź,
ale ta nigdy nie nadeszła.
Po kilku latach Rachel wraca do rodzinnego miasta, postanawia
zamieszkać z ciotką Rose i próbuje uciec od myśli o śmierci brata, który utonął
w ocenie kilka miesięcy temu. Ma zacząć pracę u boku dawnego przyjaciela, choć
wolałaby go już więcej nie spotkać.
Rachel nie chce już więcej niczego czuć.
Jednak nie tylko w jej życiu się pozmieniało, bo ostatnie miesiące
były również ciężkie dla Henry’ego. Zostawiła go dziewczyna, na której punkcie
miał obsesję. Rodzinny antykwariat, który jest dla niego wszystkim ma zostać zlikwidowany,
a rodzice nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Henry i Rachel, pracując razem, zaczynają wymieniać między sobą listy,
które są początkiem lepszego spojrzenia na jutro.
„Gdyby wszyscy ludzie
porzucali to, co kochają najbardziej, kiedy tylko pojawią się trudności, ten
świat stałby się potwornym miejscem.”
„Słowa w ciemnym błękicie”
to moje drugie spotkanie z twórczością Cath Crowley. Po raz pierwszy miałam
przyjemność się z nią zapoznać, kiedy przeczytałam „Graffiti Moon” (do której recenzje macie tutaj)
i miałam nadzieję, że tym razem także miło spędzę czas przy książce tej
autorki. Ogromną zachętą było to, że książka jest… o książkach. Czy może być
coś wspanialszego? Pytanie tylko, czy się nie przeliczyłam?
„Wspomnienia pozostają
w słowach.”
Utrata brata była dla Rachel nie lada ciosem, dlatego powrót do
miejsca, w którym się wychowała wydaje się dobrym rozwiązaniem. Nie jest
tajemnicą, że taka strata zmieniła dziewczynę w kogoś innego. Nie chce czuć,
jest kompletnie zagubiona. A perspektywa pracy u boku dawnego przyjaciela,
którego niegdyś kochała i który nie odpowiedział na jej miłosny liścik, nie
poprawia jej samopoczucia.
Jak możemy wnioskować z opisu i o czym przekonujemy się później, Henry’emu
też nie jest lekko. Zostawiła go dziewczyna, z którą był związany kilka lat.
Rodzice ze sobą nie rozmawiają, a preludium tego wszystkiego jest to, że jego
ukochany antykwariat, w którym się wychował i mieszkał, dosłownie, ma zostać
sprzedany.
Rachel i Henry nie zaczynają najlepiej ponownej znajomości, ale z
czasem ich relacje zaczynają się polepszać, dzięki listom, które wymieniają między
sobą w książce. I nie są jedyny, którzy
wymieniają w ten sposób wiadomości. Poznajemy w ten sposób historię innych
osób, co nadaje tej książce lepszego brzmienia i sprawia, że lektura staje się
jeszcze przyjemniejsza, niż na początku.
„Książki są wyjątkowe,
Rachel. Książki są ważne. Słowa są ważne. I mają znaczenie.”
Autorka nie skupia się wyłącznie na sprawie Rachel i Henry’ego, o nie.
Za co zdobywa u mnie ogromny plus. Pozwala nam poznać losy innych bohaterów. Główne
postaci bardzo przypadły mi do gustu, choć przyznam, że Henry z pewnym
podejściem do jednej sprawy mnie denerwował, ale jestem skłonna mi to wybaczyć.
Historia jest nieszablonowana, a perspektywa wymiany listów w książkach
sprawiła, że chciałabym poznać taki antykwariat. Taki zabieg mógłby być
naprawdę przyjemną i ciekawą przygodą i gdyby to było możliwe,
najprawdopodobniej wzięłabym udział. Jestem nieśmiała, ale przecież nie
musiałabym się zdradzać z tym, kim jestem, prawda? „Słowa w ciemnym błękicie” nie jest książką, którą możemy przypiąć
do jakiegoś schematu. Tam samo jak „Grafiiti
Moon”, książka może pochwalić się oryginalnością fabuły. Choć oczywiście
ktoś mógł spotkać się z niemalże identyczną historią, dla mnie obie te książki
są jedyne w swoim rodzaju, choć „Słowa w
ciemnym błękicie” podobały mi się bardziej.
Nie jest tajemnicą, że Cath Crowley porusza w tej książce temat, który
dla niektórych jest tematem tabu, a dla wszystkich jest raczej nieprzyjemny. Ja
sama nie lubię rozmawiać o śmierci i kiedy ktoś porusza tę kwestię albo się nie
udzielam albo staram się nie słuchać. Autorka pokazuje, że stara kogoś
bliskiego przez śmierć może nas odmienić. Pokazuje, że śmierć nie jest raną,
która się zagoi tak jak ta po stłuczeniu kolana. Ta książka jest ścieżką Rachel
w odnalezieniu siebie po śmierci brata. Po śmierci, której była świadkiem.
Jesteśmy świadkami, jak zmienia się spojrzenie na świat, kiedy ból staje się
lżejszy – jednak ból pozostaje bólem i nigdy nie zniknie.
„Przeszłość jest ze
mną, przyszłość jest nieokreślona i zmienna. Poddaje się naszej wyobraźni.
Rozciąga się przed nami. Warstwa wypełniona słonecznym blaskiem, warstwa w
ciemnym błękicie i całkowita ciemność.”
Więc pytanie, czy polecam? Oczywiście! Jest to historia, którą
pochłonęłam w dwa wieczory. Historia, która czytała się sama i nie pozwalała
się od siebie oderwać. Nie oszczędziła mi emocji, była zabawna i bardzo
przyjemna oraz ciekawa. Może jest to literatura młodzieżowa, ale podejrzewam,
że nie jest kierowana tylko do nich. Śmierć jest końcem, który nadał tej
historii początek.
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Jestem na tak.:)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o tej książce ale jeszcze nie miałam okazji sama się przekonać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grovebooks
Ciężko mi się rozmawia o smierci... Ale skoro autorka porusza ten temat, to raczej się skuszę 😊 zwłaszcza, że wiele osób zachwyca się tą książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Bardzo ciekawa propozycja :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzytałam już bardzo dużo recenzji na temat tej książki i według mnie jest tak pół na pół, ani nie najlepsza ani nie najgorsza. Ale muszę ją chyba sama przeczyttać żeby ocenić.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/06/pocaunek-cesarza-sylwia-bachleda.html